W górach wszystko jest lepsze. Od powietrza po stan duszy.
Wstajesz rano, dostajesz po oczach widokiem, za który jesteś gotowy
przehandlować całe dotychczasowe życie i na moment zapominasz że cokolwiek może
nie być w porządku. Jak to, że jesteś w kraju, w którym za jednego pora do
obiadu płacisz więcej, niż zarabiasz na godzinę i trapisz się nad byle
pomidorem, jakby to był zakup opon zimowych, bo cenowo wychodzi podobnie. Można
wiele wybaczyć i jeszcze więcej zrobić, aby znaleźć się w Austrii na alpejskiej łące.
Austria raczej nigdy nie zostanie królową balu. Mimo niepodważalnych atutów, jak odurzające krajobrazy i sprzyjająca odległość od Polski ( samochodem z Wrocławia 8h) nie jest to szczególnie popularny cel podróży. Sama dotarłam tam dopiero miesiąc temu. Nie ma co zgrywać Rockefellera, austriacki poziom życia od polskiego dzieli co najmniej kilka pięter.
Z noclegami w tym kraju problem jest taki, że są drogie, a kiedy mimo to decydujesz się na rezerwację to tylko po to, aby przekonać się, że będzie jeszcze drożej. Normą są dodatkowe opłaty za sprzątanie ( około 35 euro za pobyt) oraz podatek miejski 1,70 za osobę/1 noc. Żywność kosztuje tyle, że najrozsądniej byłoby wdrożyć post na czas pobytu. A jeżeli już się spłukać to przynajmniej z rozmachem.
Z noclegami w tym kraju problem jest taki, że są drogie, a kiedy mimo to decydujesz się na rezerwację to tylko po to, aby przekonać się, że będzie jeszcze drożej. Normą są dodatkowe opłaty za sprzątanie ( około 35 euro za pobyt) oraz podatek miejski 1,70 za osobę/1 noc. Żywność kosztuje tyle, że najrozsądniej byłoby wdrożyć post na czas pobytu. A jeżeli już się spłukać to przynajmniej z rozmachem.
Najtańsze hotele są w podobnej cenie co prywatne apartamenty, a warunki
zdecydowanie przemawiają na korzyść tych drugich. Jeżeli do tej pory łudziliście się, że macie
czysto w domu to znaczy, że nie byliście w Austrii. Ten kraj wygląda, jak wyprany w Perwollu, zwłaszcza z perspektywy środka. Mieszkanie na sielskiej wsi w otoczeniu jezior i gór brzmi jak banał, ale przekona nawet największego
malkontenta. Minusem jest to, że wynajmując kwaterę u prywatnego właściciela możecie być prawie pewni, że pokonwersujecie wyłącznie w języku niemieckim.
Austria ma jednak coś, co sprawia, że z miejsca zapominasz o głodzie i chłodzie, a nawet o tym, że kredyt za wyjazd będziesz spłacać przez najbliższe kilka lat. To Region Dachstein Salzkammergut w Górnej Austrii, który w całości został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Jego wizytówką jest Hallstatt - niewielkie miasteczko, którego nieprzeciętna uroda przyciąga turystów z całego świata, a Chińczyków w rezultacie sprowokowała do plagiatu. Mieszkańcy Chin tak bardzo zapragnęli mieć je u siebie, że nie pytając o pozwolenie zbudowali kopię miasteczka w prowincji Guangdong. Mimo to wciąż cała Azja ściąga do Austrii, aby zderzyć się z oryginałem. To sprawia, że na ulicach Hallstatt dominują skośnoocy, którzy robią tyle szumu, że momentami można poczuć się, jak w wiosce Smerfów.
Ceny
noclegów w Hallstatt wybiegają daleko poza zdrowy rozsądek, więc bazy
wypadowej warto szukać w okolicy. Nam posłużył ku temu pobliski Bad
Goisern. Zaledwie 5 minut jazdy od Hallstatt, a budzisz się z górskim powietrzem w płucach zamiast zawałem na widok rachunku za nocleg. Zdradliwe są tylko widoki, które są w stanie przekonać, że wszystko co najlepsze masz już za oknem.
Prawdziwym utrapieniem jest to, że Hallstatt nie jest ani trochę przereklamowany. Chciałoby się obrzucić go jedną z tych zawiedzionych min, ale na próżno szukać powodu. Miasteczko na pierwszy rzut oka robi wrażenie o wiele mniejszego, niż jest w rzeczywistości, ale to tylko pozory. To co najlepsze odkrywa partiami. Choć posiada całą masę atrakcji samo w sobie jest największą z nich. Położone nad jeziorem Hallstattersee, otoczone górami, z drewnianą architekturą rozłożoną na stromych zboczach i wodzie ma zarówno urok Wenecji, jak i górskich kurortów. Drzewa egzystują tu w zażyłości z budynkami, a łabędzie tropią Cię do upadłego.
Nie wjedziecie tutaj autem. Dla zmotoryzowanych dostępne są 3 parkingi, choć w czasie naszego pobytu czynny był tylko jeden i kosztował tyle, że zaczęłam się zastanawiać czy nie lepiej byłoby porzucić samochód unikając regulowania opłaty. Dla zainteresowanych koszt to 3euro/1h, ała boli.
W okolicy Hallstatt, a czepiając się szczegółów to dokładnie w Obertraun kursuje kolejka linowa na Krippenstein z najpopularniejszą platformą widokową o wdzięcznej nazwie "5 fingers". Tak znaną, że aż tam nie pojechaliśmy.
Listopad w górach ma to do siebie, że słońce wydziela skąpo, a skoro już trzeba wyłożyć kilkadziesiąt euro na dotarcie na szczyt to dobrze byłoby coś jeszcze zobaczyć. Nam trafił się tylko jeden perfekcyjny dzień, więc po burzy mózgów i telefonie do przyjaciela, postawiliśmy wszystko na jedna kartę i ruszyliśmy podbijać Hoher Dachstein - najwyższy szczyt masywu Dachstein w Alpach Salzburskich.
Na "5 palców"zwyczajnie zabrakło odpowiedniej pogody. Powinnam powiedzieć, że żałuję, ale prawda jest taka, że ani trochę. Kiedy mogę wybrać wyżej i dalej to nie zadaję zbędnych pytań. A już w kolejnym poście zobaczycie jego wysokość Dachstein w całej okazałości i przekonacie się dlaczego to była najlepsza decyzja.
Jego wizytówką jest Hallstatt - niewielkie miasteczko, którego nieprzeciętna uroda przyciąga turystów z całego świata, a Chińczyków w rezultacie sprowokowała do plagiatu. Mieszkańcy Chin tak bardzo zapragnęli mieć je u siebie, że nie pytając o pozwolenie zbudowali kopię miasteczka w prowincji Guangdong. Mimo to wciąż cała Azja ściąga do Austrii, aby zderzyć się z oryginałem. To sprawia, że na ulicach Hallstatt dominują skośnoocy, którzy robią tyle szumu, że momentami można poczuć się, jak w wiosce Smerfów.
Prawdziwym utrapieniem jest to, że Hallstatt nie jest ani trochę przereklamowany. Chciałoby się obrzucić go jedną z tych zawiedzionych min, ale na próżno szukać powodu. Miasteczko na pierwszy rzut oka robi wrażenie o wiele mniejszego, niż jest w rzeczywistości, ale to tylko pozory. To co najlepsze odkrywa partiami. Choć posiada całą masę atrakcji samo w sobie jest największą z nich. Położone nad jeziorem Hallstattersee, otoczone górami, z drewnianą architekturą rozłożoną na stromych zboczach i wodzie ma zarówno urok Wenecji, jak i górskich kurortów. Drzewa egzystują tu w zażyłości z budynkami, a łabędzie tropią Cię do upadłego.
Nie wjedziecie tutaj autem. Dla zmotoryzowanych dostępne są 3 parkingi, choć w czasie naszego pobytu czynny był tylko jeden i kosztował tyle, że zaczęłam się zastanawiać czy nie lepiej byłoby porzucić samochód unikając regulowania opłaty. Dla zainteresowanych koszt to 3euro/1h, ała boli.
Nad miasteczkiem znajduje się najstarsza na świecie Kopalnia Soli. Można tam dotrzeć pieszo przyjmując wodospad za punkt odniesienia lub kolejką mijając po drodze
prehistoryczny cmentarz z epoki żelaza. Rynek jest wręcz mikroskopijny i
sąsiaduje z kościołem ewangelickim, którego charakterystyczna wieża
stała się już znakiem rozpoznawczym Hallstatt. Nieco wyżej wznosi się
mały kościół katolicki z kaplicą czaszek udostępnioną do zwiedzania.
Pełniła ona ważną funkcję, kiedy zaczęło brakować miejsca na chowanie
zmarłych na cmentarzu przylegającym do kościoła. Groby wynajmowano na
10-15 lat, po tym czasie szczątki ekshumowano i składano w kaplicy,
która obecnie mieści 1200 czaszek.
Po najsłynniejszy kadr miasta należy udać się prawie na jego koniec podążając niezmiennie główną uliczką. Kiedy go zobaczycie będziecie wiedzieli o czym mówię.
Spacer można dopełnić atrakcją w postaci rejsu po jeziorze. Pozostaje tylko zdecydować po której jego części.
Podobno życie w Hallstatt nie należy do najłatwiejszych. Pięknie, ale ciasno, brak miejsc do parkowania, jeden sklep spożywczy, w którym zakupy robiłabym tylko doprowadzona do ostateczności, ale i tak jestem pewna, że znam dużo mniej sprzyjające miejsca do egzystencji i wcale nie muszę daleko szukać.
Po najsłynniejszy kadr miasta należy udać się prawie na jego koniec podążając niezmiennie główną uliczką. Kiedy go zobaczycie będziecie wiedzieli o czym mówię.
Spacer można dopełnić atrakcją w postaci rejsu po jeziorze. Pozostaje tylko zdecydować po której jego części.
Podobno życie w Hallstatt nie należy do najłatwiejszych. Pięknie, ale ciasno, brak miejsc do parkowania, jeden sklep spożywczy, w którym zakupy robiłabym tylko doprowadzona do ostateczności, ale i tak jestem pewna, że znam dużo mniej sprzyjające miejsca do egzystencji i wcale nie muszę daleko szukać.
Listopad w górach ma to do siebie, że słońce wydziela skąpo, a skoro już trzeba wyłożyć kilkadziesiąt euro na dotarcie na szczyt to dobrze byłoby coś jeszcze zobaczyć. Nam trafił się tylko jeden perfekcyjny dzień, więc po burzy mózgów i telefonie do przyjaciela, postawiliśmy wszystko na jedna kartę i ruszyliśmy podbijać Hoher Dachstein - najwyższy szczyt masywu Dachstein w Alpach Salzburskich.
Na "5 palców"zwyczajnie zabrakło odpowiedniej pogody. Powinnam powiedzieć, że żałuję, ale prawda jest taka, że ani trochę. Kiedy mogę wybrać wyżej i dalej to nie zadaję zbędnych pytań. A już w kolejnym poście zobaczycie jego wysokość Dachstein w całej okazałości i przekonacie się dlaczego to była najlepsza decyzja.
Ałaaa aż mnie oczy zabolały od tych widoków. Chce tam być, najlepiej natychmiast!
OdpowiedzUsuńAle ładnieeeeee <3
OdpowiedzUsuńFaktycznie pięknie! Ach!!!!!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Miejsce wygląda, jak wyjęte z baśni...
OdpowiedzUsuńZ niemieckiego jestem kiepska, nawet bardzo, ale nawet gdybym miała porozumieć na gesty, chce tam pojechać! :)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się czytając Twojego posta. No tak, nam do poziomu życia Austriaków jeszcze naprawdę daleko. Ale żeby por kosztował aż tyle?;) no ale cóż, dla takich widoków chyba faktycznie uskutecznić jakoś post... albo zabrać ze sobą prowiant? My, Polacy jesteśmy w tym mistrzami;)
OdpowiedzUsuńOd razu sie usmiechnelam jak zobaczylam tego posta :) Bedziemy tam w czwartek, niestety tylko przejazdem, w drodze do Wiednia. Powiedz mi ile czasu trzeba sobie zarezerwowac na to miasteczko i czy sa jakies konkretne miejsca/fajne punkty ktore polecasz. Czy po prostu wszystko znajdziemy po drodze z parkingu do centrum :)
OdpowiedzUsuńWystarczy kilka godzin. To wszystko zależy od tempa zwiedzania i tego czy chcecie korzystać z wjazdów kolejką czy wyłącznie pieszo. Jeśli chodzi o fajne punkty to wszystko znajdziecie po drodze, to malutka miejscowość. Udanego wyjazdu:)
UsuńSuper dziekuje, tak wlasnie myslalam :) A pamietasz moze ile kosztowal ten wyjzad kolejka? Bo szukam w necie i nie moge znalesc...
UsuńTu znajdziesz ceny https://www.salzwelten.at/en/hallstatt/saltmine/
UsuńWidoki wprost zapierają dech w piersiach. Naprawdę. Nie jestem fanem gór, ale widoki, które oferują lubię i to bardzo. To dla nich czasem udaje się w górskie obszary, choć niezbyt często. Cóż, wysokość cen chyba mnie nie dziwi, chyba.
OdpowiedzUsuńPięknie tam, to prawda. Miałam tam przyjemność być w zeszłym roku we wrześniu. Niestety pogoda mi nie służyła, padało i była mgła.Widokami gór wokół jeziora się nie nacieszyłam. Miasteczko jednak zobaczyłam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiesz ze na tych zdjęciach aż widać ze powietrze jest czyste😀W Austrii pierwszy raz byłam ze dwie dekady temu i wtedy ich zamożność zrobiła na mnie ogromne wrażenie
OdpowiedzUsuńUśmiałam się czytając to "kraj wygląda, jak wyprany w Perwollu". Na pewno tak będzie w małych, turystycznych miejscowościach, gdzie wizerunek jest ważny, bo na nim się zarabia, nim wabi turystów ale Austriacy nie przesadzają z porządkiem. Czysto tak ale nie ma tu niemieckiego drylu. Ceny zależą od miejsca,w którym jesteś, pory roku - jak wszędzie. Na pewno da się znaleźć coś na każdą kieszeń tylko niekoniecznie dwa kroki od największych atrakcji. Dodatek za sprzątanie też nie jest normą. Zdziwiłaś mnie tym brakiem znajomości angielskiego z jakim się spotkałaś. Zazwyczaj nie ma tu z tym problemu dlatego dość leniwie idzie nauka niemieckiego;)No i po oglądnięciu miasteczka na twoich fotach chyba żadne ceny już nie będą dla nikogo straszne - byle zobaczyć je na własne oczy!
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce! Oczywiście jest na liście naszych planów podróżniczych. Jak wracaliśmy z Włoch to zastanawialiśmy się czy nie wstąpić do Hallstatt. Musielibyśmy jednak zboczyć dość mocno z trasy. Na pewno kiedyś odwiedzimy i mam nadzieję, że już wkrótce. Świetna relacja!
OdpowiedzUsuńAleż pięknie, lubię do Ciebie zaglądać, nabieram ochoty na wyjazd i oddech :)
OdpowiedzUsuńMalownicze miejsce, cieszę się, że je poznalam dzięki Tobie, ale tak bardzo za Austrią nie przepadam, że raczej nie będę tam dążyć ;)
OdpowiedzUsuńJak wszystko dobrze pójdzie to ten region Austrii weźmiemy na tapetę na przyszłoroczny urlop. :)
OdpowiedzUsuńja to jestem pierwsza na liście zachęconych odkąd zobaczylam zdjęcia mostu na dachstein. a na ceny przynajmniej się nastawię odpowiednio - jednak wolę odżalować i zobaczyć niż żałować, że nie zobaczyłam. nie wiem czemu wydawało mi się, że 'austria nie jest droga'. czekam na kolejny wpis jak na zbawienie - i ani trochę nie przesadzam!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPięknie
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałem tam pojechać, ale kiedy już jakoś przełknąłem ceny noclegów, to problemem wciąż zostawał dojazd. Bez samochodu ani rusz, a szkoda.
Ja nawet ceny noclegów jeszcze trawię. Mimo wszystko jak będzie okazja to łap, bo warto.
UsuńByłam w tym cudownym austriackim mieście i potwierdzam Twoją opinię - jest zachwycające:)
OdpowiedzUsuńKochana, ja tak nie w temacie Hallstatt ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci radosnych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku 2017! :))
Buziaki :*
Bardzo dziękuję i wzajemnie:)
UsuńBajecznie klimatyczne miejsce i mnóstwo pięknych wspomnień. Jesienna pora dodała miasteczku jeszcze dodatkowego uroku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Wesołych Świąt !
jak malowniczo! prawie tak pięknie, jak w Bretanii :D Austria nigdy nie kojarzyła mi się z takimi miejscami. szusowałam tam trochę na nartach, ale zawsze była koszmarna pogoda, która uniemożliwiała podziwianie widoków. dziękuję za wycieczkę do Hallstatt ;)
OdpowiedzUsuńdzięki za wstawienie zdjęć. Piękne miejsce;)
OdpowiedzUsuńNie znalam tego miasta, ale wlasnie wyladowalo na liscie miejsc do odwiedzenia! Dziekuje :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce. Austria to niesamowity kraj z cudownymi ludźmi, którzy zawsze służą pomocą
OdpowiedzUsuńMiasteczko znam z różnych folderów i telewizji. Ale dopiero na Twoich fotkach zapragnęłam wsiąść do machiny teleportującej...I najlepiej do tego domku na drugiej fotografii. Dzięki :)
OdpowiedzUsuńAleż bajkowe miasteczko!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne miejsca, przepiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńFajny ten blog i super pomysły!
OdpowiedzUsuńMiło poczytać taki fajny blog :)
OdpowiedzUsuńChętnie zaglądam tutaj aby sie dowiedziec czegoś więcej na ten temat
OdpowiedzUsuńWarto poczytać takie wpisy
OdpowiedzUsuń