Dzisiaj zapraszam Was do kraju sprzeczności, gdzie absurd goni absurd, a mimo to uwielbiam tam wracać, ze względu na ludzi, atmosferę, krajobrazy, no i jednak mentalną bliskość. Mowa tu oczywiście o kraju zza naszej wschodniej granicy - UKRAINIE.
Pierwszy przystanek Kijów, a więc Travelling Milady w wielkim mieście. Czego nie "do zobaczycie" możecie sobie "do wyobrazić".
W Kijowie nam się poszczęściło, gdy nasi kochani ukraińscy przyjaciele zakwaterowali nas w mieszkaniu, które na co dzień było wynajmowane przez ich znajomych, a akurat na czas naszego przyjazdu nie miało lokatorów. W ten sposób mieliśmy do dyspozycji całą kwaterą i to zupełnie za darmo. Tylko dlatego było nas stać na dalsze voyage, ponieważ niestety, ale ceny kijowskie niczym nie ustępują cenom zachodnim, czego już nie można powiedzieć o warunkach. Chyba, że ktoś nadal gustuje w komunie:) Co prawda pewnie da się coś taniej znaleźć, ale o ile jest przyjemniej i prościej, gdy nie trzeba szukać.
Miasto Kijów ma wiele do zaoferowania zarówno dla żądnych zwiedzania, jak i tych lubiących trochę szumniejsze wyjazdy. W końcu kto jak kto, ale ukraińska brać to się potrafi bawić. Podczas każdego naszego spotkania z przyjaciółmi z Ukrainy staram się dokumentować wydarzenia, aby potem co niektórym móc przypomnieć, gdzie byli i co robili:)
Kijów to metropolia usytuowana na wzgórzach, podzielona przez Dniepr,
usłana cerkwiami, których złote kopuły połyskują w słońcu. Tam bogactwo
zderza się z biedą i tylko tam w ciągu jednego dnia stałam pod pałacem
prezydenckim, a niedługo potem podziwiałam, jak Pan wyprowadza konia na pod osiedlowym blokiem.
Słynna Sofia Kijowska - monastyr z XI w. wpisany na listę UNESCO
Ciekawe jak tu wygląda akcja pod hasłem "posprzątaj po swoim pupilu"?
Ławra Kijowsko - Peczerska - najstarsze i najważniejsze miejsce kultu religijnego. W Pieczarach można oglądać zmumifikowane szczątki mnichów oraz relikwie.
Fantastyczny dom z chimerami przy ul. Bankowej, zaprojektowany przez architekta polskiego pochodzenia Władysława Horodeckiego. Mamy swojego Gaudiego!
Ot i cała
Ukraina. Kraj, gdzie wszystko jest możliwe. Z jednej strony kontrowersyjne łapówkarstwo, chaos i zamęt, z drugiej mili, serdeczni ludzie z sercem na dłoni. Można pokochać, albo znienawidzić. Ja zawsze wybieram to pierwsze.
A ja jakoś nigdy nie myślałam, żeby wybrac sie do Kijowa, a tu patrzę, podziwiam, i stwierdzam, że to był błąd. Ale z racji tego że bliżej mi do Paryża, narazie sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejną podróż.
Ja od atmosfery Paryża wolę Kijów, ale najlepiej jak pojedziesz i porównasz oba miejsca:)
UsuńZawsze chcialam zwiedzic Kijow jeszcze nigdy mi sie nie udalo :-) ale na pewno kiedys tam zawitam pytanie tylko jak moj wyspiarz sie tam odnajdzie ;-)
OdpowiedzUsuńHehe, nie odnajdzie się, dlatego musi pojechać tam z kimś stąd;)
UsuńNo może być problem, bo nawet Polacy go mają:)
Usuńzatkało mnie, tam jest pięknie :)))
OdpowiedzUsuńja planuję jechać do Łucka i okolic, tam gdzie młodość spędziła moja ś.p. babcia :)
To sentymentalana podróż się szykuje...Powodzenia i liczę na chociaz małą relację na blogu:)
UsuńZakochane latarnie są urocze... :) Nigdy nie była na Ukrainie, szkoda, jeszcze czas przede mną.
OdpowiedzUsuńWszystko do nadrobienia:)
UsuńPiękny ten Kijów. ...i zdjęcia bardzo zachęcające ;)
OdpowiedzUsuńPiękny, a to raptem mała część...
Usuńz Ukrainy wolę Lwów i Odessę, ale Kijów też ma swój urok
OdpowiedzUsuńa w ogóle to kiedyś spędzałam tam multum czasu i wspominam bardzo miło:)
życie & podróże
gotowanie
Lwów to uwielbiam, w Odessie nie byłam, a Krym to po prostu kocham!
Usuńmarzy mi się ukraina.. niby tak blisko, ale jest zupełnie inna
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają:)
UsuńPodoba mi sie! Widac, ze miasto (a moze caly kraj) pelne kontrastow. Nowoczesnosc z tradycja, Wschod z Zachodem. Przy tym zdjeciu z babulenka zatrzymalam sie na dluzsza chwile, az nie moglam uwierzyc, ze jest zrobione na Ukrainie, a nie w Hiszpanii.
OdpowiedzUsuńTak. Momentami można zapomnieć co to za kraj. Poczekaj na relację z Krymu. To będzie co oglądać!:)
UsuńNominowałam cię do Liebster Award! Więcej u mnie na blogu : )
OdpowiedzUsuńPiękne to miasto mam nadzieje że kiedyś je odwiedzę.
OdpowiedzUsuńFotka z tymi pisankami jest genialna ;)
Życzę Ci tego:)Tak. Pisanki są mistrzowskie:)
Usuńw ogóle Ukraina to dziwnie fajny kraj, przynajmniej moim zdaniem, bardzo lubię. tu jest całkiem inaczej. jakbym po przekroczeniu granicy znalazła się w innym swiecie;)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia!
dziękuje za gratulacje:) nie spodziewałam się wygranej, a jednak mi się poszczęściło:))
Zgadzam się w zupełności. Dziwnie, a fajnie:)Jeszcze raz gratuluję:)
Usuńsuper sie to czyta :) nigdy (jeszcze) nie bylam za wschodnia granica Polski. przeraza mnie, ze klodki zakochanych sa teraz w prawie kazdej stolicy :O troche zal.
OdpowiedzUsuńJa zaś swego czasu głównie jeździłam za wschodnią, bo taniej, a to spory argument:)
UsuńI znowu piękne miejsca. Ja znam trochę Europy, ale tu jeszcze nie byłam. Z przyjemnością zostanę u Ciebie na stałe, jeśli i Ty u mnie zagościsz. Przepraszam, że to piszę, ale ostatnio spotykam się z tym, że pisane są u mnie miłe komentarze, a jak ja wpiszę się na blog, bo mi się podoba, to już znajomość się kończy. Nawet nie ma komentarzy z tamtej strony. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń