O Lwowie pisano już piosenki, a ja pokuszę się o kolejnego posta. Poza całą masą pięknych zabytków Lwów to również turystyczna machina, napędzana przez rozmaite i najbardziej wymyślne lokale.
Z myślą o klientach co rusz powstają kolejne barowe i
restauracyjne perełki, choć ja przemierzając Lwów już lata temu i
podziwiając te wszystkie przybytki byłam pewna, że temat został
dogłębnie wyczerpany. Jakże się myliłam.
Biorąc pod uwagę długie kolejki przed wejściem do większości tych miejsc jestem pewna, że to i tak zaledwie namiastka tego co jeszcze przed nami. Lwowskie knajpki to już miejsca kultowe i do najciekawszych bez rezerwacji nie wejdziecie, chyba że macie sporo wolnego czasu na okupowanie drzwi wejściowych z nadzieją, że ktoś wreszcie opuści lokal. Warto się jednak postarać i zakosztować nocnej atmosfery Lwowa. Nie pożałujecie.
Obecnie istnieje już cała seria konceptualnych lokali, zlokalizowanych w Rynku i jego okolicach, należących do jednej sieci FEST. Rozpoczęli oni swoją działalność otwierając w 2007 r. najbardziej znaną obecnie restaurację Lwowa - Kryivkę. Były to drzwi do sukcesu i od tego czasu poszerzyli swoją działalność o ponad 15 pomysłowych projektów. Stawiają na oryginalność, kreatywność i emocje, których na pewno tu doświadczycie. W każdej z ich miejscówek można nabyć kartę klubową, która upoważnia do zniżek w całej sieci. Tymczasem zabieram Was do miejsc, z których większość należy właśnie do tej sieci.
1.Kryivka - ul. Rynek 14. Zdecydowany nr 1 we Lwowie, o czym świadczą bardzo długie kolejki przed wejściem. Restauracja - bunkier w formie kryjówki UPA, z tego względu budzący kontrowersje i nie dla każdego. Pod indywidualną rozwagę. Mieści się w zabytkowej kamienicy
na wprost Ratusza. Drzwi są
dobrze ukryte i strzeżone przez uzbrojonego w karabin partyzanta. Aby wejść do
środka należy podać sekretne hasło: "Slava Ukrainie", w odpowiedzi
usłyszymy "Gierojom Slava". Wówczas dostajemy do wypicia
ukraińskiej gorzałki w blaszanej nakrętce. W środku surowy
wystrój, sporo broni, posiłki
podawane na blaszanych talerzach i atmosfera partyzantki. Panuje tam nieustanny
gwar, ludzi nie ubywa, a alkohol leje się strumieniami. Kryivka
dysponuje własnej roboty wódką, którą można również kupić na wynos.
2. Loża Masońska - mieści
się w tym samym budynku co Kryivka, tylko piętro wyżej. Mieliśmy problem ze znalezieniem wejścia, ponieważ drzwi do restauracji udają drzwi do
mieszkania. Niech Was to nie zmyli. Loża Masońska zajmuje całe piętro budynku,
na którym znajdziemy 3 pary drzwi, w tym te jedne wybrane z klamką. Wejście do
tego miejsca to wejście do innego świata. Za drzwiami wita nas mężczyzna
odziany w szlafrok. Sama restauracja jest ogromna, podzielona na wiele sal i mianuje
się najdroższą restauracją w Galicji. Dzięki karcie, o której wspominałam
wcześniej i którą można otrzymać w innym konceptualnym lokalu z tej serii, w
tym w Kryivce zyskujemy 90% zniżki. Mimo to i tak jest drogo. Restauracja ma
wiele stylowo urządzonych sal, a największe wrażenie robi na wszystkich toaleta
godna samego króla.
3. Gazowa Lampa - to lokal ku pamięci I.
Łukasiewicza, wynalazcy lampy naftowej. Restauracja- muzeum zajmuje 3 piętra, oddzielone wąskimi schodami z
sygnalizacją świetlną. Idziemy, kiedy włączy się zielone światło. Dysponuje ona
ciekawymi eksponatami i utrzymana jest w atmosferze dawnych lat. Shoty podawane są w probówkach, a z tarasu
można podziwiać widok na dachy Lwowa.
4. Pierwsza Grillowa Restauracja Mięsa i Sprawiedliwości - na ul. Wałowej 20, niedaleko od Rynku. Pięknie
przeszklona, dysponująca sporą przestrzenią, aby pomieścić chętnych na tortury.
Spędzałam tam Sylwestra i aparatem niestety nie dysponowałam, a jedynie
zrobiłam kilka słabej jakości fotek moim szybkostrzelnym telefonem. Po sali
paraduje kat, na ścianach wiszą obrazy ze scenami tortur, za wystrój robią
żelazne klatki opuszczane do otworów w podłodze, narzędzia tortur i gilotyna,
wciąż działająca tylko zamiast głów tnąca kiełbasę. Niby wszystko napawa grozą,
a jednak atmosfera miła i przyjemna. Nie ma się czego bać, pod warunkiem, że
nie robi na Was wrażenia fakt, że założycielem lokalu był podobno ostatni
lwowski kat.
5. Restauracja pod złotą różą - na ul. Starojewrejskiej,
żydowska knajpa urządzona w formie żydowskiego mieszkania. Przytulnie i nastrojowo, ale ciężko o wolne miejsce.
6. Kumpel - mieści się
na ul Volodymyra Vynnychenka 6. To pierwszy pub- warzelnia piwa we Lwowie. Ja
piwa nie lubię, a przynajmniej tego co u nas za piwo uchodzi. Lwowski, wyrabiany na miejscu browar to dla
mnie jednak inna historia. Dla wszystkich piwoszy zapewne punkt obowiązkowy.
7. Masoch - kawiarnia
dla wielbicieli Leopolda Rittera von Sacher-Masocha i jego
sado-masochistycznych preferencji. Kajdany, pejcze, łancuchy etc. Na życzenie
można dostać kilka batów. Dla każdego coś miłego. Ja tam nie dotarłam, ponieważ,
w czasie kiedy moi współtowarzysze oddawali się uciechom w Masochu, ja o ironio
wędrowałam po Cmentarzu Łyczakowskim. Można i tak;)
8. Dom Legend -
usytuowany na ul. Starojewrejskiej w efektownej kamienicy, w której uwagę
przykuwa olbrzymia postać smoka. Na dachu znajduje się nietypowy latający
samochód i figurka kominiarza. Ta wielopiętrowa restauracja mieści wiele
komnat, z których każda strzeże jakiejś legendy np. bruku, lwów, czasu itd. O
określonych godzinach legendy podobno ożywają, ale mnie się nie udało nic
zobaczyć pomimo wytrwałego sterczenia przed kamienicą o 18.
9. Lwowska pracownia
czekolady - coś dla odmiany czyli sklep- kawiarnia z
czekoladą. Sklep, gdzie wręcz wypada obkupić się w ręcznie wyrabiane słodkości
i kawiarnia, gdzie można skosztować lwowskiej kawy i prawdziwej czekolady.
Sklep dysponuje ogromnym asortymentem, ulokowanym na 3 piętrach. Można tam
kupić czekoladę pod każdą postacią nawet z kamasutrą usytuowaną w słodkiej
tabliczce. Warto zajrzeć nawet jeżeli nie jest się zwolennikiem czekolady.
Przez okno wystawowe można podglądać, jak powstają te słodkości.
10. Poczta - bar w
uliczce od Rynku, który dopiero powstał, jednak już z ulicy przyciąga uwagę.
Weszłam tam tylko na krótką chwilę, ale jeszcze nie miałam okazji zabawić. Stawiam
jednak, że za kilka miesięcy to będzie kolejna bardzo znana i lubiana knajpa
Lwowa.
I co Wy na to?
Ciekawy pomysł z tymi knajpkami, zarówno do stworzenia posta, jak i rozkręcenia interesu :) Lubię takie niestandardowe miejsca, żałuję jedynie, że nie dodałaś więcej zdjęć.
OdpowiedzUsuńA ta karta zniżkowa tylko dla turystów? Widnieje na niej napis czytelny dla ludzi spoza Ukrainy, którym nie jest dane znać cyrylicy :)
Trzeba przyznać, że rzadko spotykane miejsca i to mi się bardzo podoba. Najbardziej zaciekawił mnie lokal nr 4 ( z tym katem) nie powiem, bardzo ciekawe ale i trochę przerażające :)
OdpowiedzUsuńLwów ma w sobie magię, byłam kilka razy, równiez w tych miejscach, które polecasz.
OdpowiedzUsuńI jak tu wśród takiej ilości fajnych lokali znaleźć czas na zwiedzanie miasta? :). Wschód Europy jest mi praktycznie nieznany, nad czym ubolewam. Kilka dni temu piłam piwo w knajpie, która powstała w budynku byłej poczekalni dworcowej. Fajny, przytulny budyneczek a że znajduje się na szlaku spacerowo-turystycznym, to i klientów nie brakuje.
OdpowiedzUsuńLwów zachwyca, ale zawsze trochę boli mnie, że wiele kamienic i zabytków wydaje się zaniedbanych, że brakuje tych funduszy na odnowę tego, co piękne, a zapomniane. Nigdy nie poznałam tego miasta od strony tak niezwykłych lokali ! Kolejny powód, by powrócić :)
OdpowiedzUsuńpiękne zabytki Lwowa! :) ujęte na kilku ładnych zdjęciach.
OdpowiedzUsuńobserwujemy? zacznij, odwdzięczę się :) Mój blog
we lwowie nigdy nie bylam ale licze na to ze wszytsko przede mna
OdpowiedzUsuńKryivka jak dla mnie wyglada przerazajaco, az dreszcze przechodza po plecach
http://historie-prawdziwe-dziwne-smieszne.blogspot.com/
Aż nogi same się rwą! Poza tym uwielbiam strzelać! Napisałaś wspaniały przewodnik po knajpach, coś akurat dla mnie, dziękuję :))) a na tiramisu zapraszam!
OdpowiedzUsuńDo tych czekoladowych klimatów serce i żołądek mi się wyrywa. :) A z ciekawości odwiedziłabym Lożę Masońską i ten lokal od pejczy :)
OdpowiedzUsuńŚwietny poradnik.
Całkiem ciekawe zdjęcia pstrykasz, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOglądałam program na Travelu o Lwowie. Było w nim właśnie o Kryivce (wszystko to o czym piszesz mogłam zobaczyć w TV, ale jeszcze tam będę osobiście!), o Masochu - kobiety wkładały ręce do kieszeni w spodniach posągu i dziwnie się uśmiechały ;) Jednak najbardziej podoba mi się Restauracja Mięsa i Sprawiedliwości - uwielbiam takie klimaty :)
OdpowiedzUsuńJa byłam w Kryjówce i piłam tam naftówkę i benzynówkę (do tej pory nie wierzę, że sa takie alkohole), i w knajpie Masoch - rewelacja! Ogólnie to Ci zazdroszczę tylu lokali, które widziałaś, bo są niesamowite. Nie wiem jak reszta, ale Masoch jest wpisany na Listę UNESCO :)
OdpowiedzUsuńA tu fajna stronka, zajrzyj: http://ukraineallaboutu.com/pl/travel-in-ukraine/hotels-and-restaurants/
Teraz pojedz do np. Oświęcimia i tez baluj. Odpowiada to Twojej znajomości historii. Lokal poświęcony jest organizacji, która wyrznela 120 tys. POLAKÓW.
UsuńAnonimowy, ale czy idąc do Kryjówki automatycznie oddajesz pokłony UPA? Nie. Nie pasuje tobie, to nie jeździj tam, ale innym daj podejmować decyzje samemu
UsuńNigdy nie byłam, ale narobiłaś mi ochoty. W tamtym roku o mały włos i bym zwiedzała to miasto, ale nie wyszło. Co się odwlecze.. ;)
OdpowiedzUsuńByłem ostatnio we Lwowie w sierpniu zeszłego roku, a wcześniej trzy lata temu. Przyznam że sporo się zmieniło, dużo na dobre. Niesamowity klimat pozostał co jest najważniejsze, ale cieszy fakt że impuls Euro 2012 zostawił też swój ślad. Znalazłem parę fajnych smaczków, jak np. polskie napisy na murach z dawnych czasów wychodzące spod zdrapanej farby
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
zapisuję sobie to :D jak będę kiedyś w tym mieście, to poodwiedzam te lokale i stworzę własną subiektywną listę :D
OdpowiedzUsuńPopełniliście błąd, ten na ławce to Zych, współpracownik Łukasiewicza, on sam wystaje z okna wyżej.
OdpowiedzUsuńDzień dobry. Zauważyłam, że ostatnio ktoś wysyłał z mojego konta jakieś obrzydliwe wiadomości. Zapewne poczuła się Pani słusznie obrażona za co bardzo przepraszam i jest mi niezmiernie przykro. To się oczywiście nie powtórzy.
OdpowiedzUsuńBędąc w autokarze do polski nasłuchałam się tyyyyle dobrego o tych knajpach :D będę musiała nadrobić kiedys:)
OdpowiedzUsuńwejście do Loży masońskiej- niesamowite! Sama restauracja- nic specjalnego, ot, jakich wiele. Lwów jest piękny Będę tam wracać.
OdpowiedzUsuńSam bywam we Lwowie i lubię to miasto ludzi jest super ale do Kryjówki nie wejdę...
OdpowiedzUsuńMarzy mi się własny, elegancki lokal, w którym goście czuli się jak najlepiej. Takiego klimatu i architektury można tylko pozazdrościć. Chyba że do działań wkroczą specjaliści z prawdziwego zdarzenia https://projektowanie-wnetrz-online.pl/aranzacje/lokal . Aranżacja pubu byłaby wówczas łatwizną.
OdpowiedzUsuń