Decyzja zapadła rano przy śniadaniu, a już godzinę później staliśmy na peronie czekając na konsekwentnie spóźniony włoski pociąg. Nie raz i nie dwa przez ostatnie dni niepunktualność kolei pokrzyżowała nam zamiary, jednak byliśmy dziwnie spokojni. Przez skórę czuliśmy, że wszystko się powiedzie. W końcu to plany zawodzą, ich brak zwiastuje sukces.
Finalborgo to urokliwe miasteczko otoczone starymi murami, o doskonale zachowanym XVw. charakterze z twierdzą, zabytkową architekturą i kolorowymi wąskimi uliczkami. Nie chcieliśmy tego przegapić.
W Finalborgo zaroiło się od mieszkańców rodem z kart historii. Przemykaliśmy między rycerzami, władcami, szlachtą i mieszczaństwem, kuglarzami i duchowieństwem. Pocieszne błazny figlarnie zaczepiały przechodniów i dbały o dobry nastrój gawiedzi. Ulice przystrojone snopami siana i barwnymi proporcami wypełniły się jarmarkami z rozmaitymi przysmakami, trunkami i rękodziełem. W wielu miejscach jednocześnie odbywały się przedstawienia, pokazy, turnieje, walki rycerskie, pochody i wystawy, a wszystko to przy dźwiękach typowej dawnej muzyki.
Miasto żyło i oddychało średniowieczem, a w powietrzu unosił się zapach nieprzeciętnie dobrej zabawy. Dawka wrażeń była wręcz niebezpieczna dla zdrowia, a atmosfera przyprawiała o szybsze bicie serca. W głowie szumiało mi od wina i wrażeń, zaś trzewia łakomie dopominały się o kolejne frykasy. Mój mózg ledwo nadążał z odbieraniem tych wszystkich bodźców. Tłum niósł nas zupełnie niezależnie od naszej woli. Było zbyt pięknie, aby wracać i zbyt nieprawdopodobnie, aby zostać.
Kiedy zbłądziliśmy w drodze na dworzec pojawiła się realna szansa. Gdybym była sama to z pewnością już mościłabym się na sianie, w którejś części miasteczka tym bardziej, że wino uruchomiło we mnie łańcuch reakcji typu "wszystko mi jedno", "poznajmy się" i "jakie życie jest piękne". Tym razem jednak spóźnienie pociągu zadziałało na naszą "korzyść". Zdążyliśmy w porę wyłonić się z mroku i Finalborgo zaczęło zamieniać się w mgliste wspomnienie. Ten dzień jednak przeszedł do historii - mojej osobistej.
Jeżeli kiedykolwiek będziecie w okolicy w drugiej połowie sierpnia dowiadujcie się o Viaggio nel Medioevo. Takich wrażeń nie dostarczą Wam nawet wielogodzinne zakupy. Niezwykłe chwile warto kolekcjonować o wiele bardziej niż buty. Tak powiadają;)
Bylam na takim festiwalu sredniowiecznym w Portugalii w Santa Maria da Feira, Opisalas wrazenie bardzo obrazowo. Piekne miasto
OdpowiedzUsuńFantastycznie to opisujesz, uwielbiam średniowieczne klimaty!
OdpowiedzUsuńbajecznie ! ! ! Buty wystarczą jedne wygodne, wspomnień do których chce się wracać, nigdy za wiele ;)
OdpowiedzUsuńzdjęcie na plaży wygląda jak z wakacyjnej pocztówki
OdpowiedzUsuńFajne miejsce. Mam właśnie wrażenie,że bardzo polubiłaś Włochy. Zdziwiło mnie trochę,że Wasz pociąg był opóźniony. Mialem wrażenie,że jest punktualnie. Zwłaszcza,że jak jechałem do Como i z powrotem to wszystko było ok.
OdpowiedzUsuńJejku jak tam pięknie :)
OdpowiedzUsuńJak popatrzyłam na Twoje zdjecia, to aż mi sie cieplej zrobiło. Cudowne widoki:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam gorąco
Ależ Ci zazdroszczę i dziękuję, że dzięki Tobie mogłam podejrzeć kolejny, fantastyczny kawałeczek Włoch! Bella Italia! :))
OdpowiedzUsuńAh te Włochy ostatnio ciągle mnie "nawiedzają". Świetnie to wszystko opisałaś, jeśli kiedykolwiek będe miała okazję tam być to na pewno jej nie zmarnuje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam :)
Wow, ale super! Bardzo chciałabym uczestniczyć kiedyś w takiej imprezie! I to jeszcze we Włoszech, moim ukochanym kraju! Super:)
OdpowiedzUsuńSłońce, plaża - LATO!! A za oknem...
OdpowiedzUsuńZdjęcia super, a w parze z Twoim opisem naprawdę można poczuć klimat tego wydarzenia. Ale do pełni i tak trzeba tam być i poczuć atmosferę na własnej skórze. :)))
Wspaniała impreza. Zazdroszczę zarówno włoskich wakacji jak i uczestnictwa w tym wspaniałym festiwalu!!!
OdpowiedzUsuńZe swoich włoskich materiałów mogłabyś napisać książkę :D
OdpowiedzUsuńKocham włoskie klimaty. Włochy nigdy mi się nie znudzą!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia:) Zgadzam się, że w życiu trzeba kolekcjonować doświadczenia! Jak będę wybierała się do Włoch to koniecznie w drugiej połowie sierpnia. Właśnie takich niezwykłych atrakcji szukam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło,
Ania
http://piqstory.blogspot.nl/
Jechałam pociągiem włoskim tylko raz, w dwie strony i za każdym razem był punktualny, co jak wnioskuję, było przejawem jawnego farta uczestników wycieczki :) Miejsce kolorowe, ładne, słoneczne... Eh. Dobrze popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńCudownie to wszystko opisałaś :) A do tego te przeplatające się zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZ tymi pociągami to jestem zaskoczona, ale i to potrafiłaś uroczo opisać :)
Fajne ostanie słowa - o kolekcjonowaniu wspomnień - zapamiętam :)
Pozdrawiam! :)
Po prostu bajka ! Zdjęcia i opis - fantastyczne :) Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoją miłość. Ja też zakochałam się w tym kraju. Super zdjęcia. POodrowionka.
OdpowiedzUsuńMiało być: Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuń