Wybrałam się tam ze sporą dozą sceptycyzmu i niepewności nie wiedząc, że czeka mnie prawdziwa bomba wrażeń i estetycznych uciech. Ta z pozoru niewzbudzająca zainteresowania prowincja Katalonii to prawdziwe jajko niespodzianka. Żadne zdjęcia nie oddają uroku tego miejsca, ogromu piękna przypadającego na metr kwadratowy, architektonicznych perełek, średniowiecznej atmosfery panującej pośród tajemniczych uliczek i zakamarków.
Girona okazała się cichą przystanią po obleganym przez turystów wybrzeżu, gdzie idealne proporcje miasta pozwalały odsapnąć od hałasu i tłumów dużej aglomeracji, nie zagrażając jednocześnie nudą i brakiem wrażeń.
Brak morza i plaży skutecznie zniechęcił lud do najazdu na to piękne miasto. Ci jednak, którzy zgrzeszyli ciekawością w tym wypadku zostali suto wynagrodzeni i mieli możliwość odbyć podróż w czasie do starożytności.
Miejsce pochłonęło mnie swoim spokojem, krajobrazem i złudzeniem nieprzemijania. Odwiedziłam je dwukrotnie w czasie naszego pobytu i znowu poczułam, że to jedno z tych miejsc gdzie mogłabym mieszkać, przesiadywać na kamiennych schodach pod zabytkowymi murami, chłonąć historię zapisaną na każdej cegle, koić nerwy widokiem kolorowych kamieniczek i przemierzać wąskie, ciasne uliczki, odkrywając ich długo skrywane tajemnice.
Brak morza i plaży skutecznie zniechęcił lud do najazdu na to piękne miasto. Ci jednak, którzy zgrzeszyli ciekawością w tym wypadku zostali suto wynagrodzeni i mieli możliwość odbyć podróż w czasie do starożytności.
Girona podzielona jest rzeką Onyar na dwie części starą i nową. Ja zdecydowanie gustuję w starociach. Nie zawsze nowe oznacza lepsze.
Starą część otaczają niesamowite i niezwykle długie mury, z których podczas długiego spaceru można podziwiać panoramę miasta na tle Pirenejów.
Uliczki aż się proszą, aby się w nich zgubić. Studiowanie w tym mieście musi być czymś niezwykłym, ponieważ uniwersytet przywodzi na myśl pierwsze wyższe uczelnie sprzed wieków oraz budzi gorącą potrzebę przynależenia do elitarnego grona uczonych.
Chyba najbardziej rozpoznawalne w Gironie: ażurowy czerwony most i kolorowe kamienice dopełniają całości, nadając miejscu osobliwego charakteru.
Świetną restaurację "Brots De Vi", gdzie serwują przepyszne wina i dania z regionalnych produktów znajdziecie w jednej z uliczek Starego Miasta, a konkretnie na Carrer de la Cort Reial, 1. Wierzcie mi, warto.
Jeżeli ktoś nie potrzebuje morza do szczęścia, a wypoczywa zwiedzając to polecam Gironę zamiast np. oklepanego Costa Brava z nieciekawym Lloret de Mar, które w moim mniemaniu jest przereklamowanym, męczącym i brzydkim hotelowym potworem.
Girona wydaje się nie poddawać wpływom otoczenia, skutecznie bronić przed niepożądanym napływem turystów i skrywać prawdziwe sekrety, które milczą tu od wieków. Do odkrycia tylko dla tych, którzy schodzą z wyznaczonych szlaków sztucznie napompowanych atrakcji. Zachęciłam chociaż odrobinę?
Pozdrawiam!
Piękna miejscowość! Po twoich wpisach widzę że wcześniej bardzo pochopnie oceniłam tamte części Europy.
OdpowiedzUsuńKocham to miasto!!!
OdpowiedzUsuńCzasem nawet bardziej niz Barcelone ;p
Pewnie dltego,ze tam nie mieszkam ;)
Ha! Mialam zupelnie takie same odczucia, kiedy po raz pierwszy odwiedzilam Girone. Tak sie zlozylo, ze wujek A. tam mieszka i w drodze do Maroka go odwiedzilismy i... i Girona mnie odurzyla. Niesamowity klimat! Uwielbiam zwlaszcza knajpki niedaleko katedry na starym miescie. Krete, stare schody, wiekowe mury, niesamowita sredniowieczna atmosfera. W zeszlym roku trafilismy po raz drugi do Girony w trakcie swieta kwiatow - to bylo niesamowite, ulice uslane kolorowymi kwiatami.... Tez moglabym tam zamieszkac:)
OdpowiedzUsuńnaprawdę tam ładnie, chcę mieszkanko nawet w jednym z tych kolorowych domków nad kanałem:)))
OdpowiedzUsuńBardzo malownicze miejsce :) Ja fotografie w internecie traktuję zawsze jedynie "oglądowo", żeby mniej więcej sprawdzić co, gdzie, jak :) Na żywo często jest właśnie o wiele, wiele fajniej :) Choć nie jest to regułą. Zdarza się i tak, że na zdjęciach coś wyglądało "och ach" a na żywo... szkoda gadać :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wpis i za możliwość przeniesienia się, choć na chwilę, do magicznej Girony - nadal na liście miejsc do odwiedzenia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie byłam akurat w Gironie, ale wygląda sympatycznie.
OdpowiedzUsuńPewnie, że zachęciłaś :) Miejsce świetne! A te uliczki - bajka!
OdpowiedzUsuńŚwietne miasto, idealne, ani duże, ani małe, piękne, no i ten ogrom wszechobecnej historii.
OdpowiedzUsuńWiedziałam! Każdy wraca z Girony zachwycony a jednocześnie zaskoczony jej pięknem. Właśnie takie podróżnicze niespodzianki lubię. Girona chowa się trochę w cieniu Barcelony ale każdy, kto da jej szansę, zakochuje się w mieście.
OdpowiedzUsuńZdjecia mowia prawde!
OdpowiedzUsuńBije z nich cisza i spokoj...
Tylko kto mnie zabierze do Girony /smiech/!
Serdecznosci
Judith
Wow, pieknie!
OdpowiedzUsuńPieknie!
OdpowiedzUsuńLecę w niedzielę do Barcelony i cieszę się, że uwzględniłam Gironę w planach. Myślisz, że 1,5 dnia w tym miejscu wystarczy?
OdpowiedzUsuńMyślę,że tak, chociaż ja byłam właśnie tyle i wciąż mi jest mało, tyle,że ja zawsze chcę zobaczyć wszystko;) Udanego wyjazdu:)
Usuńjak pięknie, też czasem przeglądam zdjęcia w sieci, a potem okazuje się, że i tak jest inaczej :)
OdpowiedzUsuńPiękne są te zdjęcia. Ile miejsc zwiedziłaś.. :D To się w głowie nie mieści ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle - piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńOj, ale mi się marzą podróże... :)
Ale cudowne miejsce!
OdpowiedzUsuńWspaniałe miejsce na odpoczynek i zwiedzanie :)
OdpowiedzUsuńwidoki piekne
OdpowiedzUsuńszkoda ze girona jest niedoceniana
przepiękna architektura :) podoba mi się podział na dwie części, starą i nową :)
OdpowiedzUsuńGirona jest często pomijana przez osoby, które za główny cel obierają sobie Barceloną albo inne miasta. Trochę podobnie jak z włoskim Bergamo i Mediolanem. Tymczasem moim zdaniem takie miasteczka mają wiele uroku. Bardzo ładnie się prezentuje Girona na Twoich zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńzapatrzyłam się na te piękne krajobrazy, że no! krajobrazy i jedzenie :)) wiele z tych miejsc również zwiedziłam, szczególnie Dolny Śląsk, bo to moja kraina ;D czytam więc od początku Twojego bloga, bo chce zobaczyć moje miejsca, Twoimi oczami. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńChyba nie będzie przesadą i nadużyciem jeśli powiem, że Twój blog to dla mnie okno na świat. Spośród wszystkich blogów, które obserwuję Twoje zdjęcia zawsze oglądam najwolniej :) Czarujesz mnie zawsze!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie, co za komplement! Pozdrawiam!
UsuńPiękne zdjęcia Milady i bardzo ciekawa notka! .. doprawdy Girona to jest perła Katalonii .. czuję się chyba, że jest bardziej katalońska niż Barcelona, która przy całym swym uroku jest po prostu wielkim miastem ze wszystkimi jego bolączkami.. znam okolice katedry w Gironie jest tam taki nieprzemijący klimat, o którym napisałaś .. jakie to szczęście, że Gironę ominęło ten często chaotyczny rozwój bez ładu i klimatu jaki jest niestety często na Costa Brava .. ciekawe i ja także pomyślałem, że to byłoby idealne miejsce na studia .. a troszkę dalej od Girony są inne mniejsze perełki średniowiecznej Kataloni .. jak choćby Besalu .. słoneczne pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZachęciłaś nie tylko odrobinę, ale ogromnie! Chciałabym się zgubić w tych uliczkach i poczuć klimat Girony. Fantastyczne zdjęcia! Pozwolisz, że zostanę tu na dłużej? :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, będzie mi bardzo miło. Zapraszam jak najczęściej:)
UsuńDziesięć lat temu mieszkałam na Costa Brava przez pewien czas i pamiętam, z jaką przyjemnością wracałam zawsze właśnie do Gerony..ot, choćby żeby napić się kawy, czy pospacerować jej wąziutkimi uliczkami. Trochę się boję, bo nie pocałowałam lwicy "gdzie trzeba"...no ale mam nadzieję, że mimo wszystko tam wrócę i to niedługo.
OdpowiedzUsuńNo to mnie przekonalas! A w zasadzie, lwica mnie przekonala:)
OdpowiedzUsuńNie miałem żadnego wyobrażenia o Gironie do teraz. Ładnie wygląda. Przyznam też, że pomimo tego, sceptycznie do niej nie podchodziłem. Chyba warto tam pojechać.
OdpowiedzUsuńO, planuję wyjazd do Girony już od dłuższego czasu. Moja przyjaciółka tam mieszka, ale jakoś do tej pory nie mogłam się zebrać, żeby pojechać. Wygląda na super ładne miasto :)
OdpowiedzUsuńHeh, słyszałam już te opinie wcześniej :) Girona mi się kojarzy z Bergamo. Oba miasta traktowane przesiadkowo i oba prześliczne. Znamy takie w innych krajach? Nic mi nie przychodzi do głowy, a może warto kupić ten bilet za 120 zł. Właśnie nie do Mediolanu czy Barcelony, ale do Bergamo i Girony.
OdpowiedzUsuńNasze wyobrażenie o Gironie było bardzo podobne do Twojego i niestety nie zobaczyliśmy tego miasteczka. Zachęciłaś tym wpisem i to bardzo...Jeszcze wrócimy do Barcelony i wtedy już na pewno zobaczymy to urocze miasto! :)
OdpowiedzUsuń