W tym roku uznałam, że nie daruję sobie, jeśli przesiedzę święta za stołem, wsłuchując się w odgłos każdej bezpowrotnie utraconej sekundy. Poświęciłam zatem przedświąteczny relaks ze ścierką oraz przywracanie świetności moim oknom i podłogom i skupiłam się na wyborze celu podróży. Kryteria wydawały się proste. Miało być nie za blisko i nie za daleko, atrakcji nie za dużo i nie za mało, pogoda dobra, a ceny nie za wysokie. Tym sposobem wybór padł na Czechy. Ciekawi dlaczego? Ten kraj wiąż mnie zaskakuje.
Długo
Czechy wydawały mi się mało atrakcyjne, a moja znajomość tego kraju
sprowadzała się do Pragi. Szybko jednak postanowiłam zamienić domysły
na wiedzę i przyszła era oświecenia. Od tego czasu stałam się orędowniczką czeskiej ziemi. Niosę dobrą
nowinę przemierzając ciekawe miasteczka i zaciągając się
zapachem knedla z gulaszem. Znawcy trunków na pewno doceniają jeszcze czeskie piwa, a po kilku wypitych również łamigłówki językowe.
Kto nie kocha krainy Kretka i Wojaka Szwejka nie powinien wypowiadać tego głośno. Choć sama przyznaję, że na wędrówki po ojczyźnie Hrabala muszę mieć odpowiedni nastrój. Inaczej czeską melancholię mam ochotę siekać, niczym tatar.
Kto nie kocha krainy Kretka i Wojaka Szwejka nie powinien wypowiadać tego głośno. Choć sama przyznaję, że na wędrówki po ojczyźnie Hrabala muszę mieć odpowiedni nastrój. Inaczej czeską melancholię mam ochotę siekać, niczym tatar.
Najwidoczniej świąteczny nastrój i czeska atmosfera mają się ku sobie, ponieważ ten dzień zapisał się złotymi zgłoskami w historii moich odkryć. Przełomowe miejsce okazało się skrywać pomiędzy Piekłem, a Rozkoszą i to dosłownie. Nowe Miasto nad Metują (cz. Nové Město nad Metují) usytuowane właśnie pomiędzy miejscem o chwytliwej nazwie Piekło i
sztucznym jeziorem Rozkosz najłatwiej określić mianem tego drugiego.
To zadbane przytulne miasteczko z miejsca stało się jednym z moich ulubionych miejsc w Czechach. Przystrzyżone trawniki, ukwiecone klomby, urocze chaty i powalające czystością ulice. Jakby zarządzała nim Perfekcyjna Pani Domu.
Perłą miejscowości jest bardzo przyjemny dla oka XVI w. zamek z przylegającym do niego prostokątnym i bardzo kolorowym renesansowym rynkiem usytuowanym na skale otoczonej rzeką. Miasto co prawda spłonęło w 1526 r. ale dzisiaj już nic na to nie wskazuje. Odbudowana wersja prezentuje się znakomicie.
Obchodząc rynek "od zaplecza" możemy podziwiać malowniczy krajobraz części miejscowości usytuowanej u podnóża skał. Skały te mają bardzo charakterystyczny wygląd, jakby składały się z tysiąca warstw ułożonych jedna na drugą, gdzie wierzchnią warstwę stanowi miasto.
Figuruje na nich coś jeszcze. To postać z mieniącymi się złotem włosami będącą alegorią miasta. Spogląda ona na spokojne podzamczańskie życie mieszkańców toczące się nad Metują.
W Rynku tymczasem każdy kto żywy gna do kawiarnianego stolika. Z tego co zauważyłam prawdziwą furorę robi tam cukiernia. Nacierały na nią takie tłumy, jak na otwarcie osiedlowej biedronki. Nie mniejszym zainteresowaniem cieszyła się restauracja zamkowa z tarasem na zamkowych murach, z którego można było podziwiać okoliczne widoki.
Zarówno rynek jak i zamek są przyjemnych rozmiarów, co sprawia, że jest to jedna z tych miejscowości, które ze względu na wielkość preferuję. Odpowiada mi, kiedy jeden dzień w danym miejscu okazuje się wystarczający, aby wszystko zwiedzić i wyjechać bez żalu.
Zamek można bezpłatnie kontemplować na zewnątrz lub za opłatą odkryć, co kryje za zamkniętymi drzwiami. Ta opcja powinna zainteresować szczególnie pary planujące ślub, ponieważ warto dodać, że oferta zamku dotyczy nie tylko wyprawienia wesela, ale i możliwości udzielenia ślubu w zamkowej kaplicy.
Wstęp na wieżę zamkową jest płatny. Bilety nabywa się w kasie zamkowej tylko po to, aby po wejściu na górę przekonać się, że nie były nam potrzebne, ponieważ nikt nas nie kontroluje. To wyłącznie kwestia przyzwoitości.
Wstęp na zamkowy dziedziniec jest darmowy. A na nim same atrakcje. I nie mówię tu tylko o bezpłatnych toaletach, ale również o ekspozycji starych samochodów czy pianinie, na którym co zdolniejszy człowiek wygrywa umilające zwiedzanie melodie.
Jak dla mnie sztandarowym elementem kompleksu zamkowego jest drewniany zadaszony most, który robi kawał dobrej roboty błyszcząc na tle zamku i ogrodów w renesansowym stylu. Jest doprawdy niezwykły, a strzeże go cała chmara pociesznych rzeźbionych postaci.
Auto można bez trudu zaparkować pod zamkiem. Parking jest bezpłatny, podobnie jak wspomniane zamkowe toalety.
Auto można bez trudu zaparkować pod zamkiem. Parking jest bezpłatny, podobnie jak wspomniane zamkowe toalety.
A te cuda zaledwie niecałą godzinę jazdy od granicy czesko - polskiej. Tylko wystarczy aby odnaleźć rozkosz.
Krásné město :)
OdpowiedzUsuńPozazdrościć tylko takich wycieczek w nieznane! Pragę kocham, byłam tam kilka razy i wciąż śnię czasem o niej po nocach. Zdarzyło mi się kiedyś mieszkać na Śląsku (chociaż mieszkańcy twierdzili, że to już Podbeskidzie było), całkiem blisko Czech i uwielbiałam te wypady zagranicę, nawet do najbliższych małych miasteczek. Tam zupełnie inny klimat panuje, bardzo relaksujący mnie :) A dziś już tak daleko mam :(
Dzięki wielkie za piękny spacer i wypatruję następnych czeskich przygód :)
Klimatyczne miasteczko. Wiele takich w Czechach i na Morawach, podobnie jak na mojej rodzinnej śląskiej ziemi. Zresztą to nie przypadek. Śląsk był czeski przez ok. 400 lat (stopniowo przechodził pod władzę Czech od końca XIII, podbite przez Prusy w latach 40-tych XVIII w), stąd spore podobieństwo starych śląskich miasteczek i tych w Czechach. Polecam zwiedzić takie mieściny jak: Bystrzyca Kłodzka, Kłodzko, Oleśnica, Środa Śląska, Ziębice, Świdnica, Ząbkowice Śląskie, Henryków Śląski, Paczków, Otmuchów, Nysa, Namysłów, Legnica, Brzeg, Bardo, oczywiście Wrocław i wiele wiele innych:)
OdpowiedzUsuńMiasteczko prezentuje się ślicznie :) Aż sprawdziłam, gdzie się znajduje, bo tak mnie kusi. NIestety, na jednodniową wycieczkę jest troszkę za daleko :( pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTez odkrylam Czechy jakis czas temu, i mam bardzo dobra o nich opinie...a to miasteczko jest zachwycajace...i wiosenna zielonosc dadaje mu uroku. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJeżeli tak wyglądają okolice piekła, to już się cieszę, że tam trafię po grzesznym życiu na tym padole :)
OdpowiedzUsuństrasznie dawno nie byłam w Czechach, a w tych okolicach nigdy.
Ale fajny klimat. Lubię takie miejsca.
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Ty czas świąteczny przeznaczam raczej na podróże niż na świętowanie. Tym razem udało mi się wyskoczyć na południe Austrii.
Jak dotąd mi też Czechy kojarzą się tylko z Pragą. A Nowe Miasto wygląda na taką oazę spokoju, pełen ładu i harmonii. :) Urzekł mnie drewniany mostek! Zdecydowanie mój numer jeden.
OdpowiedzUsuńCzechu juz dawno mnie urzekly... mialam okazje zwiedzic kilka miejsc, i zawsze chetnie tam wracam. W najblizszej przyszlosci tez pewnie cos bede publikowac. Ale poki co u mnie gorace klimaty prosto z sardynii :) A wdzianko super - ta kurtalka boska! skad ja wyrwalas????
OdpowiedzUsuńNo patrz bym zapomnialam - piekne zdjecie. Jak ja lubie takie pustki! Super!
Lubię takie rozkosze ;))
OdpowiedzUsuńMomentami oglądając zdjęcia miałam przed oczami Bardejów ? Byłaś ? Jeśli nie polecam :)
OdpowiedzUsuńMnie się tam bardzo podobało.
Haha podobało mi się to stwierdzenie o krótkowzroczności - krótkowidze łączmy się ;-) moja krótkowzroczność pozdrawia Twoją :> :>
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię takie krótkie wypady do Czech czy to na narty w zimie czy do Skalnych Miast w lecie itd. O Nowe Miasto zahaczyliśmy 2 lata temu podczas weekendu majowego i mam z tego miejsca dokładnie takie same odczucia jak Ty :-) Pozdrawiam serdecznie!!! :)
Czechy mają wiele piękna do zaoferowania! Cudownie tam!
OdpowiedzUsuńŚwietne miejsce, warte odwiedzenia, chętnie się kiedyś wybiorę. :)
OdpowiedzUsuńWidoki ekstra! :)
OdpowiedzUsuńKlimatyczne miejsce :) Widoki cudne, uwielbiam oglądać miasto 'z góry'. Urzekł mnie ten rynek! Pastelowe kamieniczki skradły mi serce :)
OdpowiedzUsuńwybacz ale tu najlepsze co mi się rzuciło w oczy to bluza 'ludowa'!
OdpowiedzUsuńZdjęcia bardzo fajne, ale mi najbardziej pdooba się ta kurtka z plecami kwitnącymi! :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEj, drewniany most fantastyczny!
OdpowiedzUsuńCo jest na 9 zdjęciu po lewej? To po prostu zadaszone wejście do domu?
bo ja chyba też ślepa jestem.. ;)
Wreszcie znalazłam czas i już oglądam, juz czytam :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym miastem czeskim - świetny kolorowy rynek (bo to rynek prawda?), już tak zielono i niedużo ludzi - ale to w końcu nie Praga :)
Ciekawą ma nazwę to miasteczko ;)
Pozdrawiam ciepło! :)
Uwielbiam takie budownictwo. :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce :)
OdpowiedzUsuńTen ryneczek z kolorowymi kamienicami i most są po prostu bajkowe!
Pozdrawiam!
O.
piękna architektura ;)
OdpowiedzUsuńPiekne miejsce!
OdpowiedzUsuńja w te święta też się 'dzieś' wybrałam, konkretnie na stare śmieci.. kiedyś byłam w szklarskiej porębie :D Twoje zdjęcia jak zwykle klimatycznie, świetnie pokazują urok miejsca :)
OdpowiedzUsuńJak to mozliwe, że każde czeskie miasteczko urzeka, a z naszych wszyscy uciekają? No, jak?
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jak spod ręki perfekcyjnej pani domu :)
Tak mnie zainspirowałaś tym postem, że zamierzam caly majowy weekend spędzić w pracy, zarabiając na następne wakacje..;)
OdpowiedzUsuńZachęcająco piszesz o tym mieście. Aż by się chciało już teraz i zaraz wyruszyć. Pięknie tam...
OdpowiedzUsuńBajkowe miasteczko! Rewelacja...
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę je odwiedzić.
Mnie się też Czechy bardzo podobają i zawsze chętnie się wybieram do naszych sąsiadów.
Piekne zdjęcia.
Pzdr.