18 lip 2013

Girona i zaskoczona ja, nie ona.


Girona to jedno z tych miejsc po którym nie wiedzieć czemu, niczego specjalnego się nie spodziewałam, a które w odwecie skradło mi serce. Zdjęcia obejrzane w internecie niespecjalnie mnie zachęcały i zupełnie jak dla mnie nie dorównywały temu, co później zobaczyłam w realu. Jak pewnie wielu odwiedzających Barcelonę czy wybrzeże Costa Brava, tak i ja Gironę potraktowałam stereotypowo odbierając jej należne zainteresowanie i sprowadzając jedynie do miejsca przylotu i wylotu, czy punktu przesiadkowego w drodze do innych "ciekawszych" miejscowości. I kajam się za ten błąd i karcę za myślenie "na skróty" do dziś. Moi Drodzy nie dajcie się zwieść. To miejsce zasługuje na maksimum uwagi.


Wybrałam się tam ze sporą dozą sceptycyzmu i niepewności nie wiedząc, że czeka mnie prawdziwa bomba wrażeń i estetycznych uciech. Ta z pozoru niewzbudzająca zainteresowania prowincja Katalonii to prawdziwe jajko niespodzianka. Żadne zdjęcia nie oddają uroku tego miejsca, ogromu piękna przypadającego na metr kwadratowy, architektonicznych perełek, średniowiecznej atmosfery panującej pośród tajemniczych uliczek i zakamarków.

Girona okazała się cichą przystanią po obleganym przez turystów wybrzeżu, gdzie idealne proporcje miasta pozwalały odsapnąć od hałasu i tłumów dużej aglomeracji, nie zagrażając jednocześnie nudą i brakiem wrażeń. 

Brak morza i plaży skutecznie zniechęcił lud do najazdu na to piękne miasto. Ci jednak, którzy zgrzeszyli ciekawością  w tym wypadku zostali suto wynagrodzeni i mieli możliwość odbyć podróż w czasie do starożytności. 

Miejsce pochłonęło mnie swoim spokojem, krajobrazem i złudzeniem nieprzemijania. Odwiedziłam je dwukrotnie w czasie naszego pobytu i znowu poczułam, że to jedno z tych miejsc gdzie mogłabym mieszkać, przesiadywać na kamiennych schodach pod zabytkowymi murami, chłonąć historię zapisaną na każdej cegle, koić nerwy widokiem kolorowych kamieniczek i przemierzać wąskie, ciasne uliczki, odkrywając ich długo skrywane tajemnice. 

Girona podzielona jest rzeką Onyar na dwie części starą i nową. Ja zdecydowanie gustuję w starociach. Nie zawsze nowe oznacza lepsze.
Starą część otaczają niesamowite i niezwykle długie mury, z których podczas długiego spaceru można podziwiać panoramę miasta na tle Pirenejów. 

Uliczki aż się proszą, aby się w nich zgubić. Studiowanie w tym mieście musi być czymś niezwykłym, ponieważ uniwersytet przywodzi na myśl pierwsze wyższe uczelnie sprzed wieków oraz budzi gorącą potrzebę przynależenia do elitarnego grona uczonych.


Chyba najbardziej rozpoznawalne w Gironie: ażurowy czerwony most i kolorowe kamienice dopełniają całości, nadając miejscu osobliwego charakteru.


Aby zapewnić sobie pomyślny powrót do Girony należy pocałować zadnią część figurki lwicy uczepionej latarni. Oczywiście nikt w to nie wierzy, tak wszyscy całują na wszelki wypadek. Obok warto zajrzeć do Katedry Najświętszej Marii Panny. To ważny punkt na w krajobrazie miasta;)

W ramach porządnego noclegu w przystępnej cenie polecam "Hotel Condal" w pobliżu centrum miasta, jak i Dworca Kolejowego i Autobusowego.

Świetną restaurację "Brots De Vi", gdzie serwują przepyszne wina i dania z regionalnych produktów znajdziecie w jednej z uliczek Starego Miasta, a konkretnie na Carrer de la Cort Reial, 1. Wierzcie mi, warto.

Jeżeli ktoś nie potrzebuje morza do szczęścia, a wypoczywa zwiedzając to polecam Gironę zamiast np. oklepanego Costa Brava z nieciekawym Lloret de Mar, które w moim mniemaniu jest przereklamowanym, męczącym i brzydkim hotelowym potworem. 

Girona wydaje się nie poddawać wpływom otoczenia, skutecznie bronić przed niepożądanym napływem turystów i skrywać prawdziwe sekrety, które milczą tu od wieków. Do odkrycia tylko dla tych, którzy schodzą z wyznaczonych szlaków sztucznie napompowanych atrakcji. Zachęciłam chociaż odrobinę?
 

Pozdrawiam!

35 komentarzy:

  1. Piękna miejscowość! Po twoich wpisach widzę że wcześniej bardzo pochopnie oceniłam tamte części Europy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to miasto!!!
    Czasem nawet bardziej niz Barcelone ;p
    Pewnie dltego,ze tam nie mieszkam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Mialam zupelnie takie same odczucia, kiedy po raz pierwszy odwiedzilam Girone. Tak sie zlozylo, ze wujek A. tam mieszka i w drodze do Maroka go odwiedzilismy i... i Girona mnie odurzyla. Niesamowity klimat! Uwielbiam zwlaszcza knajpki niedaleko katedry na starym miescie. Krete, stare schody, wiekowe mury, niesamowita sredniowieczna atmosfera. W zeszlym roku trafilismy po raz drugi do Girony w trakcie swieta kwiatow - to bylo niesamowite, ulice uslane kolorowymi kwiatami.... Tez moglabym tam zamieszkac:)

    OdpowiedzUsuń
  4. naprawdę tam ładnie, chcę mieszkanko nawet w jednym z tych kolorowych domków nad kanałem:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo malownicze miejsce :) Ja fotografie w internecie traktuję zawsze jedynie "oglądowo", żeby mniej więcej sprawdzić co, gdzie, jak :) Na żywo często jest właśnie o wiele, wiele fajniej :) Choć nie jest to regułą. Zdarza się i tak, że na zdjęciach coś wyglądało "och ach" a na żywo... szkoda gadać :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za wpis i za możliwość przeniesienia się, choć na chwilę, do magicznej Girony - nadal na liście miejsc do odwiedzenia. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie byłam akurat w Gironie, ale wygląda sympatycznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pewnie, że zachęciłaś :) Miejsce świetne! A te uliczki - bajka!

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne miasto, idealne, ani duże, ani małe, piękne, no i ten ogrom wszechobecnej historii.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedziałam! Każdy wraca z Girony zachwycony a jednocześnie zaskoczony jej pięknem. Właśnie takie podróżnicze niespodzianki lubię. Girona chowa się trochę w cieniu Barcelony ale każdy, kto da jej szansę, zakochuje się w mieście.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdjecia mowia prawde!
    Bije z nich cisza i spokoj...
    Tylko kto mnie zabierze do Girony /smiech/!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  12. Lecę w niedzielę do Barcelony i cieszę się, że uwzględniłam Gironę w planach. Myślisz, że 1,5 dnia w tym miejscu wystarczy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że tak, chociaż ja byłam właśnie tyle i wciąż mi jest mało, tyle,że ja zawsze chcę zobaczyć wszystko;) Udanego wyjazdu:)

      Usuń
  13. jak pięknie, też czasem przeglądam zdjęcia w sieci, a potem okazuje się, że i tak jest inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne są te zdjęcia. Ile miejsc zwiedziłaś.. :D To się w głowie nie mieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak zwykle - piękne zdjęcia :)
    Oj, ale mi się marzą podróże... :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniałe miejsce na odpoczynek i zwiedzanie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. widoki piekne
    szkoda ze girona jest niedoceniana

    OdpowiedzUsuń
  18. przepiękna architektura :) podoba mi się podział na dwie części, starą i nową :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Girona jest często pomijana przez osoby, które za główny cel obierają sobie Barceloną albo inne miasta. Trochę podobnie jak z włoskim Bergamo i Mediolanem. Tymczasem moim zdaniem takie miasteczka mają wiele uroku. Bardzo ładnie się prezentuje Girona na Twoich zdjęciach :)

    OdpowiedzUsuń
  20. zapatrzyłam się na te piękne krajobrazy, że no! krajobrazy i jedzenie :)) wiele z tych miejsc również zwiedziłam, szczególnie Dolny Śląsk, bo to moja kraina ;D czytam więc od początku Twojego bloga, bo chce zobaczyć moje miejsca, Twoimi oczami. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Chyba nie będzie przesadą i nadużyciem jeśli powiem, że Twój blog to dla mnie okno na świat. Spośród wszystkich blogów, które obserwuję Twoje zdjęcia zawsze oglądam najwolniej :) Czarujesz mnie zawsze!

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękne zdjęcia Milady i bardzo ciekawa notka! .. doprawdy Girona to jest perła Katalonii .. czuję się chyba, że jest bardziej katalońska niż Barcelona, która przy całym swym uroku jest po prostu wielkim miastem ze wszystkimi jego bolączkami.. znam okolice katedry w Gironie jest tam taki nieprzemijący klimat, o którym napisałaś .. jakie to szczęście, że Gironę ominęło ten często chaotyczny rozwój bez ładu i klimatu jaki jest niestety często na Costa Brava .. ciekawe i ja także pomyślałem, że to byłoby idealne miejsce na studia .. a troszkę dalej od Girony są inne mniejsze perełki średniowiecznej Kataloni .. jak choćby Besalu .. słoneczne pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  23. Zachęciłaś nie tylko odrobinę, ale ogromnie! Chciałabym się zgubić w tych uliczkach i poczuć klimat Girony. Fantastyczne zdjęcia! Pozwolisz, że zostanę tu na dłużej? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, będzie mi bardzo miło. Zapraszam jak najczęściej:)

      Usuń
  24. Dziesięć lat temu mieszkałam na Costa Brava przez pewien czas i pamiętam, z jaką przyjemnością wracałam zawsze właśnie do Gerony..ot, choćby żeby napić się kawy, czy pospacerować jej wąziutkimi uliczkami. Trochę się boję, bo nie pocałowałam lwicy "gdzie trzeba"...no ale mam nadzieję, że mimo wszystko tam wrócę i to niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  25. No to mnie przekonalas! A w zasadzie, lwica mnie przekonala:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie miałem żadnego wyobrażenia o Gironie do teraz. Ładnie wygląda. Przyznam też, że pomimo tego, sceptycznie do niej nie podchodziłem. Chyba warto tam pojechać.

    OdpowiedzUsuń
  27. O, planuję wyjazd do Girony już od dłuższego czasu. Moja przyjaciółka tam mieszka, ale jakoś do tej pory nie mogłam się zebrać, żeby pojechać. Wygląda na super ładne miasto :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Heh, słyszałam już te opinie wcześniej :) Girona mi się kojarzy z Bergamo. Oba miasta traktowane przesiadkowo i oba prześliczne. Znamy takie w innych krajach? Nic mi nie przychodzi do głowy, a może warto kupić ten bilet za 120 zł. Właśnie nie do Mediolanu czy Barcelony, ale do Bergamo i Girony.

    OdpowiedzUsuń
  29. Nasze wyobrażenie o Gironie było bardzo podobne do Twojego i niestety nie zobaczyliśmy tego miasteczka. Zachęciłaś tym wpisem i to bardzo...Jeszcze wrócimy do Barcelony i wtedy już na pewno zobaczymy to urocze miasto! :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...