Tak zrobiliśmy my, delegując swoje tyłki na wyczekiwany całe lato odpoczynek we Włoszech, ale ale... aby poczuć przygodę - obraliśmy region Włoch Północnych - Wenecję Euganejską ( po drodze drasnęliśmy również nieco Friuli-Wenecji Julijskiej). To obszar, który rozciąga się pomiędzy górami ( Alpy i Dolomity), a Morzem Adriatyckim. Znajduje się blisko granicy z Austrią, a jego stolicą jest boska Wenecja.
Co to było za napięcie. Wystarczyła krótka wymiana opinii z przypadkowymi ludźmi, abym miewała bezsenne noce i niepokojące wizje, w których zamiast spacerów urokliwymi wąskimi uliczkami, codziennie skuwamy lód z przedniej szyby samochodu.
"Północ Włoch w październiku to loteria", "pogoda nieprzewidywalna", "prognozy niepewne" powiadali życzliwi radząc wyjazd dalej, na południe, najpewniej do Afryki. Istniało prawdopodobieństwo, że wychłoszcze nas deszcz i wiatr i jedyne co zobaczymy to denka butelek po winie, którym będziemy zapijać depresję wywołaną niedoborem słońca. Jednak słoneczny kierunek byłby zbyt prosty, a proste życie to żadne życie! Przynajmniej my takiego nie znamy.
Wyruszyliśmy. W Polsce przymrozki. Rokowania niepomyślne. Stadium zejściowe lata. Reanimacja bezskuteczna. Agonia. Wjechaliśmy do Włoch, zdjęłam jedną z bluz, szalik i zsunęłam z siebie koc. Wiało, jak w Zakopanem na zmianę z palącym słońcem a'la prosto z Majorki. Jeszcze pachniało latem, choć już z nutką jesiennej trwogi. Prognoza pogody była jak wyrok. Jak dobrze, że nie można na niej polegać. Z ponurych zapowiedzi został tylko cień rzucany przez słońce. Z dnia na dzień coraz bardziej jaśniało, a rosnąca temperatura rozbierała nas z kolejnych warstw. Zaczęliśmy się pocić, sapać i mrużyć oczy, nieprzygotowani na ciepło, jak zupełni amatorzy. Było tak jak powinno być i nawet deszczowy dzień w Wenecji wydawał się pasować do tej układanki.
Wyruszyliśmy. W Polsce przymrozki. Rokowania niepomyślne. Stadium zejściowe lata. Reanimacja bezskuteczna. Agonia. Wjechaliśmy do Włoch, zdjęłam jedną z bluz, szalik i zsunęłam z siebie koc. Wiało, jak w Zakopanem na zmianę z palącym słońcem a'la prosto z Majorki. Jeszcze pachniało latem, choć już z nutką jesiennej trwogi. Prognoza pogody była jak wyrok. Jak dobrze, że nie można na niej polegać. Z ponurych zapowiedzi został tylko cień rzucany przez słońce. Z dnia na dzień coraz bardziej jaśniało, a rosnąca temperatura rozbierała nas z kolejnych warstw. Zaczęliśmy się pocić, sapać i mrużyć oczy, nieprzygotowani na ciepło, jak zupełni amatorzy. Było tak jak powinno być i nawet deszczowy dzień w Wenecji wydawał się pasować do tej układanki.
Tak łatwo mieć idealne życie. Wystarczy uwierzyć, że bez względu na okoliczności jest tak, jak chcieliśmy aby było. I nagle bledną wszystkie obawy, a my sięgamy świata z otwartym sercem i niczym nieskrępowaną odwagą. Przestajemy się bać.
Przejechaliśmy prawie 3000km, zwiedziliśmy kilkanaście miejscowości, pierwszy raz w życiu jedliśmy giuggiole ( głożynę pospolitą) i to w gościnie u samego F. Petrarki ( tak, tego samego którego znacie ze szkoły i "Sonetów do Laury").
Wykorzystaliśmy ten czas do cna i musieliśmy leczyć kaca od nadmiaru tlenu. Kiedy człowiek wychodzi z biura zaczyna się dusić, głownie świadomością, jak bardzo życie przecieka mu przez palce wraz z tymi wszystkimi godzinami, które spędza nie tam gdzie powinien. Dlatego nie było mowy o leżeniu plackiem.
Wykorzystaliśmy ten czas do cna i musieliśmy leczyć kaca od nadmiaru tlenu. Kiedy człowiek wychodzi z biura zaczyna się dusić, głownie świadomością, jak bardzo życie przecieka mu przez palce wraz z tymi wszystkimi godzinami, które spędza nie tam gdzie powinien. Dlatego nie było mowy o leżeniu plackiem.
Nasza trasa:
- Aquileia( Friuli-Wenecja Julijska)
- Palmanova (Friuli-Wenecja Julijska)
- Caorle
- Burano
- Wenecja
- Padwa
- Arqua Petrarca
- Abano Terme
- Werona
- wschodnio-południowe wybrzeże jeziora Garda.
Noclegi:
Ciao Caorle Appartamenti
Viale Buonarroti 61, 30021 Caorle, Italy
Namiary tutaj.
- Padwa to nasz kolejny przystanek, gdzie spaliśmy w pięknym pensjonacie usytuowanym w pobliżu centrum, dzięki czemu zaoszczędziliśmy na komunikacji miejskiej. Właściciele nie mówili ani słowa po angielsku, za to o wszystkim informowały nas kartki porozwieszane po całym domu. Najciekawsza była ta, która informowała o kosztach korzystania z kuchni za 5 euro za dobę! O co chodziło nie wiem do dzisiaj, ponieważ gospodarz zlitował się widząc 2 sieroty z Polski i pozwolił nam na wszystko bez ponoszenia dodatkowych kosztów. Śniadania w cenie serwowane na słodko, więc dla nas żadna frajda, ale fani miodu i nutelli byliby w 7 niebie.
B&B Brandolese
Via Pietro Brandolese 12, 35127 Padwa, Włochy. Szczegóły tutaj.
- Pesina to maleńka wioska, położona rzut beretem od Jeziora Garda i nasza ostatnia baza noclegowa w podróży po Wenecji Euganejskiej. Wynajęliśmy tam przy pomocy airbnb przepiękny apartament, który okazał się połową włoskiego domu z ogrodem do naszej wyłącznej dyspozycji. Cisza, błogi spokój i kojący widok na góry. Och, pozazdrościliśmy Fabio -właścicielowi, który poza zajefajnym domem, miał równie zajebiaszczy zawód - nauczyciel tanga. Czy muszę coś jeszcze dodawać? Zainteresowanych odsyłam tutaj.
Jadąc do Włoch warto wiedzieć:
1. Mało kto operuje tam językiem angielskim. Ba, Włosi prawdopodobnie wierzą, że kiedy mówią po włosku tyle, że wolniej i głośniej to efekt jest taki sam, jakby mówili w tym samym języku, co przybysz. Dzięki Włochom zaufałam metodzie i od tej pory żyję w przekonaniu, że każdy rozumie polski, jeśli tylko wyraźniej artykułuję słowa. 2. Ceny noclegów często wydają się całkiem atrakcyjne, jednak rzadko podstawowa cena okazuje się tą ostateczną. W trakcie rezerwacji zazwyczaj czeka cały zestaw ukrytych kosztów. O ile udaje się przełknąć podatek miejski, o tyle obowiązkowa cena za sprzątanie, w wysokości połowy tego co wydalibyśmy na 3 dniowy nocleg to już, jak dla mnie spora przesada. Podobnie opłata za pościel, czy korzystanie z kuchni. Dlatego przy rezerwacji warto zgłębiać każde słowo, inaczej można wpaść w finansową pułapkę, ponieważ szanowni Włosi każą sobie płacić za wszystko i jeszcze trochę.
Hity tego pobytu to:
- brak pościeli w apartamencie, musieliśmy mieć własną. Rozumiem w schronisku, ale w apartamencie?- opłata za korzystanie z kuchni w pensjonacie, który składa się z 2 pokoi. Koszt użytkowania strefy garnkowej to aż 5 euro za dzień. Na szczęście ostatecznie udało się z kuchni korzystać, a kosztów uniknąć, ale i tak wydaje mi się to mocno dziwne.
3. Parkingi - w bardziej popularnych miastach opłaty parkingowe obowiązywały dosłownie w każdym miejscu na obszarze danej miejscowości. Posiadanie auta w takich miejscach, poza wieloma oczywistymi zaletami ma tę wadę, że połowę budżetu na pobyt zostaje w parkometrach. Co prawda w Weronie udało nam się zaparkować za darmo przy wjeździe do centrum, jednak kosztowało nas to ponad godzinę polowania na wolne miejsce, nie wspominając o tym, że parking okazał się mekką złodziei, którzy pozostawili na pamiątkę kilka zdemolowanych aut. Wybebeszali bryki w poszukiwaniu Bóg wie czego, ponieważ nie interesowały ich, ani same auta, ani pozostawione w nich rowery.
W miejscowości Garda nie znaleźliśmy natomiast ani jednego wolnego miejsca na żadnym z dostępnych parkingów, więc jeżeli tak to wygląda w październiku to wolę nie pytać o sezon.
Koszt parkingu to przeciętnie 1-2 euro za godzinę.
4. Toalety - niestety głównie płatne. Nie jadaliśmy w restauracjach, więc nie było okazji skorzystać, trzeba było szukać publicznych. Ceny zaczynały się od kilkudziesięciu centów, a kończyły nawet na 2 euro ( zapomnijcie o przeliczaniu na złotówki, serce się kraje:).
5. Jedzenie - w restauracjach niepodzielnie panuje pizza i makarony. Ceny bardzo zróżnicowane, zależnie od miejsca, czasu i obiektu. Mijaliśmy lokale z pizzą za 5 euro, jak i za 15. Należy jednak pamiętać, że w restauracjach do kosztów posiłku dochodzi "coperto", czyli opłata za nakrycie stołu. Z tego też powodu woleliśmy nakrywać sami u siebie za darmo.
Ceny w sklepach nieco droższe od polskich. Przykładowo.
Szynka prosciutto 2-5 euro
Ser żółty 2-3 euro - 100-200g
Sałata 1 euro
Jajka 1,80 euro za 10 sztuk
Bagietka 0,80 euro
Pomidory 2 euro/1kg
Nektarynki 2-3 euro/1kg
Woda 0,4 euro/ 1,5litra
Wino - tanio!
We Włoszech byłam tylko raz, właśnie w rejonie o którym piszesz, latem w upały wielkie.... Nabrałam ochoty na taką podróż, ale jesienią właśnie :). Nie jest to możliwe na razie, ale może kiedyś....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco.
Ależ cudownie to wszystko wygląda ;) ja jednak na wrzesień/październik wolę cieplejsze kierunki. W tym roku byłam na Korsyce i niby nie było źle, dało się jeszcze posiedzieć na słońcu, ale często bywały chmury czy chłodny wiatr, zwłaszcza w wyższych partiach wyspy.
OdpowiedzUsuńJa byłam ostatnio w Mediolanie. Kocham Włochy ale najbardziej marzy mi się właśnie Wenecja ;)
OdpowiedzUsuńmoże zainteresuje Cię rozdanie na moim blogu, w którym do wygrania jest przewodnik podróżniczy po Azji ;)
Przepiękne zdjęcia ;)
UsuńWspaniały pomysł z wyjazdem na przekór jesieni ;)) Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałam się z "coperto", a było to kilkanaście lat temu, to oczy wyszły mi z orbit. I tak pozostanę miłośniczką Włoch i wszystkiego, co włoskie. Z niecierpliwością czekam na kolejną relację :))
OdpowiedzUsuńNasi znajomi byli w tym roku w Caorle, Wenecji, Murano, Burano i w Padwie, czyli trochę mniej, ale podobnie do Was :)
OdpowiedzUsuńMówili, ze pięknie, fantastycznie, och i ach :) czyli u Ciebie się potwierdza :))))
Zapowiada się pięknie, część miejscowości odwiedziłem w tym roku, wiec ciekawy będę porównania i Twojej opinii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jak ja bym chciała tam teraz być:):)
OdpowiedzUsuńuściski serdeczne
o kurczę, a kiedy byliście? bo my rowno tydzien temu byliśmy w wenecji, tez wypożyczonym samochodem (wcześniej garda i bolonia). a pogoda... 2 dni z 3 super, słońce i 20 stopni, ale już we wtorek lało (przy okazji dowiedziałam się co to znaczy jak w wenecji pada, że też to miasto jeszcze nie zatonęło).
OdpowiedzUsuńMy byliśmy do 11.10, więc otarliśmy się o siebie:) W Wenecji byliśmy 6.10 i właśnie padało, choć jak dzień wcześniej robiliśmy podejście to dla odmiany był upał. Liczyłam na zalany Pl. Św. Marka, ale się przeliczyłam.
Usuńale ale....ja jestem żywym dowodem na to , że to działa!!! to znaczy....Jak ja sie w takiego WŁocha wpatrzyłam, wsłuchałam, a on mi powtarzał glośniej i głośniej , to mnie sie zdawało, że ja już wszystko rozumiem!!!! I Włoski po tygodniu stał się moim drugim językiem...:-D
OdpowiedzUsuńI piękna Italia bez słońca gaśnie, niestety.
OdpowiedzUsuńDla mnie może być jesień,gdziekolwiek, byle słoneczna, wtedy jest ok..... ;)
A wędrówka piękna, bo okolice znam, może nie wszystkie no ale sporo z nich,
Byłam w kilku tych miejscach, o których piszesz i zawsze wspominam je z rozrzewnieniem.... Zresztą dla mnie Italia to mój drugi dom:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGarda, Wenecja, Werona - wszystko to moje marzenia. Czekam na kolejne posty, zwłaszcza, że nieznośnie zimno i trzeba się choć ciepłem wspomnień i fotografii ratować.
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką Włoch pomimo tego, że nigdy tam nie byłam. No dobra, raz - przejazdem - ale nie mam żadnych zdjęć więc to się nie liczy. Ostatnie dni tego roku i pierwsze następnego spędzę we Włoszech właśnie - lecę do Bergamo. Plan mam już taki napięty że nie wiem po co hostel rezerwowałam, skoro czasu na sen w tej rozpisce nie ma :). Wszędzie bym chciała i choć lista długa to życie zweryfikuje wszystko i jak zawsze okaże się najlepszym reżyserem.
OdpowiedzUsuńAaaa, jeszcze jedno. Zwracam się z uprzejmą prośbą o możliwie najszybszy wpis z Verony. Prośbę swą motywuję tym, iż mam Veronę w swoich planach a chciałabym się upewnić czy warto. Zachęć mnie lub wybij z głowy.
OdpowiedzUsuńNapisałaś "...delegując swoje tyłki..." - zapomnieliście o moim :) :) Fajnie było popatrzeć na te kolory domów, parasoli, nawet pokrowców na łodzie, kiedy wokół szaro. Dzięki za to. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nigdy nie należy bać się złej pogody - najważniejsze jest właśnie nastawienie i to jakimi emocjami patrzymy na świat dookoła. Jeśli myślimy pozytywnie to nic nie stanie nam na drodzę :) A Włochy na Twoich zdjęciach są inne niż te znane z pocztówek, ale równie piękne - pełne atmosfery i spokoju. Myślę, że naprawdę opłaca się pojechać w te rejony o tej porze roku!
OdpowiedzUsuńRobi wrażenie. Ja właśnie w przyszłym tygodniu lecę pierwszy raz do Italii (ale Rzymu) i już nie mogę się doczekać:-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tak fantastycznej wycieczki! Może kiedyś uda mi się ruszyć taką trasą:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńśliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńhttp://obcowanie.blogspot.com/
Byłam we Włoszech latem i to w tych typowo turystycznych rejonach. Bardzo chciałabym zobaczyć Włochy w sezonie jesiennym. Na zdjęciach jest niesamowity klimat. Z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy z mnóstwem zdjęć ;) Może dzięki takim szczegółowym relacjom uda mi się zorganizować podróż w przyszłym roku :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie zorganizowana trasa, dużo wody, niziny, bazyliki, rzeki i jeziora :) Wielki plus za zdjęcia Wenecji!
OdpowiedzUsuńI to tylko dowodzi, że zawsze warto zrobić na przekór :). Lato we Włoszech? To takie oczywiste. Za to na Twoich zdjęciach Italia staje się jeszcze bardziej fascynująca w tym jesiennym, dekadenckim klimacie.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Italię. Jest to kraj o niesamowitym klimacie w każej porze roku. Zazdroszczę Ci takiej wyprawy :-)
OdpowiedzUsuńCudowne miejsce ;)
OdpowiedzUsuńolusiek-blog.blogspot.com- klik!
Konkurs z okazji 2 urodzin bloga- klik!
Haha, z tym ich mówieniem po angielsku to pewnie podobnie, jak we Francji i Hiszpanii. Te narody jakoś sobie ulubiły "nie umieć"i "nie miec potrzeby" rozmawiać w innych językach (albo udawać, ze nei umieją;) ).
OdpowiedzUsuńZa to z tymi obowiązkowymi opłatami za sprzątanie to faktycznie przesada... ale to chyba nie w każdym hostelu tak jest??
Dla mnie Wlochy są jeszcze wyzwaniem. Byłam za krótko...
OdpowiedzUsuńCudna relacja, świetne rady.
Jesienia nie mam niestety urlopu, ale planuję wypad zimą, gdzieś w cieplejsze rejony.:)
Pozdrawiam serdecznie.
Ciao :)
OdpowiedzUsuńKiedyś napisałaś na moim blogu, że Toskania jest wysoko na liście Twoich podróżniczych marzeń, a ja ostatnio najbardziej marzę o Wenecji (i tak dla kontrastu, o Amalfi) w której raz byłam, ale dawno temu - wspomnienia przybladły, zdjęć prawie nie mam. Wyrazy uznania - świetny artykuł. Oprócz tego kiedyś zauważyłam na fb Twoje zdjęcie w Burano, które pomyliłam (a jakże!) z Buriano, gdzie jest ten słynny most, który Leonardo da Vinci uwiecznił jako tło Mony Lisy. Na szczęście zorientowałam się, że Buriano to jednak nie Burano. Kojarzy się z kolorem burym, a takie kolorowe! W Buriano dla odmiany wszystko jest bure i gdyby nie ten most... to byłyby zmarnowane pieniądze na benzynę. Tak... Buriano już widziałam (niedługo będzie most na blogu, a o Burano i Wenecji dalej marzę :)
Salutuję :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA może urlop w Polsce? Mamy wiele pięknych miejsc wartych odwiedzenia. Zapraszam też do mojego miasta - Kruszwicy. Można tu spędzić miło czas i odpocząć, a także zobaczyć legendarną Mysią Wieżę.
OdpowiedzUsuńWłochy dla nas... o każdej porze roku☺ Piękne kadry, wspaniała przygoda, czekamy na kolejne włoskie wpisy.
OdpowiedzUsuńW pazdzierniku jest dobrze wybrac sie na poludnie Wloch w okolice Pompejòw, i na wybrzeze Amalfi, jest jeszcze cieplo na tyle, ze ludzie kapia sie w morzu, ja bylem tam pod koniec listopada i o godz 21 bylo 20 stopni, wiec do zimy jeszcze daleko za to pusciej i taniej. Mnie tego typu wakacje kosztuja duzo mniej nawet w sezonie poniewaz wiem gdzie nocowac i spac. Niestety prawie wszedzie od roku 2016 trzeba placic za parking, np w Salerno, stanowi to dodatkowe obciazenie dla budzetu. W jednym z artykulòw wyczytalem, ze autorowi udalo sie przezyc za 70 euro na osobe dziennie, w naszych przewodnikach startuje sie od 100 i jest to granica ubòstwa, a wracajac do Waszego pozytecznego artykulu, ja wynajmuje lokum prywatnie, ale posciel daja mi na miejscu i z kuchni moge korzystac, natomiast musze dodatkowo placic za spozycie pradu i gazu jak i wody, niemniej jednak spotkalam sie czytajac warunki wynajmu przez agencje, ze za koncowe sprzatanie jak i posciel trzeba placic oddzielnie. Kto chcialby miec wiecej informacji podam albertosponza@yahoo.it, dotyczacych regionu Kampania oraz Piemontu, pozdrawiam Alberto
OdpowiedzUsuńPlanuję właśnie wakacje w październiku i myślę, że Włochy mogą być zbyt chłodne. Myślałem bardziej nad emiratami. Znalazłem już ofertę szybkich pożyczek na raty na stronie https://taktofinanse.pl/Interesuje-Cie-szybka-pozyczka-na-dowod-osobisty-bez-zaswiadczen-o-dochodach-poznaj-mozliwosci i pozostało już tylko wybranie odpowiedniego miejsca, gdzie o tej porze roku będzie w miarę ciepło na odpoczynek
OdpowiedzUsuń