Chociaż na pierwszy rzut oka Val
Thorens nie wygląda jakby powstało z miłości do piękna to pod ascetyczną formą skrywa
prawdziwą petardę. Ten kurort może nie rzuca na kolana urozmaiconym
krajobrazem, ale wyrzuca z kapci potencjałem możliwości. A robi to już
na powitanie swoim umiejscowieniem na 2300 m wysokości, tytułem najwyżej
położonej stacji narciarskiej w Europie oraz najlepszego ośrodka
narciarskiego na świecie. „European
Best Ski Resort” w latach 2014, 2015, 2016. Wystarczy ruszyć na stok,
aby przyswoić, że to nie miejsce, a stan umysłu. A jeżeli tu mieszkasz
to możesz być pewien, że mieszkasz na stoku.
Dzięki odpowiedniemu położeniu warunki do jazdy występują tu przez całe pół roku. Aktualnie czynne od 26 listopada 2016 r do 1 maja 2017 r.
Jeśli coś nas dzieli to kilometry. Od miejsca, w którym aktualnie mieszkam do Val Thorens jest ich około 10. Piechotą to coś więcej, niż niedzielny spacer, na bogato tu wzniesień, więc jeśli lubicie mieć w życiu pod górkę to trafiliście idealnie. Droga z Les Menuires do Val Thorens zapewnia właśnie taką atrakcję. Te 10 km to różnica 450 metrów wysokości. Nagle motywem przewodnim staje się biel, a każdy napis zaczyna się od przedrostka naj. Najwyżej położony kurort narciarski, bar i zapewne klozet w Europie. Można się tu symbolicznie wysikać na cały kontynent. Takie to właśnie miejsce.
Pamiętam, kiedy dotarłam tam po raz pierwszy. W powietrzu unosiła się gęsta atmosfera zabawy, a od śniegu odbijającego słońce nie szło uchylić powiek. Gdybym miała wybierać artykuł pierwszej potrzeby to bez wahania obstawiłabym okulary przeciwsłoneczne. Inaczej trzeba być przygotowanym, że najdalej wyjrzy się pod nogi.
Napięcie buduje pogoda. Zazwyczaj fantastyczna, jednak wysokość zobowiązuje, więc kiedy na nizinach kwitną krokusy, a słońce topi złe nastroje mieszkańców, Val Thorens potrafi stawiać domy z lodu i mgły.
Tutaj przyjeżdża się w konkretnym celu, za towarzysza bierze narty lub snowboard i zapomina, że gdzieś indziej światem nie rządzą opady śniegu. Miasto to labirynt stoków i hoteli, praktycznie zamknięty dla ruchu samochodowego, który przez znaczną wysokość może wymagać od co niektórych aklimatyzacji. Podobno 1-2 dni wystarczą, ale nie gwarantuję, nie próbowałam.
Osobiście problemy z przyswajaniem znacznych wysokości zamieniłam na te z zaadoptowaniem się do pejzażu pozbawionego drzew. I niestety do końca nigdy mi się nie udało. Dłuższe przebywanie w podobnym klimacie, nawet
jeżeli tuż za oknem wznoszą się imponujące szczyty powoduje, że robi mi się łyso. Co innego, jeśli mówimy o amatorach jazdy poza wyznaczonymi trasami. Brak drzew to brak potencjalnego zagrożenia. Wsiadasz, jedziesz i rosną szanse na to, że wrócisz.
W Val Thorens o gościa dba się w szczególny sposób. Liczy się, aby ten
zawsze miał biały puch pod stopami i bez stresu robił z niego użytek,
dlatego kurort włada śniegiem, dając na niego taką samą gwarancję, jak
na pralkę albo zmywarkę. Gwarancja śniegu albo zwrot pieniędzy - brzmi
znajomo?
Wyciągi są szybie i wygodne, a trasy narciarskie na tyle zróżnicowane, aby nikt nie doznał nieprzyjemnego zawodu. Możliwości połamania rąk i nóg jest tu cała paleta. Sprawdzone przez wielu.
Poziom umiejętności łatwo przetestować w takich miejscówkach, jak najwyższy szczyt Cime de Caron 3300 m.n.p.m z panoramą na ponad 1000 alpejskich szczytów, w tym Mont Blanc, najtrudniejsza 6 km trasa Combe de Caron na wysokości ponad 3000 metrów oraz 3 lodowce Péclet, Chaviere i Thorens. Przyznacie sami, że przy takim zapleczu przydadzą się zdolności logistyczne.
Architektura skłania się bardziej ku użytkowej, z koncentracją na ilość, zamiast na jakość, ale chyba powoli się to zmienia. Twórcom niektórych budynków ma się ochotę złożyć wyrazy współczucia, ale nie można ich nie pochwalić za umiejętność operowania brzydotą.
Zmęczenie i dobra zabawa bezczelnie kradną tu czas. Dni mijają inaczej i trudno uwierzyć, że jest jakiś świat poza tym białym, skalistym pustkowiem.
A co po nartach?
Noc nie ustępuje kroku i zaciekle walczy o kontynuację dnia. Kurort
ma renomę bardziej, niż rozrywkowego. W całej dolinie to właśnie tutaj należy
szukać nocnych uciech, więc po dniu na stoku nie ma wyboru, jak wkroczyć
do imprezowego podziemia. Apres-ski czekają bary, dyskoteki i bogate
życie towarzyskie, więc jeżeli ktokolwiek z przyjezdnych liczy na nużący relaks to może być w błędzie, ale to wszystko zależy od tego co kto
rozumie przez słowo wypoczynek.
Za kultowe uchodzą La Folie Douce z imprezami na stoku oraz największa w Alpach dyskoteka Malaysia. Jak wspominałam, jest coś na rzeczy z tym przedrostkiem naj. Szybka analiza sytuacji i wyłania się kompleks wyższości.
Po dolinie kursują bezpłatne autobusy. Za wszystko inne przepłacisz 5 razy.
Lotniska w okolicy Val Thorens:
- Genewa 158 km
- Grenoble 195 km
- Lyon 199 km
- Chambéry 112 km
- Chambéry 112 km
Klimat Val Thorens jest specyficzny. Minimalistyczny krajobraz i brak
zbędnych bajerów, o ile można tak nazwać drzewa czy roślinność. Tu najwyższą stawką są góry, ośnieżone
szczyty i dostęp do 600 km tras narciarskich w całej dolinie. Reszta to ozdobniki. Jest surowo,
ale i w odpowiedzi komfortowo. Możecie być pewni, że nic Was nie rozproszy, ani nie odciągnie od celu przyjazdu, bo nic takiego tutaj nie istnieje.
To co warto, a zawsze coś warto to mieć oczy dookoła głowy. Pijanych na stokach nie brakuje. Może to luźna atmosfera, może tanie wino, a może problemy z aklimatyzacją, ale są tacy, którzy jak nie piją to nie jadą. O ile nie oni, to dzień zrobi Wam słońce i pocałunek zimy. A liczby są proste. Najwyżej idzie w parze z najdrożej, dlatego lepiej nie zjawiać się tu w szczycie sezonu.
Więcej o 3 Dolinach przeczytacie tutaj.
Zachwycam się ujęciami architektury, uwielbiam takie symetryczne i minimalistyczne kształty. Ja także chciałabym być teraz w Cieszynie... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA ja właśnie chciałam napisać, że strasznie nie podobają mi się te ponure hotele - pudełka ;) i że wolę te zdjęcia małych wiosek co wrzucałaś
UsuńUmiejętności operowania brzydotą - jakże trafne okreslenie! Czasem aż oczy bolą, gdy się patrzy na francuską architekturę górską ;)
OdpowiedzUsuńDaleko i pięknie :)
OdpowiedzUsuńA są tam trasy dla tych co tylko na sankach potrafią i to nie profesjonalnych, oczywiście? ;) . Krajobrazy boskie, tylko te hotele do mnie nie przemawiają. Jakieś chatki by mi tam bardziej pasowały, ale wiadomo,że przy takim obłożeniu narciarzy, nie jest to możliwe.
OdpowiedzUsuńGóry oczywiście bajecznie piękne, ale te hotele wyglądają, jakby ktoś w środku alp wrzucił osiedla prosto z Łodzi i Sosnowca. Celne podsumowanie to o operowaniu brzydotą.
OdpowiedzUsuńAch, poszusowałabym...
OdpowiedzUsuńA tymczasem...
Radosnych Świąt Wielkiej Nocy, smacznego Jaja oraz mokrego Dyngusa życzy Aga :)
Ja to raczej bym była w tej grupie - a co po nartach ? nie będąc na nartach:)))
OdpowiedzUsuńNie lubię zimy i nie mogę się przekonać do sportów zimowych. Jest mi wiecznie zimno i uciekam do domu najszybciej jak mogę. Za to błękit na Twoich zdjęciach....cudowny!
Pozdrawiam i wesołych świat:)
Jak zwykle zdjęcia super:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że do Francji również kiedyś dotrę.
Zawsze z ogromną przyjemnością czytam i oglądam Twojego bloga.
Pozdrawiam:)
Nie otwiera mi się Twój najnowszy wpis...:(
OdpowiedzUsuńJuż powinno być dobrze. Ślę uściski.
UsuńAle cudnie. Zazdraszczam. A widok jest cudowny ! :)
OdpowiedzUsuńZapierające dech w piersiach widoki :) Uwielbiam góry.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne miejsca. Zdjęcia wykonane też bardzo profesjonalnie.
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie jeździłem nigdzie na narty w zimę, a tu takie krajobrazy. Muszę się tam wybrać z rodziną w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś chce się wybrać za granicę na narty, to szczerze polecam Val Thorens. Byłem i jest to miejsce bardzo atrakcyjne dla narciarzy
OdpowiedzUsuńZima jest piękna, szczególnie w twoich kadrach :D
OdpowiedzUsuńPo zdjęciach widzę, że warto się wybrać tam następnym razem na narty :) Bardzo ładne tereny.
OdpowiedzUsuńMoja znajoma była tam w tym roku i też strasznie mocno sobie chwali.
OdpowiedzUsuńMoim subiektywnym zdaniem wygrywa jednak Trentino
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce i piękne zdjęcia ! Widać masz do tego talent, zdawaj dalej takie relacje !
OdpowiedzUsuńJuż wiem gdzie jechać na narty w tym roku :).
OdpowiedzUsuńPo zdjęciach widzę już, że warto jest tam pojechać. Na prawdę pięknie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zdjęcia wykonane w plenerze zimą. Są po prostu piękne. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOgólnie każde zdjęcie wykonane dobrym sprzętem i z profesjonalnej ręki jest ładne ;)
OdpowiedzUsuńPo tej fotorelacji nie mogę doczekać się zimowego sezonu. Super!:D
OdpowiedzUsuńSzukam właśnie jakiegoś dobrego stoku narciarskiego na przetestowanie mojej nowej deski ze sklepu https://www.snowshop.pl/. Myślałem o polskich górach, ale chyba jednak czeskie wygrają :)
OdpowiedzUsuńWszyscy miłośnicy jazdy na nartach oraz snowboardu doskonale wiedzą jak ważna jest prawidłowa ochrona oczu podczas tego typu aktywności. Mniej doświadczeni zawodnicy muszą sobie uświadomić z jakimi przeciwnościami mogą się spotkać podczas zjazdu. Do najczęściej wymienanych można zaliczyć: oślepiające słońce, śnieg, zimny wiatr oraz ryzyko wypadku (wtedy dobra ochrona oczu będzie bezcenna). Podstawą jest wybrać te najbardziej komfortowe bazując na wielkości naszej głowy i twarzy. Muszą dobrze przylegać do twarzy w tym samym czasie nie powodując ucisku w żadnym miejscu. Przeglądając oferty większych sklepów znajdziemy gogle snowboardowe firmy Oakley uważane przez profesjonalistów za najlepszy wybór w kategorii jakości. Aktualnie można je kupić w atrakcyjnych cenach.
OdpowiedzUsuńSuper fotorelacja! Mam nadzieję, że w tym roku będzie można znów jeździć na snowboardzie
OdpowiedzUsuńwarto było tu przyjść extra blog !
OdpowiedzUsuń