19 lis 2014

Finalborgo - włoskie średniowiecze na dotyk.

We Włoszech zakochałam się skutecznie właśnie tego dnia. Był to już zmierzch naszego wyjazdu, mieliśmy za sobą odwiedzonych kilkanaście cudownych miejscowości i komfort zrealizowanego celu. Dzięki temu mogliśmy wybrać się gdziekolwiek bez rezygnacji z miejsc, których ominąć nie zamierzaliśmy. Nie od dziś wiadomo, że spontaniczne działania stają się zaczątkiem czegoś wyjątkowego. Podążyliśmy za tą myślą.

Decyzja zapadła rano przy śniadaniu, a już godzinę później staliśmy na peronie czekając na konsekwentnie spóźniony włoski pociąg. Nie raz i nie dwa przez ostatnie dni niepunktualność kolei pokrzyżowała nam zamiary, jednak byliśmy dziwnie spokojni. Przez skórę czuliśmy, że wszystko się powiedzie. W końcu to plany zawodzą, ich brak zwiastuje sukces.
Zmierzaliśmy do Finale Ligure, atrakcyjnej miejscowości na Riviera di Ponente, którą tworzą 3 gminy: Finalborgo, Finale Marina i Finalpia. Nas w szczególności interesowała ta pierwsza.

Finalborgo to urokliwe miasteczko otoczone starymi murami, o doskonale zachowanym XVw. charakterze z twierdzą, zabytkową architekturą i kolorowymi wąskimi uliczkami. Nie chcieliśmy tego przegapić.

Kiedy dotarliśmy do wyludnionego podczas sjesty Finale Ligure od razu skierowaliśmy się w stronę zabytkowego Finalborgo. To co tam zastaliśmy zgotowało nam emocjonalny koktajl Mołotowa. Trafiliśmy w sam środek przygotowań do rozpoczynającego się tego dnia średniowiecznego festiwalu Viaggio nel Medioevo. Impreza miała potrwać kilka następnych dni, a my szczęśliwym zrządzeniem losu załapaliśmy się na pierwszy. Wszystko rozpoczynało się późnym popołudniem, więc zdążyliśmy jeszcze pozwiedzać i poplażować. Kilka godzin później znowu stawiliśmy się w centrum wydarzeń. W jednej chwili znaleźliśmy się po środku średniowiecznych Włoch. 


Żadne słowa nie oddadzą ekscytacji, która mi wówczas towarzyszyła. Czegoś takiego nie doświadczyłam, jak żyję. Całe miasteczko zmieniło się w osadę z dawnej epoki. Impreza była tak dopracowana w każdym detalu, że po pierwszych kilku minutach zapomniałam w jakich czasach żyjemy.

W Finalborgo zaroiło się od mieszkańców rodem z kart historii. Przemykaliśmy między rycerzami, władcami, szlachtą i mieszczaństwem, kuglarzami i duchowieństwem. Pocieszne błazny figlarnie zaczepiały przechodniów i dbały o dobry nastrój gawiedzi. Ulice przystrojone snopami siana i barwnymi proporcami wypełniły się jarmarkami z rozmaitymi przysmakami, trunkami i rękodziełem. W wielu miejscach jednocześnie odbywały się przedstawienia, pokazy, turnieje, walki rycerskie, pochody i wystawy, a wszystko to przy dźwiękach typowej dawnej muzyki. 

Miasto żyło i oddychało średniowieczem, a w powietrzu unosił się zapach nieprzeciętnie dobrej zabawy. Dawka wrażeń była wręcz niebezpieczna dla zdrowia, a atmosfera przyprawiała o szybsze bicie serca. W głowie szumiało mi od wina i wrażeń, zaś trzewia łakomie dopominały się o kolejne frykasy. Mój mózg ledwo nadążał z odbieraniem tych wszystkich bodźców. Tłum niósł nas zupełnie niezależnie od naszej woli. Było zbyt pięknie, aby wracać i zbyt nieprawdopodobnie, aby zostać. 




Niestety magia chwili ma to do siebie, że cechuje się ulotnością. Przekładając powrót z godziny na godzinę dotarliśmy do granicy ostatniego pociągu. Biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenia z włoską koleją mogliśmy tylko obstawiać zakłady, czy przyjedzie. Przyznam, że po cichu miałam nadzieję, iż znów zawiedzie i będziemy zmuszeni zostać. 

Kiedy zbłądziliśmy w drodze na dworzec pojawiła się realna szansa. Gdybym była sama to z pewnością już mościłabym się na sianie, w którejś części miasteczka tym bardziej, że wino uruchomiło we mnie łańcuch reakcji typu "wszystko mi jedno", "poznajmy się" i "jakie życie jest piękne". Tym razem jednak spóźnienie pociągu zadziałało na naszą "korzyść". Zdążyliśmy w porę wyłonić się z mroku i Finalborgo zaczęło zamieniać się w mgliste wspomnienie. Ten dzień jednak przeszedł do historii - mojej osobistej. 

Jeżeli kiedykolwiek będziecie w okolicy w drugiej połowie sierpnia dowiadujcie się o Viaggio nel Medioevo. Takich wrażeń nie dostarczą Wam nawet wielogodzinne zakupy. Niezwykłe chwile warto kolekcjonować o wiele bardziej niż buty. Tak powiadają;)

20 komentarzy:

  1. Bylam na takim festiwalu sredniowiecznym w Portugalii w Santa Maria da Feira, Opisalas wrazenie bardzo obrazowo. Piekne miasto

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastycznie to opisujesz, uwielbiam średniowieczne klimaty!

    OdpowiedzUsuń
  3. bajecznie ! ! ! Buty wystarczą jedne wygodne, wspomnień do których chce się wracać, nigdy za wiele ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. zdjęcie na plaży wygląda jak z wakacyjnej pocztówki

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne miejsce. Mam właśnie wrażenie,że bardzo polubiłaś Włochy. Zdziwiło mnie trochę,że Wasz pociąg był opóźniony. Mialem wrażenie,że jest punktualnie. Zwłaszcza,że jak jechałem do Como i z powrotem to wszystko było ok.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak popatrzyłam na Twoje zdjecia, to aż mi sie cieplej zrobiło. Cudowne widoki:)
    pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ Ci zazdroszczę i dziękuję, że dzięki Tobie mogłam podejrzeć kolejny, fantastyczny kawałeczek Włoch! Bella Italia! :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ah te Włochy ostatnio ciągle mnie "nawiedzają". Świetnie to wszystko opisałaś, jeśli kiedykolwiek będe miała okazję tam być to na pewno jej nie zmarnuje!

    Pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, ale super! Bardzo chciałabym uczestniczyć kiedyś w takiej imprezie! I to jeszcze we Włoszech, moim ukochanym kraju! Super:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Słońce, plaża - LATO!! A za oknem...
    Zdjęcia super, a w parze z Twoim opisem naprawdę można poczuć klimat tego wydarzenia. Ale do pełni i tak trzeba tam być i poczuć atmosferę na własnej skórze. :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniała impreza. Zazdroszczę zarówno włoskich wakacji jak i uczestnictwa w tym wspaniałym festiwalu!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ze swoich włoskich materiałów mogłabyś napisać książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham włoskie klimaty. Włochy nigdy mi się nie znudzą!

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne zdjęcia:) Zgadzam się, że w życiu trzeba kolekcjonować doświadczenia! Jak będę wybierała się do Włoch to koniecznie w drugiej połowie sierpnia. Właśnie takich niezwykłych atrakcji szukam:)

    pozdrawiam ciepło,
    Ania
    http://piqstory.blogspot.nl/

    OdpowiedzUsuń
  15. Jechałam pociągiem włoskim tylko raz, w dwie strony i za każdym razem był punktualny, co jak wnioskuję, było przejawem jawnego farta uczestników wycieczki :) Miejsce kolorowe, ładne, słoneczne... Eh. Dobrze popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudownie to wszystko opisałaś :) A do tego te przeplatające się zdjęcia :)
    Z tymi pociągami to jestem zaskoczona, ale i to potrafiłaś uroczo opisać :)
    Fajne ostanie słowa - o kolekcjonowaniu wspomnień - zapamiętam :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Po prostu bajka ! Zdjęcia i opis - fantastyczne :) Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
  18. Podzielam Twoją miłość. Ja też zakochałam się w tym kraju. Super zdjęcia. POodrowionka.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...