O ile moje dotychczasowe podróże to była bułka z masłem, po której mogłam się ślizgać z błogim westchnieniem i nadzieją, że końca nie będzie o tyle Kazachstan zadbał, aby krew w moich żyłach codziennie buzowała mocniej i to bynajmniej nie od nadmiaru endorfin. Płakałam tam z zachwytu nad tym co nosi ziemia, ale i z przerażenia, kiedy zerkałam w kalendarz, a ten robił sobie ze mnie jawne żarty rzucając mi nadmiar momentów, w których ja wypatrywałam głównie końca.
I wszyscy pytają o co chodzi, a ja nie potrafię powiedzieć nic ponad to, że o wszystko i o nic, o to co było i czego brakowało i że zawsze najwięcej było tego drugiego. O to, że czasami czujesz, że Twoje życie należy do Ciebie, a czasami, że ani ono do Ciebie, ani Ty do niego. Stajesz się jedyną osobą, która nie została zaproszona na tą imprezę, Twoim istnieniem zawiaduje ktoś inny, a ono w najlepsze zmienia właściciela wcale Cię o tym nie informując, tak jakby nabawiło się na Ciebie uczulenia.
Tak było w tej podróży. Życie oddałam do depozytu do odebrania po powrocie, bo mogę z ręką na sercu przysiąc, że ciężko było nam się spotkać i nieszczególnie mi się to nie podobało. Ale do rzeczy.
KAZACHSTAN W 2,5 TYGODNIA
1. LOT I BILETY
Lot to na tyle długa historia, że jak wylecieliśmy w środę o 13.00 to na miejscu byliśmy we czwartek o 5.00 lokalnego czasu.
Należy pamiętać o przesunięciu czasu - Kazachstan to 4h do przodu w stosunku do Polski.
Nasz lot odbywał się z Pragi i obejmował przesiadkę w Mińsku.
Praga - Mińsk to 1,45h lotu, kilkugodzinna przesiadka w białoruskiej wymagającej rzeczywistości i 4,5h z Mińska do Ałmaty.
Lot z białoruskim narodowym przewoźnikiem Belavia zamknęłabym w słowach ubogo, ale skutecznie. Samoloty pozostawiały wiele do życzenia, ale mnie interesowało jedynie czy dolecą, bo na pierwszy, a nawet drugi rzut oka sprawiały wrażenie, jakby się nie zapowiadało. Za to kiedy zaserwowali w czasie lotu kaszę gryczaną z kurczakiem wstrzeliwując się tym samym w mój styl odżywiania to ze szczęścia było mi już wszystko jedno. W tych liniach nie sprzedaje się alkoholu na pokładzie, więc wszelkie lęki trzeba ujarzmiać na trzeźwo.
W tym roku (2017) wizy do Kazachstanu zostały zniesione.
Podróżni nie potrzebują również wizy do Mińska na pobyty nieprzekraczające 5 dni pod warunkiem posiadania ubezpieczenia i przybycia samolotem do Mińska, z wykluczeniem osób podróżujących do lub z Rosji.
W drodze do Kazachstanu nie ma możliwości dokonania zakupu w sklepach wolnocłowych na lotnisku w Mińsku. Taka możliwość pojawia się w drodze powrotnej.
Wszelkie przeprawy lotniskowe szczególnie przesiadka na Białorusi w drodze do Kazachstanu to jak droga przez kręgi piekielne. Zaczyna się od ciągnącej się jak flaki z olejem kolejki do odprawy w Mińsku i kończy na wypełnianiu papierków w Kazachstanie ( pamiętajcie o wypełnieniu specjalnego druku dostępnego na lotnisku przed podejściem do punktu odprawy), a Kazachstan przy Białorusi i tak wypada bardzo na plus. 5 rano w lotniskowym rozgardiaszu trwa długo, aż zamienia się w 6.30. Nie dzieje się to szybko, ani bezboleśnie.
Na lotnisku przybyłych wyłapują taksówkarze, na nas już czekały sidła naszych tamtejszych gospodarzy. Pułapka gościnności polega na tym, że wymaga Twojej nieustannej obecności i nie przyjmuje zapłaty hodując w Tobie wyrzuty sumienia. Nie płaciliśmy więc za nic nie czując tym samym, że możemy się czegokolwiek domagać. Zdani na łaskę i niełaskę dziękowaliśmy za dni na naszą modłę, nieco przeklinając te, które mijały na niczym, bo jak wiadomo nic zazwyczaj trwa najdłużej.
2. TRANSPORT I PRZEJAZDY
Kazachowie
kochają swoje samochody bez względu na ich stan, a ten bywa bardzo zróżnicowany. Od luksusowych aut przemierzających miejskie drogi po maszyny starszej daty naznaczone śladami drobnych kolizji i poważniejszych wypadków, aż do takich, które wyglądają jakby chwilę temu odebrano je ze szrotu i które wymykają się wszelkim prawom fizyki. Tych ostatnich jest zdecydowanie więcej, co wydaje się dość kompatybilne ze stanem dróg. Te raz są, a raz ich nie ma. Kierownice bywają umiejscowione zarówno po lewej, jak i
po prawej stronie, a Kazachowie jeżdżą
niezwykle brawurowo (to najładniejsze słowo jakie znalazłam na
określenie głupoty i szaleństwa jakiego się tam naoglądałam). Pasy
bezpieczeństwa są im zbędne i zapinają je wyłącznie na widok policji,
czyli przed wjazdem do miasta. Łatwiej spotkać tu kogoś na koniu, a jeszcze prędzej samego konia, niż
na rowerze co ma swoje odbicie w zanieczyszczeniu miast. Smog w Ałmaty
zakleja twarz jak plaster.
Kierowcy w Kazachstanie trąbią na wszystko i zdawałoby się bez powodu, ale teraz jestem bliżej wersji, że tam wszystko jest powodem. Nawet jego brak. Po tygodniu czułam się jakbym miała klakson zamiast mózgu.
Autostop
jest tu powszechny, ochoczo korzystają z niego również miejscowi, jednak z tego co wiem jest
on płatny. Funkcjonuje bardziej, jako prywatna taksówka. Kierowcy sami
się zatrzymują i oferują podwózkę widząc obcokrajowców maszerujących
pośrodku niczego. Odległości są tu duże, a pomiędzy punktami docelowymi
najczęściej nie ma nic poza koniem, krową czy wielbłądem, więc widok
człowieka zwłaszcza turysty budzi zainteresowanie miejscowych, zwłaszcza tych uzbrojonych w 4 kółka.
Pociąg oferuje warunki tego samego rodzaju co na Ukrainie. Podróż na trasie Szymkient - Astana trwa 24h i moim zdaniem nie ma co oglądać po drodze, więc lepiej wziąć bilet na pociąg pospieszny, który jedzie ponad połowę krócej chyba, że chcecie bardzo zaoszczędzić, preferujecie samą jazdę pociągiem, albo szukacie dobrego pretekstu do tego, aby dłużej pospać. Prawie całą drogę przeleżeliśmy pocąc się w naszym wagonie bez otwieranych okien z widokiem na nic, ale i tak było miło. Koszt 9,500 KZT/1 os /w 1 stronę.
Taxi na lotnisko w Astanie spod strategicznego miejsca, czyli Meczetu Nur-astana to koszt 3000-3500 KZT. W tym wypadku warto znać cenę, bo właściciel mieszkania, które wynajmowaliśmy opowiadał jak ktoś niezorientowany przejechał tą sama trasą za 15000 a nawet 30000 KZT.
Inna opcja dotarcia na lotnisko to autobus. Kursują podobno dwa za cenę zwykłego biletu 90 KZT (około 1zł), ale dopiero od 6.30 co ze względu na bardzo wczesny wylot okazało się nas nie urządzać.
Przejazd w wieloosobowym taxi z granicy z Uzbekistanem do Szymkientu w bardzo dobrym standardzie to koszt 800 KZT/100km , czyli ok. 10zł/1os.
3. CO I GDZIE ZJEŚĆ?
Kazachskie dania narodowe:
Plow (pilaw) - danie z ryżu, mięsa, marchewki i cebuli przyrządzane w żeliwnym kociołku
Samsa - bardzo popularne trójkątne pierożki z warzywami przygotowywane w specjalnym glinianym piecu o nazwie tandyr
Manty - rodzaj pierogów z mięsem, kształtem zbliżony do sakiewki
Szaszłyk - to chyba jedno z ulubionych dań Kazachów, ponieważ jedliśmy je wielokrotnie, a przygotowanie za każdym razem wzbudzało u zebranych ogromne emocje. Tutejszy szaszłyk to mięso bez żadnych dodatków, które po odleżeniu w specjalnej marynacie nadziewa się na metalowy szpikulec i piecze nad ogniem.
Beszbarmak (5 palców) - to specjał, na który składają się plastry makaronu w formie kwadratów gotowanych z mięsem baranim lub koniną. Spożywa się je palcami, a na dokładkę dostaje się barani łeb, z którego nożem wycina się "smakowite" kąski.
Lagman to rodzaj zupy z grubym makaronem, której ze względu na zawartość mięsa bliżej do drugiego dania, niż zupy.
Kurut białe kulki z fermetowanego mleka. Są dość zwodnicze, wyglądają jak słodycze, takie Raffaello tylko bez kokosa, a w smaku okazują się bardzo twardym słonym serem. Dobre jako przekąska na drogę.
Tradycyjny chleb jest tu płaski, okrągły z pięknym wytłaczanym wzorem. Jedzony do większości dań.
Co do picia?
Podstawą jest tu mleko. Pija się go bardzo dużo i do wszystkiego. My regularnie na drogę otrzymywaliśmy od naszych gospodarzy litr mleka w butelce po coca coli ;)
kumys - kobyle mleko, podobno lecznicze na żołądek, do którego należy przyzwyczajać się stopniowo następującą metodą: pierwszego dnia pijemy 1 czaszkę mleka, drugiego - 2 czaszki, trzeciego - 3 itd.
ajran - coś a'la jogurt
szubat - mleko wielbłądzie
herbata - pija się jej tyle, że z podróży do Kazachstanu pamiętam bardziej picie herbaty, niż sam Kazachstan. Podawana jest sama lub z mlekiem i pija się ją hektolitrami. Nam przy stole mogło zabraknąć wszystkiego, ale nigdy herbaty o co zawsze dbała roztropna gospodyni i pozostali goście.
kwas chlebowy - najlepszy na bazarach w południowych miasteczkach.
Kazachskie potrawy są super smaczne, pod warunkiem że gustujecie w mięsie, które tutaj jest podstawą praktycznie każdego dania. Warzyw tutaj niedostatek, więc posiłki opierają się przede wszystkim na mięsie, makaronie, cieście czy ryżu. Wbrew temu czego mnie uczono mięso popija się mlekiem i mimo to nic nikomu nie dolega, więc Kazachstan po bliskim spotkaniu z jego kuchnią uznałam za kraj cudów.
Higiena przyrządzania posiłków pozostawia wiele do życzenia, więc radziłabym się w tej kwestii uzbroić w dużą dozę tolerancji i zapomnieć o wszystkim co do tej pory znaliście.
Posiłki jadaliśmy w większym gronie osób, często z jednego naczynia, bez podawania talerzy, a nawet sztućców.
Ponieważ dominujące wyznanie w Kazachstanie to islam to praktycznie nie jada się tu wieprzowiny. Dominujące mięso to wołowina, baranina, kozina, konina. Świnka NIE.
Z owoców królują arbuzy, na południu sprzedawane masowo przy drodze.
Genialna restauracja w Astanie, która mogłaby stanowić jedyny powód mojego powrotu do tego miejsca to SAKSAUL.
To co nam tam zaserwowano przebiło chyba wszystko co jadłam do tej pory. Ceny jak na stolicę Kazachstanu raczej ze średniej półki. Z zewnątrz prezentuje się nieciekawie, ale w środku poezja.
Restauracja SAKSAUL, Dostyk St. 5, Astana 010000, Kazakhstan
W Almaty natomiast polecam kawiarnię "Szczęśliwi Ludzie".
Z owoców królują arbuzy, na południu sprzedawane masowo przy drodze.
Genialna restauracja w Astanie, która mogłaby stanowić jedyny powód mojego powrotu do tego miejsca to SAKSAUL.
To co nam tam zaserwowano przebiło chyba wszystko co jadłam do tej pory. Ceny jak na stolicę Kazachstanu raczej ze średniej półki. Z zewnątrz prezentuje się nieciekawie, ale w środku poezja.
Restauracja SAKSAUL, Dostyk St. 5, Astana 010000, Kazakhstan
W Almaty natomiast polecam kawiarnię "Szczęśliwi Ludzie".
4. KLIMAT
Klimat jest surowy, latem bardzo suchy, a różnice temperatur pomiędzy latem, a zimą są znaczące, choć łagodniej wygląda to na południu. W lipcu pierwsze kilka dni po naszym przyjeździe temperatura sięgała 45 stopni, zimą wartości potrafią być podobne tyle, że na minusie. Astana
pod tym względem okazała się bardzo łaskawa. Poza tym, że zdarzał się wiać
silny wiatr temperatura oscylowała wokół 20-30 stopni, a więc idealnie.
Pojawiły się nawet przelotne opady, a wierzcie mi że jeszcze nigdy nie byłam tak spragniona deszczu.
5. GDZIE MIESZKAĆ
Zadaje pytania na które sama nie znam odpowiedzi, bo poza Astaną warunki były raczej skrajnie złe. Na południu nocowaliśmy po wsiach w domach naszych znajomych, ich rodzin, przyjaciół i znajomych znajomych. Standardem okazywały się domy bez toalet, łazienek, wody i chyba również potrzeby, aby cokolwiek zmienić. Poza nami na nikim nie robiło wrażenia, że po całym dniu w kurzu i ekstremalnym upale nie ma dostępu do wody poza tą w czajniku na herbatę. My byliśmy w to słabi, Kazachowie potrafią tak długo i z tego co słyszałam w pensjonatach bywa równie interesująco.
W Astanie wynajmowaliśmy mieszkanie w sąsiedztwie meczetu Nur-astana na nowym osiedlu w kompleksie Senator. Bardzo miły właściciel, budynek wciąż remontowany, mieszkanie dopiero co oddane do użytku wyposażone we wszystko co potrzeba - od wanny po internet, który nota bene załatwił mój ogarnięty kompan. (Brawo Ty :). Polecam zarówno ze względu na warunki, lokalizację, jak i zaangażowanego i sympatycznego właściciela.
Imię właściciela - Sierik, tel. +7 775 286 0351
Koszt 8000 KZT( ok. 100zł) / 1noc
6. JĘZYK
Obowiązujące języki to kazachski i rosyjski i standardem jest, że mieszkaniec Kazachstanu komunikuje się w obu, chociaż zdarzyło mi się, że podczas zjazdu "tyrolką" tam zwaną "tarzanką" mężczyzna z obsługi technicznej mówił wyłącznie po kazachsku i porozumienie mówiąc delikatnie nam zupełnie nie szło.
7. LUDZIE
8. CENY
W ogólnym rozrachunku ceny są niższe niż w Polsce, droższe są jednak wszystkie dobra importowane. I tak na przykład deficyt jabłek powoduje, że te ściągane są z Polski są bardzo kosztowne. Nie jedliśmy ich ani razu. Doszło do tego, że nie stać nas było na owoce z własnego kraju. Poza tym ceny są raczej bardzo przystępne i akurat w tej kwestii można odetchnąć z ulgą.
Przykładowe ceny
kawa 500/600 - 900 KZT
chleb 100-150 KZT
arbuz 25 KZT/kg
kwas chlebowy ok.100 KZT/0,5 litra
pakiet startowy na telefon( karta SIM) 500 KZT, doładowanie ok. 2000 KZT dostępne w automatach
bilet na metro w ALMATY 80-90 KZT
wstęp do Parków Narodowych - ok. 500-700 KZT/1 os
bilet na autobus 90 KZT/1os
bilet wstępu do Piramidy - Pałacu Pokoju i Pojednania w Astanie ok. 300KZT
kolacja w Uzbeckiej Restauracji dla 5 osób - 7500 KZT
bilety na wystawę EXPO 4000 KZT/1os, po godzinie 18.30 za połowę ceny.
Kurs tenge 1zł = ok. 85KZT
W Kazachstanie jak to w życiu bywa pięknie, monotonnie, trudno, zabawnie, smutno i zaskakująco. Ten kraj jest na tyle nieprzewidywalny, że łatwo spodziewać się po nim wszystkiego, a najbardziej tego czego nie oczekujemy. To wielość momentów - nieoczywistych, ciężkich do udźwignięcia, ale i wspaniałych. Kiedy o nim myślę widzę przestrzeń nie do ogarnięcia wzrokiem, zwierzęta, które decydują same za siebie, dzikie stepy, pustynie, ludzi, którzy nie opuszczają granic znanego im świata, a którzy są najcenniejszą walutą tego kraju.
Tutejsza codzienność to powrót do znanych mi, choć trudnych czasów, kiedy ludzie nie mieli
niczego poza marzeniami. Tu chyba nawet brakuje marzeń. Domy bez toalet,
bieżącej wody, popękane budynki, które ostatni raz widziały
ludzką rękę w dniu, kiedy je budowano. Brak
potrzeb, często cywilizacji i woli zmian. Marazm kołysany przez przeświadczenie, że
życie może się skończyć w tym samym miejscu, w którym się zaczęło, nie trzeba
nawet wystawiać głowy przez okno. Szczęście jeżeli nie trzeba.
Kazachstan dał mi wiele prawdy o świecie, jeszcze więcej o sobie. Pierwszy raz doświadczyłam tęsknoty, która zabija radość z tu i teraz, dowiedziałam się, że wcale nie muszę być wszędzie i zobaczyć wszystkiego, bo obecnie wolę być z kimś, niż po prostu gdzieś i że czasami lepiej czegoś nie doświadczyć, aby potem nie musieć tego leczyć, tak jak ja żołądka, którego nie mogę przywrócić do formy od dnia powrotu.
Tu można utknąć między przeszłością, a przyszłością w punkcie, w którym ciężko zdecydować, w którą stronę chcemy wykonać kolejny krok. Może jednak chodzi o to, aby trafiać do właściwych ludzi, na właściwy czas i odpowiednie dla siebie miejsca, bo jak wszystko tak i życie ma ograniczoną pojemność i ostatecznie to od nas zależy czym ją zapełnimy.
Kazachstan dał mi wiele prawdy o świecie, jeszcze więcej o sobie. Pierwszy raz doświadczyłam tęsknoty, która zabija radość z tu i teraz, dowiedziałam się, że wcale nie muszę być wszędzie i zobaczyć wszystkiego, bo obecnie wolę być z kimś, niż po prostu gdzieś i że czasami lepiej czegoś nie doświadczyć, aby potem nie musieć tego leczyć, tak jak ja żołądka, którego nie mogę przywrócić do formy od dnia powrotu.
Tu można utknąć między przeszłością, a przyszłością w punkcie, w którym ciężko zdecydować, w którą stronę chcemy wykonać kolejny krok. Może jednak chodzi o to, aby trafiać do właściwych ludzi, na właściwy czas i odpowiednie dla siebie miejsca, bo jak wszystko tak i życie ma ograniczoną pojemność i ostatecznie to od nas zależy czym ją zapełnimy.
Oh Ewa, świetne pióro! Poczułem ten Twój Kazachstan :)
OdpowiedzUsuńi też bym się zachwycił tą kaszą z mięsem na pokładzie białoruskiego samolotu :)
czytałam z zapartym tchem. ten kierunek jest dość tani, dziki i ciekawy. gratuluję inwencji, taka wycieczka to na pewno niezapomniane wrażenia.
OdpowiedzUsuńOhhh Ja się tak czuję w moim mieście. Bardzo dobrze Cię rozumiem. :( Mam nadzieję, że wreszcie znajdę swoje miejsce. Może już o tym pisałam Ajj ta moja pamięć. ;D Uwielbiam Twój blog. Jestem fanką Twoich zdjęć, a Twoja osobowość bardzo mi odpowiada. Budzisz sympatię na maksa. Piszesz prosto z serca. Czytając o Twoich odczuciach do tego miejsca, sama zaczynam odczuwać to samo. Zwyczajnie czuję się, jakbym książkę czytała, przeżywając z Tobą wszystko, co doświadczyłaś. Kazachstan trochę mnie przeraża, pewnie z powodu moich doświadczeń z religią tego kraju. Choć mam przyjaciół wyznających tę religię. Bardzo podoba mi się ten wpis. Pisarką jesteś wspaniałą. Piszesz bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę cudownych dni. AAA Jeszcze zakończenie....napiszę w skrócie...wzruszyłam się. Pełne życiowej mądrości. Wspaniałe!!! <3
Serdecznie dziękuję, jestem poruszona Twoim komentarzem. Pozdrawiam ciepło.
UsuńPięknie jest w Kazachstanie, choć co jak co, ale tych przesiadek samolotowych bym chyba nie przeżył haha Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do swojego kącika! :)
OdpowiedzUsuńCzytałam z zapartym tchem i z rodzącymi się planami w głowie :) Piękna podróż.
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię również zaprosić do mojego bloga https://sigasiga-myworld.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie :)
ewa, żeby każdy 'praktyczny przewodnik' był napisany tak samo jak Twój, to blogosfera byłaby piekniejsza!
OdpowiedzUsuńJej, dziękuję Ci ogromnie.
Usuńwachlarz przydatnych informacji. Dzięki! No i te zdjęcia, aż chce się w nie wejść.
OdpowiedzUsuńWell, that every "practical guide" was written just like yours, then the blogosphere would be more beautiful!
OdpowiedzUsuńหนังใหม่
Piękna natura! No ale te samoloty...Nawet bym się nie skusiła na kaszę...he, he...
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita. Surowy klimat, surowe jedzenie, ale chce się poznać ten zakątek
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zolza73.blogspot.com
Wikipedia lepiej by nie podała tak przydatnych informacji :) O Mistrzynio! :) Dobrze wiedzieć, że tam nałogowo piją herbatę, bo ten nałóg mam i ja, ale gdyby mi kazali pić ciągle mleko, byłoby po mnie :) Pozdrawiam serdecznie, gdziekolwiek teraz jesteś :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiego wyjazdu. Zdjęcia piękne.
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja...serdecznie pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńKazachskie góry i zmieniajace się krajobrazy są niezwykłe!
OdpowiedzUsuńPodróżując bez namiotu pozbawiliście się możliwości nieoczekiwanego spotkania ze stadem dziko pasących się krów idących do wodopoju ;) Co do stopa, to wiem od Biny, że oprócz kierowców oczekujących zapłaty są i tacy, którzy zabierają ludzi za darmo, trzeba czasem dłużej poczekać ;) Pozdrawiam ;)
..........(((Żandos Karinbajew
OdpowiedzUsuńŚwietny poradnik! Dużo praktycznych i ciekawych informacji :) Na pewno będę z nich korzystałam, podczas planowania pobytu w Kazachstanie :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńPoradnik jest naprawdę super i warto go poczytać, jeśli ktoś jest zainteresowany wyjazdem w te rejony. Moim zdaniem warto też poznać kilka ważnych rzeczy odnośnie eksportu produktów do Kazachstanu. Sama jestem zainteresowana taką działalnością i czytałam też informacje o niezbędnych dokumentach, jakimi są specjalne certyfikaty zgodności https://ccrw.pl/export-na-kazachstan/ .
OdpowiedzUsuń