Rozsądek regularnie pacyfikował fikające koziołki serce, wysyłając mu raz za razem wiadomość, która zacieśniała na szyi żelazne okowy realiów. Na Danię miało mnie być stać dokładnie...nigdy, a w każdym razie nieprędko. Ale jak to w życiu bywa, los jest przewrotny, a niektóre założenia upadają równie szybko, co się rodzą. W tym wypadku - na moje wielkie szczęście.
Oficjalnie Święta Wielkanocne 2016 r. zaliczam do najlepszych w całej już mojej ponad 30 letniej kadencji miłośnika świata. Pomimo, że ropy wciąż szukam to zasługą bliskich ludzi, którzy przyjęli pod swój dach, nakarmili i wypuścili w świat przestałam z lękiem spoglądać w stronę skandynawskich kierunków. Dziękuję Ci Rodzino! Dzięki Wam już nie odwracam wzroku.
Dania, jako mało popularna destynacja wśród ludzi o przeciętnie zasobnych portfelach potrafi bardzo szybko i skutecznie zweryfikować, czy jesteś bogaty. Dobrze,
jeżeli jest co weryfikować. U nas nie było. Mało pieniędzy mały kłopot.
Nie ma dylematów w postaci zjeść czy nie. Po prostu nie jedliśmy:)
Kraj ten, z którym mam wrażenie ciężko nawet o konkretne skojarzenia, wciąż pozostaje owiany tajemnicą. Niby otwarty dla wszystkich, ale dostępny tylko dla wybranych, głównie napływowych pracowników i jednolitej etnicznie garstki turystów, w postaci Niemców. My Polacy niestety nie należymy do tych szczęściarzy, którzy obierają kraje skandynawskie za cel wakacji. Chyba, ze akurat mamy nadmiar gotówki i lubimy okazyjne oferty lunchu za 70 czy 90 zł.
Jadąc tam z określonym zasobem informacji nie mogłam spodziewać się wiele. Oczekiwałam morza i tego, że kierując kroki do swojego osobistego El Dorado, skończę na jeden z 2 możliwych sposobów - rozczarowana lub zaczarowana. Nie przewidziałam tylko skali potencjalnego efektu.
Z Danią zbliżyłyśmy się od razu. Nie potrzebowałyśmy nawet Bruderschafta. Byłyśmy, niczym dobre znajome. Ja obdarzyłam ją atencją, ona przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Gościnna, spokojna, intrygująca, przykuwała uwagę w nienachalny sposób. Swoją milczącą obecnością zjednywała przestworza mojej introwertycznej natury. Polubiłyśmy się bardzo. Jednak wróciłam i teraz od nowa uczymy się istnieć bez siebie.
Dania to poniekąd taka zmaterializowana poezja. Tam wszystko staje się wierszem. Wrzosowiska, klify, dzikie fale i ruchome wydmy. Ale dość tego gadania. W następnym poście już konkretne miejsca, informacje, które przydadzą się podróżującym do Jutlandii. Ale dzisiaj serwuję na nieco uciech dla wrażliwej strony Waszej osobowości.
Kraj ten, z którym mam wrażenie ciężko nawet o konkretne skojarzenia, wciąż pozostaje owiany tajemnicą. Niby otwarty dla wszystkich, ale dostępny tylko dla wybranych, głównie napływowych pracowników i jednolitej etnicznie garstki turystów, w postaci Niemców. My Polacy niestety nie należymy do tych szczęściarzy, którzy obierają kraje skandynawskie za cel wakacji. Chyba, ze akurat mamy nadmiar gotówki i lubimy okazyjne oferty lunchu za 70 czy 90 zł.
Z Danią zbliżyłyśmy się od razu. Nie potrzebowałyśmy nawet Bruderschafta. Byłyśmy, niczym dobre znajome. Ja obdarzyłam ją atencją, ona przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Gościnna, spokojna, intrygująca, przykuwała uwagę w nienachalny sposób. Swoją milczącą obecnością zjednywała przestworza mojej introwertycznej natury. Polubiłyśmy się bardzo. Jednak wróciłam i teraz od nowa uczymy się istnieć bez siebie.
Dania to poniekąd taka zmaterializowana poezja. Tam wszystko staje się wierszem. Wrzosowiska, klify, dzikie fale i ruchome wydmy. Ale dość tego gadania. W następnym poście już konkretne miejsca, informacje, które przydadzą się podróżującym do Jutlandii. Ale dzisiaj serwuję na nieco uciech dla wrażliwej strony Waszej osobowości.
Ojoj, jak ślicznie! :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawy podróżniczy romans :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny klimat!
OdpowiedzUsuńOch sentymentalnie... wciąż sobie obiecuję, że znowu tam polecę, ale kto wie. Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńCóż, mogę z Tobą założyć spółkę w celu poszukiwania tej ropy. ;)
OdpowiedzUsuńTeż bym się do Danii wybrała. Wybiorę się, ale w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Skandynawia ma swój urok, ale ceny są rzeczywiście zaporowe, po służbowym pobycie w Norwegii nie prędko tam wrócę...
OdpowiedzUsuńZwiedzasz piękne miejsca:) Tylko pozazdrościć:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Czekam na więcej. :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie. Tam jeszcze nie dotarłam.
Pozdrowionka!
Przyznam, że też chętnie odwiedziłabym ten kraj :)
OdpowiedzUsuńMnie rowniez ciagnie do Danii, ciagnie a jednoczesnie odpycha... Mieszkam w poblizu Morza Polnocnego i pogoda mnie skutecznie zniecheca do tych rejonow. Ciagle wybieram poludnie Europy...ale moze w koncu czas sie przekonac do Skandynawii...Czekam zatem na wiecej wpisow.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona Twoimi zdjęciami i tym krajem, który oferuje takie nieziemskie krajobrazy. Uczta dla oka!
OdpowiedzUsuńNo i zamarzyła mi się Dania. Pięknie tam. Coś czuję, że zakochałabym się w tych plażach(może stałyby się moim nr 1 wśród plaż, bo o dziwo do dziś najbardziej lubię kilka naszych polskich, a zupełnie nie uwiodły mnie południowe plaże - choć nie widziałam ich znowu tak wiele), klifach i przyrodzie.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne zdjęcia i oczywiście opisy :)
fajna wycieczka! Cieszyć się!
OdpowiedzUsuńAle tam pięknie :) dokładnie tak jak się spodziewałam i trochę podobnie jak w Irlandii :)
OdpowiedzUsuńJa w Dani byłam tylko przejazdem piekna relacji serdeczności pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoja cała znajomość Danii to Bornholm ;)
OdpowiedzUsuń(muszę go sobie przypomnieć na zdjęciach ;))
nie dziwi mnie fakt, że się polubiłyście ;)
Piękne zdjęcia, czysta poezja :) Zupełne przeciwieństwo miejsca, w którym dane mi było spędzić ostatni weekend ;) Jak się wszystko uda to zapraszam Cię już jutro do Marrakeszu. Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg Twojej wyprawy ;)
OdpowiedzUsuńPięknie oddałaś w poście swoje uczucia do Danii. Nic dziwnego, wystarczy obejrzeć zdjęcia by się zakochać w tych krajobrazach. Podoba mi się, może kiedyś tam zawitam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dania jest mi zupełnie obca. Do tej pory kojarzyłam z nią tylko Andersena. Dzięki Tobie będę mogła ją poznać lepiej, bo jak widzę po zdjęciach, jest co poznawać. Wcale się nie dziwię, że tak bardzo chciałaś tam dotrzeć. Jak to dobrze, że marzenia się spełniają :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
jejku, jak tam jest cudownie! świetny wpis :) byłam jedynie w Kopenhadze, widzę, ze dużo mnie ominęło :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie wiele osób tak mówi, że co z tego, że loty są bardzo tanie, jak nocleg i życie tam jest koszmarnie drogie niestety. Pięknie tam, kiedyś chciałabym do Danii pojechać, może się uda:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przepiękne miejsca wynalazłaś w tej Danii! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ps. Choć mam teraz mało czasu, staram sie zaglądać, choć nie zawsze skomentuję - wybacz! :)
Piękna zdjęcia. Ale to co chciałam napisać, to że na blogspocie to jest kurczę jak w domu! :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie klimaty, które uwielbiam...
OdpowiedzUsuń