23 gru 2017

Australia i o tym, że życie układa się samo.

Australia i o tym, że życie układa się samo.Pakowałam plecak w przyspieszonym tempie z niepokojem wypatrując w kalendarzu daty wyjazdu do Australii, którego nikt nie nazwałby ucieczką od własnego życia i nie musiałabym słuchać niewygodnych pytań o dorosłość, tak jakby łapanie szczęścia było wyjątkowo niedojrzałe. W byciu typową dorosłą mam zaległości, ale nie widzę nic niestosownego w zażywaniu doczesności. Komponuję ją sobie z własnych składników, aplikuję niczym lek na receptę i korzystam jak z sanatorium. Tym razem dostałam skierowanie do Australii. Właśnie wybija Wigilia i ponad 2 tygodnie, od kiedy budzę się na Antypodach z uczuciem, że byłam tu od zawsze i że nie było mnie nigdy. Dzień dobry życie!

Niektóre miejsca są już tak ograne w sercu, że jedzie się tam wyłącznie po to, aby zobaczyć to co i tak od dawna nosiło się w sobie. Australia jest dokładnie taka, jak sobie wyobrażałam, swojska i niespieszna, w tej części kraju może bardziej wietrzna, leniwa. Krajobraz faluje od rozżarzonego powietrza, a ziemia wibruje deszczem, takim co to jeszcze kilka westchnień przed nami, ale gleba już go słyszy. Czuć pod stopami jak do siebie dzwonią i szepczą miłe słówka, byle tylko jedno zjawiło się u drugiego. Przecieram oczy i próbuję na to wszystko zasłużyć, a przynajmniej należycie podziękować. 

Dorosłość, która nawiedziła już większość moich znajomych, musiała zgubić mój adres, więc nie puka do drzwi, a ja już nie czekam, aby jej otworzyć. I tak gdyby się zjawiła zastałaby mnie w piżamie. Wciąż niegotową.
Australia i o tym, że życie układa się samo.Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Pamiętam jeszcze czasy, kiedy życie było czarno - białe. Do przejścia była tylko jedna droga, sprecyzowana jasno i wyraźnie, ale nigdy nie moja. Chyba z niczego nie cieszę się dzisiaj tak bardzo, jak z tego, że robiłam wszystko nie tak jak trzeba. W zamian dostałam więcej, niż jestem w stanie przeżyć i to, że jestem tutaj, a nie tam, bo moje tutaj może być wszędzie, za to tam nigdy nie chciałam być.

Grudzień tego roku rozdaje u mnie karty. Nic już nie jest takie jak było, moje życie zdążyło zmienić się tak bardzo, że wciąż szukam gdzie się zaczynam, a gdzie kończę, niczym pies, który zatacza kółka moszcząc się na legowisku. Jestem w Australii, choć miałam nie być, z kimś kogo miałam już nigdy nie spotkać i właśnie wybiło 10 lat od kiedy los podarował mi drugą szansę i życie w gratisie, niczym klapki plażowe dodawane do gazety.

Obiecałam sobie wtedy, że nie będę już więcej traktować czasu po macoszemu i właśnie rozliczam się z danego słowa. Nareszcie nie przesypiam nocy z właściwego powodu, z ekscytacji minionym i nadchodzącym dniem. Dotykam i smakuję świata zamiast macać go przez szybę. Już nie troszczę się tak bardzo o jutro, zaufałam mu na tyle, że wiem że samo zatroszczy się o siebie i o mnie do pary. Błogosławię ludzi, których napotkałam w swoim życiu, a którzy chcieli w nim zostać. Wspólnie chcieliśmy.

Moje podróże, choć dla mnie spektakularne w doświadczenia, w zasadzie skromne może tylko stanowią pretekst do pisania o czymś ważniejszym. Jak o tym, że wędrując po najwspanialszych miejscach, jakie nosi planeta znajdujemy dom gdziekolwiek, jednym razem pod własnym, kolejnym pod cudzym sercem. Albo o tym, że tego co przewidziało dla nas życie nie da się ująć w żadne ramy. Bo jak, jeśli nie mamy świadomości, że wychodząc pewnego dnia zupełnie od niechcenia ze swojego polskiego domu piszemy właśnie swoją przyszłość w Australii.

To układanka, którą składa każdy z nas. Czasami warto pogubić elementy i dać się ponieść. Cały ludzki świat nie musi popierać naszych wyborów ważne, że znajdzie się ta mała część, która będzie chciała przynależeć i poznać nasz osobisty wszechświat. Tylko w ten sposób spotkamy naszych sprzymierzeńców, ludzi, którzy będą warci, aby ich zatrzymać, tak jak oni uznają, że warto przystanąć właśnie przy nas, a w lustrze codziennie będziemy oglądać twarz człowieka, który sam wybrał własne życie. To rodzaj zadowolenia, które nie ma ceny.

Życie jest dobre, choć niedoskonałe. Jest dobre w wielu aspektach. Kiedy otworzymy na nie oczy i dostrzeżemy, że to jest rzeczywiście coś wielkiego tym bardziej, że jego data ważności potrafi skończyć się nagle i bez ostrzeżenia. Świat należy do marzycieli, choć też dla nich jest największym wyzwaniem. 

Bliscy wciąż mnie pytają gdzie teraz mieszkam i co dalej, a ja zazwyczaj odpowiadam, że bez zmian. Mieszkam nigdzie i wszędzie, a życia nie muszę układać, ono dzieje się samo, ja tylko staram się nadążyć. I jest jeszcze lepiej, niż gdybym była jego jedyną kreatorką.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Australia i o tym, że życie układa się samo.
Być może Wasze życie nie jest takie jakiego pragnęliście, moje też nie zawsze. Wtedy pozostaje je docenić, albo spróbować nowego. Bo w tym, które mamy zawiera się cała masa żyć, z którymi można zrobić bardzo wiele. Może nie wszystko, przynajmniej ja tego tak nie widzę, ale na tyle dużo, aby patrząc wstecz przecierać oczy ze zdumienia. Jeśli nie spróbujemy nigdy się nie dowiemy, a jak nie my to kto?

Przesyłam życzenia pięknych i spokojnych Świąt. Niech Wam się dobrze dzieje na zewnątrz, jak i w środku.

12 komentarzy:

  1. Czytam to wszystko i myślę, że masz... naprawdę wspaniałe życie. Takie właściwe dla właściwej osoby. Czasem Ci zazdroszczę, ale tak pozytywnie, po prostu to życie trafiło na fajnego człowieka, jakim jesteś TY :)
    Chciałabym życzyć Ci także wszystkiego co najpiękniejsze w te święta Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku 2018! :) Aga z viva-elmundo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe zdjęcia i dobrze, że jesteś tam, gdzie czujesz się niezwykle... moja emigracja właśnie dlatego się dokonała, bo poczułam, że to jest to miejsce, wcześniej byłam zwykłym biegunem, zmieniałam zawartość walizek, łóżka, miejsca. Ale kiedy stanęłam na klifie, zakochałam się od pierwszego uderzenia wiatru. Życzę Ci ogromu przyjemności. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrowych i radosnych świąt Bożego Narodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ho, ho, ho... No to życzenia niech płyną tym razem na inny kontynent. Życzę Ci, abyś miała radosne Święta Bożego Narodzenia, a w Nowym Roku niesłabnącą siłę na kolejne eskapady, na smakowanie życia każdą komórką ciała i duszy. Byś spotykała same życzliwe osoby na swojej drodze. I niech kangury wdzięcznie pozują Ci do zdjęć ;) Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny i refleksyjny wpis. Mam podobnie jak Ty, tylko jeszcze nie podjęłam odpowiednich decyzji, aby coś zmienić. "Pamiętam jeszcze czasy, kiedy życie było czarno - białe. Do przejścia była tylko jedna droga, sprecyzowana jasno i wyraźnie, ale nigdy nie moja." - te słowa najbardziej utkwiły mi w pamięci. Zmotywowałaś mnie jeszcze bardziej do zmian, dziękuję:) Martyna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej, ale cudownie! Piękny wpis, marzę o Australii i dalej tam nie dotarłam.
    Dorosłości mówię nie, uciekłam przed nią chwilowo do Wietnamu.

    Miło Cię odwiedzić po długiej przerwie! Teraz będzie mnie tu więcej, bo moje życie się chwilowo ustabilizowało. ;) Spełnienia marzeń w 2018 roku!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za piękne życzenia! Tobie też życzę roku pełnego przygód, również kulinarnych ;), zdrowia, miłości, optymizmu i smakowania każdej chili Twojego życia tak, jak na to zasługuje! Pozdrawiam gorąco :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewuniu, bardzo Ci dziękuję za pamięć i piękne życzenia. Ja życzę Ci żebyś nigdy nie musiała się zmienić i na zawsze pozostała tą samą wspaniałą istotą, ciekawą świata, wrażliwą, ironiczną, pełną dystansu do siebie i tego, co w życiu nie do końca cieszy. Zdjęcia przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ah Australia! Moje marzenie, jeszcze nie spełnione, ale dzięki takim wpisom, jak Twój, z większą chęcią chciałabym tam polecieć :)

    OdpowiedzUsuń
  11. her, but wonderful! a beautiful entry, I dream about Australia and I still did not get there.
    I say no to adulthood, I have fled to Vietnam for a moment.

    หนังออนไลน์

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...