Dolina Belleville, którą Was dzisiaj próbuję nęcić leży w Sabaudii we francuskim regionie Rodan - Alpy i wraz z Courchevel i Méribel tworzy 3 Doliny - największy obszar narciarski na świecie, o którym bardziej szczegółowo rozpisywałam się w poprzednim poście.
Chociaż główny cel przyjazdu do tego miejsca to szusowanie po tutejszych stokach, które są tak imponujących rozmiarów, że można się na nich zgubić i nigdy nie znaleźć to są jeszcze tacy jak ja, którzy z niewiadomych powodów upatrują przyczyn zachwytów w sprawach zupełnie prozaicznych.
Może nie należy do nich wiadomość że dolina przez cały sezon daje gwarancję śniegu, albo zwrotu pieniędzy, choć dni kiedy sypał biały puch w ciągu 4 miesięcy naliczyłam może z 10. Ale co powiecie na alpejskie wioski? Choć te również trudno posądzić o przeciętność to na mojej skali plasują się one pomiędzy urokliwymi, a super, hiper wyjątkowymi i dzisiaj wybrałam dla Was te kilka, które ulokowałam na szczycie hierarchii. To jedne z tych miejsc, które równie dobrze spisałyby się w reklamie z fioletową krową albo świstakami zawijającymi w sreberka. Zatem biegnijmy.
Saint Martin de Belleville
To położona na 1450 metrów wioska o zachowanym typowo alpejskim charakterze, będąca nazywana bramą do 3 Dolin. Jest to obok Les Menuires i Val Thorens jedna ze stacji narciarskich w Dolinie Belleville. Ulokowana najniżej z nich, za to w odwecie najbardziej klimatyczna. Tutejsze stoki narciarskie przeznaczone są w dużej mierze dla początkujących, co sprawia, że to ulubiona destynacja rodzin z dziećmi. W krajobrazie dominuje widok na pobliską górę Le Cochet (2023 m), typowe drewniane i kamienne domy, stanowiący serce miasta kościółek z charakterystyczną wieżą i maleńkim cmentarzem oraz wąskie uliczki. Saint Martin może się poszczycić własnym muzeum, a także bogatą ofertą kulturalną - wystawy, koncerty. Wioska zapewnia świetne połączenia z resztą doliny, a także przepiękne trasy piesze z oszałamiającym widokiem na góry. Zimą oferowane są tu wycieczki na rakietach śnieżnych oraz psimi zaprzęgami, a strudzeni szaleństwami na śniegu zregenerują siły w przyjemnych restauracjach. Godna polecenia jest Le Montagnard zlokalizowana w budynku po starej stodole, która serwuje kuchnię z regionalnych produktów i którą wyróżnili sami inspektorzy Michelin.
Saint Marcel
Niezwykle malownicza kameralna wioska, rozlokowana na wysokości 1600 m zaraz nad St. Martin przy zabytkowym Sanktuarium Notre Dame ( szlak baroku). Odwiedziny w St Marcel to okazja do umiłowania autentycznego wiejskiego stylu życia z nutką luksusu pod postacią wykwintnej restauracji La Bouitte nagrodzonej 3 gwiazdkami Michelin, która sprosta najbardziej wysublimowanym gustom.
Le Chatelard
Zlokalizowana na drugim brzegu rzeki Doron, po przeciwległej stronie do Saint Martin. Usytuowanie bardzo blisko gór sprawia, że rozciąga się z niej niesamowita panorama na okolicę, dolinę oraz stanowi doskonałą bazę wypadową na piesze wycieczki, szczególnie do sąsiedniej doliny Encombres.
Villarenger
Stara sabaudzka wioska 1127 m n.p.m,, do której schodzi się krętą efektowną ścieżką z Le Chatelard. Wioska przetrwała w prawie niezmienionej formie, zachowując pierwotny wygląd, jej główną atrakcją jest kamienny rzymski most, w kształcie łuku, a położenie w dolnej części doliny z bajecznymi górskimi szczytami w tle to kolejny powód dla którego warto odbyć tą wycieczkę.
Gittamelon 1674m
Choć leży już w sąsiedniej Dolinie Encombres to idzie się do niej tak wygodnie z Saint Martin, że nie wiadomo kiedy jedna przechodzi w drugą. Piszę o niej dlatego, że od kiedy było mi dane zobaczyć ją na własne oczy to wyczekuję dnia powrotu. To jedno z najbardziej spektakularnych miejsc, jakie tutaj widziałam, skryte po drugiej stronie gór, dzikie i surowe, pełne naturalnych zapierających dech w piersiach krajobrazów z nieskażoną przyrodą. Wioska ulokowana w samym centrum Doliny Encombres to idealny punkt wyjściowy pieszych wędrówek do tak obiecujących punktów, jak Wielki Perron Encombres czy Lac du Lou. Można się tu dostać na wszystkie możliwe sposoby pieszo, autem czy rowerem, jednak zalecam to pierwsze, ponieważ po drodze jest czym cieszyć oczy. Latem w wiosce funkcjonuje schronisko, w którym można skosztować tradycyjnych sabaudzkich specjałów. Ja dotarłam tam w Nowy Rok i zarówno w wiosce, jak i dolinie nie spotkałam nikogo, kto byłby na tyle szalony, aby pojawić się tam zaraz po Sylwestrze.
Ale piękne!! Takie tajemnicze i bardzo ciekawe... Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do swojego kącika! :)
OdpowiedzUsuńzajefajne...tego mi trzeba :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością pozwiedzałem tę dolinę. Jest na co popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przepięknie! Kocham Alpy i nawet gdyby były to najbrzydsze miejsca na świecie, to ja byłambym oczarowana. No i właśnie jestem.
OdpowiedzUsuńtyle wygrać jednym spacerem! ;)
OdpowiedzUsuńJak pieknie, jakie kolory, mimo,ze nie zielono to jednak cudownie kolorystyczne...piekne zdjecia!
OdpowiedzUsuńPięknie je pokazałaś ;) aż się chce wszystko rzucić i je zwiedzić :)
OdpowiedzUsuńBajkowo!
OdpowiedzUsuńPiękna lokalizacja :) Mogłabym tam mieszkać, bo uwielbiam góry :)
OdpowiedzUsuńAleż ja Ci zazdraszczam tych widoków!! Normalnie aż oczy mi błyszczą, jak patrzę na te bajkowe zdjęcia!! ::)
OdpowiedzUsuńZabrałaś Nas na piękny spacer! :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak raz w życiu pojechałam na narty do Austrii i byłam zachwycona miasteczkiem, tymi domkami z pierzynką śniegu na dachach oraz takim nieśpiesznym życiem. No i do tego góry... Zabrałaś nas w fantastyczny spacer, z prawdziwą radością przebierałam kopytkami pod stołem, ale nie wiem, która z miejscowości najbardziej mnie urzekła... może dlatego, że każda to taki mały raj na ziemi :) Dzięki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAlpejskie wioski i miasteczka są niczym wyjęte z bajki. Niezależnie od regionu. Podpisuję się pod Twoimi słowami wszystkimi kończynami. Sama czerpię nieopisaną radochę z rzeczy prozaicznych. Wystarczy bajowy widok. <3 Ale ta świadomość, że czasu mi zapewne nie starczy, by zobaczyć wszystko, co piękne, trochę irytuje. :)
OdpowiedzUsuńAlpy są niesamowite, Twoje teksty i zdjęcia również. Winszuję.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, że nie mogę się rozdwoić - z jednej strony już prawie letnia Malta, z drugiej lodowce! Cóż za pokusa. :)
Wow, te zdjęcia zapierają dech w piersiach.
OdpowiedzUsuńAz się wzruszyłam Przepiekne fotografie Hmmm Mieszkalam kiedyś w Chamonix i jak widze takie miejsca to wszystkie wspomnienia wracają To było najbardziej bajkowe miejsce w jakim mieszkałam
OdpowiedzUsuńBoże, wszędzie jest przecudownie. Chciałabym się budzic każdego ranka i podziwiać takie widoki
OdpowiedzUsuńNie jestem miłośniczką gór, ale dla takich widoków chciałabym sie tam telepotowac już teraz!
OdpowiedzUsuńBajka! Marzą mi się takie wycieczki. Mam nadzieję, że jeszcze takich doczekam :)
OdpowiedzUsuńNa początku przejrzawszy zdjęcia, myślałam, że jesteś w Szwajcarii. Jakie to wszystko podobne...
OdpowiedzUsuńNajbardziej spodobał mi się Gittamelon. Może po prostu do widoków z niższych terenów, jestem już przyzwyczajona...
W Szwajcarii spodobałyby Ci się wszystkie przełęcze. Np Julierpass alko Klasenpass. Szczególnie latem tam jest jak na innej planecie.
mnóstwo fajnych inspiracji
OdpowiedzUsuńpiękne
OdpowiedzUsuń