Grudzień 2015. Rzecz dzieje się w Dreźnie, w ostatnią sobotę przed Bożym Narodzeniem. Pogoda, jak na zamówienie, słońce praży gubiąc gdzieś pojęcie, że to nie lato i nie Sycylia, a morze ludzi napiera na siebie między świątecznymi stoiskami. Nie wiadomo czy ustawiać się w kolejce po grzańca, czy alternatywnie po drinka z parasolką. Obie decyzje wpasowują się w krajobraz. Bez względu na wybór warto najpierw przywdziać okulary przeciwsłoneczne. Słońce zimą daje popalić.
Mówiono mi, że jarmark w Dreźnie to jeden z najstarszych, jeden z
najpiękniejszych i jeden z największych w Niemczech, że cały jest - naj.
Powtarzano, pisano, unaoczniano, a ja wątpiłam i zwlekałam. Człowiek
małej wiary ze mnie, a może po prostu muszę wątpić, aby wierzyć. Czym
inaczej różniłaby się wiara od wiedzy.
Nie zdawaliśmy sobie sprawy, z tego ile ludu potrafi przybyć na jarmark świąteczny. Parkowanie nie zapowiadało się najlepiej, ale ostatecznie trwało niewiele dłużej, niż w przeciętny dzień. Obraliśmy stałą miejscówkę pod wiaduktem kolejowym. Warto, bo za darmo i blisko do centrum oraz słynnego muzycznego domu w Kunsthofpassage. Zawsze to kilka euro w kieszeni i w razie "małego głoda" na bratwursta, jak znalazł.
Dalej już niepotrzebne drogowskazy, zbędne mapy. Tłum tratujących się ludzi, zabrał nas ze sobą, niczym rwąca fala. Nie było mowy o chadzaniu własnymi ścieżkami. Szło się tam, gdzie ludzka ławica poniosła. Przystawało tylko grupowo. Jeżeli cierpisz na agorafobię, nie mogłeś gorzej trafić. Jeżeli nie przeszkadza Ci czyjś oddech na karku i obca dłoń na pośladku, masz szansę doświadczyć świątecznej atmosfery, w skali o jakiej nie śniłeś.
Zaczynamy od Neumarkt i Augustusmarket na Nowym Mieście. Wzdłuż długiego deptaka ciągną się klimatyczne stoiska o niezliczonej ilości. Wytrwale przedzieramy się przez kolejne, jednak dzień krótki, a końca nie widać. Grzańce (Glühwein), wata cukrowa, pierniki, langosze, kiełbasa z grilla, wyroby z czekolady, kuchnia afrykańska - terapia smakiem, zapachem i słońcem - oto jak wygląda zima doskonała. Wzrok przyciągają ręcznie wyrabiane drewniane figurki z Rudaw - symbol tamtejszych kiermaszów, misterne świeczniki i koronki. Próba woli trwa w najlepsze.
Odbijamy do toalety w pobliskim markecie. Płatna 0,50 euro, a dookoła targ staroci. Oczekując za jedną potrzebą, można zaspokoić inną. Pod warunkiem, że lubicie skarby z czeluści strychów i garaży. Przez kilka pięter ciągną się stoiska, na których łatwo zapomnieć, po co się przyszło.
Lecimy dalej. Jesteśmy po jednej stronie rzeki, a czeka jeszcze druga, ta bardziej spektakularna. Mijamy most, a zaraz za nim trafiamy na wisienkę na torcie - Stallhof - średniowieczny jarmark w dawnych stajniach książęcych Przed wejściem długa kolejka, wstęp w weekend płatny 3 euro/ 1osobę. Na ogrodzeniu wywieszony program. Obiecujemy wrócić później i słowa dotrzymujemy. Szybko stwierdzam, że to miejsce dla mnie. Między straganami hopsa lajkonik, wesołe średniowieczne postacie przechadzają się pośród odwiedzających, sprzedawcy pieką kasztany, kroją mięsiwo i leją wino, a niestrudzeni rzemieślnicy nie przerywają pracy. Ja tymczasem przy dźwiękach muzyki na żywo pochłaniam Flammkuchen. Napawam się tą chwilą. Jest baśniowo, filmowo, nierealnie. Budzi się we mnie uśpione dziecko. Nie chcę wracać.
Jednak zanim to, bierzemy na cel najsłynniejszy Jarmark Drezneński zwany Striezelmarkt. Odbywa
się on już od 1434 roku, a swoją nazwę zawdzięcza tradycyjnej świątecznej strucli Striezel. Znajdziecie go na Altmarkt i poznacie po ogromnej
choince oraz 14 metrowej bożonarodzeniowej piramidzie. Tutaj zarówno dorośli, jak i dzieci mają używanie. Dla najmłodszych przygotowano m.in. kino, domek z piernika, karuzelę czy specjalną piekarnię, w której za opłatą własnoręcznie upieką ciasteczka.
Gdyby poprzestać tylko na tym jednym jarmarku to i tak można spędzić tam pół dnia. Tłum nie pozwala na szybki marsz, więc chcąc nie chcąc najwięcej czasu pochłania stanie w kolejce. Ścisk męczy bardzo, czuję się jak tonący łapiący resztki powietrza otwartą gardzielą, ale świąteczna atmosfera wyzwala zapasową dawkę odporności. Na takie okoliczności warto wyposażyć się w niezmierzone pokłady spokoju i cierpliwości. Język niemiecki miesza się z polskim i rosyjskim, w głowie brzęczy "Stille Nacht, Heilige nacht", czekamy, aż dziatwa się rozpierzchnie, może uda się zrobić zdjęcie. Na próżno. Z minuty na minutę jest coraz gorzej.
Uciekamy. Jarmarków jest
tu do wyboru do koloru. Zarówno Stare, jak i Nowe Miasto gwarantują tyle
atrakcji, że nie opuszcza mnie wrażenie, że doba jest o 3 dni za
krótka. Z czegoś trzeba zrezygnować, słońce zachodzi o wiele szybciej,
niż kończy się świąteczny horyzont.
Siadamy
na herbatę. 2 euro za herbatę + 2 , jako kaucja za porcelanowy
imbryczek z filiżanką. Nie dają papierowych kubków. To się nazywa klasa.
Większość turystów przechadza się z kolorowymi, tematycznymi
kubeczkami, z których sączą ciepłe trunki Rozpiętość estetyczna od
przeciętnych, po całkiem ładne. Nas nie skusiło, ale dla ciekawych to
wydatek około 6 euro, w tym 2,5 euro kaucji, w razie gdybyście postanowili zatrzymać kubeczek.
P.S. Dzisiaj Wigilia Bożego Narodzenia. Życzę Wam magii w ten świąteczny czas, aby wszystko co złe uleciało w niepamięć. Odpocznijcie, zwolnijcie, pozwólcie sobie na wszystko to, na co dotąd brakowało czasu. Bądźcie sobą i pozwólcie innym na to samo. I wybaczajcie, kochajcie, łapcie każdą chwilę, bo nic innego się nie liczy. Wyjątkowych Świąt.
Taki jarmark mi się marzy... Wszystkiego najlepszego, zdrowych, pogodnych i uśmiechniętych Świąt, a pod choinką wymarzonego prezentu (może tych brakujących godzin zapakowanych w czerwoną wstążeczkę? czemu nie ;) )Pozdrawiam świątecznie.
OdpowiedzUsuńDrezno to przepiękne miasto. Mogłem się o tym przekonać jadąc przez to miasto w drodze na wakacje do Holandii. Pozdrawiam i zachęcam do wzięcia udziału w plebiscycie na Podróż Roku na moim blogu! :) :) I oczywiście wesołych świąt! :)
OdpowiedzUsuńTylko śniegu trochę brak dla pełnego nastroju! Wzajemnie!
OdpowiedzUsuńPięknie. Ilość ludzi potrafi być zastraszająca. Właśnie wczoraj pokazywałem jarmark we Frankfurcie i wspominałem o tym. Ja podobnie - słyszałem wiele dobrego o jarmarku, jarmarkach w Dreźnie. Pewnie kiedyś i tam dotrę. Tymczasem Wesołych Świąt :)
OdpowiedzUsuńZacny jarmark :)
OdpowiedzUsuńPięknych świąt :)
Tyle razy wybieraliśmy się tam z M. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńRadosnego świętowania!
Ale tam pięknie :) marzy mi się taki wyjazd na jarmark ;) Wesołych :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się jarmark w Dreźnie podobał.
OdpowiedzUsuńZdrowych, pogodnych i radosnych świąt Bożego Narodzenia
Magicznych Świąt Bożego Narodzenia!!!
OdpowiedzUsuńściskam w ten magiczny wieczór
Radosnych Świąt Bożego Narodzenia! :)
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis. Tu rzeczywiście można poczuć magię Świąt.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji wesołych, spokojnych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia :)
Pięknie :) W zeszłym roku było blisko by się wybrać, już byłam umówiona... W tym roku nie było to realne..... I znów musze przełożyć na inny czas.
OdpowiedzUsuńWpadnij kiedyś do mnie, Świąteczne uściski dla Ciebie! :)