1 lis 2013

Paryski cmentarz Père Lachaise - miej odwagę aby żyć.

Dzisiaj zabieram Was po natchnienie na paryski cmentarz Père Lachaise, gdzie śmierć zaciera granice pomiędzy zwykłymi śmiertelnikami, a znanymi osobistościami. Śmierć to jedyna znana mi forma sprawiedliwości na tym, a może już następnym świecie. To, że umrzemy bez względu na to, kto o nas pisał, mówił i czego dokonaliśmy, to chyba jedyna pewna rzecz w całym życiu.

Nadszedł czas, że stoję na rozstaju dróg, podejmując się próby odpowiedzi na pytanie, w którą stronę pójść. Moja potrzeba poznania samej siebie i świadomej duchowości to kręta ścieżka wiodąca przez ciemny las, gdzie nigdy nie wiem, co czai się za zakrętem.

Coraz częściej spoglądam na życie jako obserwator, a nie jego uczestnik, patrzę i próbuję zrozumieć, albo tylko zerkam z za przymkniętych powiek, nie ingerując w żaden sposób. Oddalam się i zbliżam. Z nieukrywaną satysfakcją przyjmuję dni obojętności wobec tego, co się wokół dzieje. Coraz lepiej mi ze stanem, w którym nie potrzebuję nikomu imponować, nikomu podobać się. To daje poczucie prawdziwej wolności. Detoks od opinii otoczenia, od prestiżu, statusu i wszelkich innych smyczy, jakie wymyśliła ludzkość, aby się posegregować. 

Nigdy nie należałam do osób, którym imponuje władza, pieniądze, tytuły. Teraz przestaje mi imponować cała reszta. Od zawsze jednak fascynują mnie osobowości, ludzie którzy potrafią wyjść poza nawias i być sobą, wbrew temu co kreuje otoczenie, lekceważąc sztuczny blichtr.

Obnażyć swoje "ja", nie zdradzić siebie samego i nie zboczyć z obranej drogi to według mnie jedne z największych wyzwań przed jakimi stoi człowiek.

Mam wrażenie, że idziemy przez życie jak ślepcy. Boimy się samodzielnie myśleć, podejmować niepopularne decyzje, boimy się ośmieszyć lub chociaż mieć własne zdanie, podążać za tym, co dyktuje nam serce, a nie rozum i wybrać satysfakcję i szczęście nad racjonalne zyski i bezpieczną przystań. Myślimy, że jesteśmy wolni i decyzyjni, a przypominamy zmanipulowane marionetki w teatrze życia. 
Naszła mnie ostatnio refleksja na ile żyję własnym życiem, a na ile jest ono wypadkową uzależnioną od aprobaty obcych ludzi, lęków, nakazów i zakazów i wielu innych czynników socjalizacji. Niestety bilans okazał się dla mnie negatywny. I nasuwa mi się pytanie, czego tak kurczowo się trzymamy, mając tylko jedno życie do przeżycia? Co możemy stracić, że boimy się wykorzystać szansę, jaką jest w optymistycznym scenariuszu, kilkadziesiąt lat życia na tym ziemskim padole? Dlaczego tak niewielu ludzi odważa się zaryzykować i na prawdę żyć?


Ten dzień to idealny moment, aby postawić sobie pytania, których boimy się zadać przez pozostałą część roku i szczerze sobie na nie odpowiedzieć.  Życie to show na żywo, bez próby i przygotowań, a więc mamy prawo do błędów, do kompromitacji, ryzyka i strat, a cały absurd polega na tym, że i tak nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ jesteśmy tu tylko do momentu, aż zgaśnie nasza świeczka. Wynajmujemy każdą chwilę, nie mając wpływu na to, kiedy nas stąd eksmitują. Ileż znaczą nasze problemy pośród miliardów podobnych, które i tak znikną wraz z nami? 

Nasze wewnętrzne granice stawiamy tylko my sami i tylko my możemy je przekroczyć. A więc nie bądźmy zakładnikami życia. Nie umierajmy jeszcze za jego trwania. Miejmy odwagę, aby zerwać z iluzją i być tym kim chcemy, bo drugiej szansy nie otrzymamy.

Pere Lachaise to pośmiertny pomnik naszych życiowych dokonań oraz ich braku. Spoczywają tam tak wybitne postacie, jak Oscar Wilde, Edith Piaf czy Fryderyk Chopin. Niektóre pomniki to misterne dzieła sztuki, te zupełnie przeciętne najczęściej kryją w sobie ludzi, którzy nie potrzebowali  pośmiertnych piramid, ponieważ ich życie było swoistym pomnikiem dokonań.  Spacerując alejkami, nad którymi delikatnie szumią drzewa, zrozumiałam, że jeszcze przyjdzie czas na nic nie robienie. Póki co bawmy się, zachłystujmy się życiem, oddychajmy pełną piersią, bądźmy niestandardowi i nie dajmy się już za życia włożyć do grobu.

Dzisiaj, na cmentarzach pochowajmy nasze obawy i wyruszmy na przeciw życiu, jakiego pragniemy. Dajmy sobie prawo do bycia` ani lepszym, ani gorszym, po prostu sobą. 

22 komentarze:

  1. Zawsze trzeba iść póki żyjesz własną i niepowtarzalna droga...
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za oprowadzenie. Ja też co raz częściej, że staję się nie uczestnikiem, a obserwatorem życia.

    Zapraszam : www.tandmpodrozniczo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh... mnie raz na jakis czas tez nachodza podobne refleksje, ale pozniej codziennosc wszystko weryfikuje... Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. To o czym piszesz, nie jest takie proste. Każdy chce, ale nie ma jak zrealizować. Nie jesteśmy potomkami burżuazji i nie mamy majątków z których się utrzymamy. Musimy pracować. I TYLKO TO, już nas zmusza do określonego postępowania. Cała reszta jest tego wynikiem.
    Cmentarz piękny, wiadomo, opisywany przez wielu.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. taka jest natura ludzka-lubimy żyć stadnie i tylko niektóre osobniki od tego stada chcą się odłązyć (a niektóre muzą)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podoba mi się Twoje refleksja o zerwaniu z iluzją. Czasami to jest bardzo bolesne, ale koniec końców, to początek czegoś zupełnie innego.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wiem czy cmentarz mozna okreslic mianem pieknem ale ten wlasnie taki jest

    OdpowiedzUsuń
  8. taaak, niczego w życiu nie można być pewnym - często się to słyszy. ale to nie prawda - można być pewnym śmierci. tak jak napisałaś...
    chciałabym żyć pełnią życia, bo mam je jedno. ale nieraz się nie da, bo to niestety nie jest takie proste.

    OdpowiedzUsuń
  9. cmentarze nie wzbudzaja we mnie za silnych emocji albo refleksji, a to miejsce jest mi akurat dosc dobrze znane. rozczarowana bylam grobem Morissona... szkoda, ze go tak odgrodzili i nawet zaslonili to drzewo z podpisami obok. ostatnio wyczyscili tez te szybe Oskara Wilde'a.. hah
    francuskie cmentarze sa piekniejsze od polskich

    OdpowiedzUsuń
  10. mnie też naszły 'duchowe' myśli, zastanawianie się co będzie potem z nami?
    i chociaż nikt tego nie wie, to warto już tu na ziemi mimo wszystko zbudować dobrą drogę oby do tego co potem...

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie do refleksji nad własnym życiem i tym dokąd zmierzam skłoniło przeczytane dzisiaj zdanie "zanim umrzesz upewnij się, że żyłeś". Odgrzebałam listę planów/marzeń i okazało się, że żyjąc z dnia na dzień zapominam o tym, co naprawdę chcę przeżyć. A czas jednak biegnie do przodu i nikt nam nie wróci minionych dni.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo podobne cmentarze można spotkać tutaj w UK. Lubie czasami iść na cmentarz aby pomyśleć, czy też głębiej zastanowić się nad życiem i ulotnością chwil.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepiękny jest ten cmentarz. Byłam tylko raz, ale noszę go w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę, że tą refleksją rozpoczęłaś coś ważnego w Twoim życiu. Trzeba mieć dużą samoświadomość i wiele odwagi żeby tak pisać...

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się z Tobą, że sami sobie stawiamy ograniczenia a tak naprawdę tak wiele od nas zależy. Cudownie jest być sobą i nikogo nie udawać. Niestety w dzisiejszych czasch tak często liczy się fikcja... Szkoda. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mądrze napisane, zdecydowanie daje do myślenia i zastanowienia się nad samym sobą i swoim życiem...

    OdpowiedzUsuń
  17. ja próbuję się oddzielić od takiej aprobaty. Ale czasem jak spojrzę na nasze życie, to wszystko wydaje się być tak podyktowane...

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam podobne przemyślenia...
    Szkoda,że życie jest tak ulotne...

    OdpowiedzUsuń
  19. I ja muszę przyznać, że zgadzam się z z tym co napisałaś... Niestety żyjemy szybko, często na pokaz, a tańczymy tak jak nam zagrają...

    A co do ulotności życia, przemijania, to nie mogę się z tym pogodzić, NIE POTRAFIĘ, NIE CHCĘ.... nie wiem, sama świadomość ulotności i kruchości naszych istnień wywołuje we mnie bunt.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przepiękny post i ta symbolika tego dnia... Masz rację: smierć jest chyba jedyna forma sprawiedliwości, jest bardzo demokratyczna - przyjdzie po każdego. Czytam, czytam i wielu miejscach identyfikuje sie z tym co napisałaś, rozpoznaję siebie w twoich przemysleniach. W ktorymś momencie zycia poczułam sie oszukana przez sama siebie, że dałam sie uzależnic od opinii innych, że właściwie zayłam życiem innych i moje dobre samopoczucie było uzaleznione od tego na ile usatysfakcjonowałam innych. Teraz podbnie jak ty: patrzę jak widz, jestem obserwatorem zycia, nie musze juz nic udowadniać sobie i swiatu. Jestem pogodzona ze sobą, nie nusze byc klakierem, unikam tego co brzmi fałszywie, nie gonię za karierą i pieniędzmi. To naprawdę wspaniałe uczucie. Załuję tylko, że tak późno nauczyłam sie życ w zgodzie przede wszystkim ze sobą. aLE LEPIEJ PÓŹNO, NIZ WCALE - POZDRAWIAM I DZIĘKUJĘ ZA TEN SUPER POST. sorry, włączył mi się kapslok :)

    OdpowiedzUsuń
  21. bardzo klarownie to opisałaś, w wielu kwestiach się zgadzam, z tym, że nie obserwuje innych, zbyt przytłaczające, żyję w zgodzie ze sobą to dla mnie jest najważniejsze i chyba jeszcze bardziej poznaję siebie zaglądając w swoją świadomość
    i doszłam do jeszcze takiego wniosku, jeśli komuś jest potrzebny pęd i smycz i daje mu to szczęście - to niech sobie tak żyję, nie potępiam, nie walczę, nie uświadamiam, sam kiedyś ten ktoś dojdzie do wniosków, może to jego szczęście a może tak mu się wydaje
    a jeszcze kwestia iluzji - o tak....
    to już długi temat, jak bardzo ludki lubią żyć w matrixie :)
    Serdeczności :))!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ojej, będę tam za kilka dni. Już się nie mogę doczekać, bo cmentarz ten jest dla mnie absolutnie wyjątkowy :))

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...