Gdybym miała opisać Lizbonę jednym słowem określiłabym ją jako neutralną. Stając twarzą w twarz z realnym obrazem miasta, na cześć którego powstawały prawdziwe peany pośród blogerów podróżniczych odczułam lekki zawód. No może zawód to zbyt duże słowo, ale z pewnością niedosyt. Mówiąc językiem współczesnej bohemy - Lizbona jest piękna, ale dupy nie urywa.
Portugalia to kraj
zagadka. Z jednej strony wciąż niezgłębiony, nie tak popularny jak
Hiszpania czy Włochy, z drugiej dziwnie przewidywalny. Bez dwóch zdań
zasługujący na uwielbienie, jednak pozostawiający gnębiącą dozę
niedosytu. Plaże jak marzenie, szerokie i piaszczyste ciągnące się
kilometrami
wzdłuż kapryśnego oceanu, bociany wystające z każdego dachu i słupa oraz
kolorowe budynki mieniące się w słońcu, niczym papierki po cukierkach
brzmią bardziej jak opis raju, niż kraju. Zdawałoby się absolut,
przepis na miejsce doskonałe. Czy można chcieć czegoś więcej?
A
jednak moje niepokorne serce okazało się zachłanne. Upomniało się o
moment, który zmusi rozum do abdykacji, kiedy będzie mogło nierytmicznie
zabić i zatracić się w gorącym uczuciu do tego europejskiego końca
świata. Zapragnęło czynnika absolutnego zachwytu,
magii zamkniętej w jednej wyjątkowej chwili, tak wyczekiwanej, że aż
oczywistej. Podjęło poszukiwania.
Co prawda zauroczenie nie było mi tam obce. Towarzyszyło na plaży, podczas kontaktu z naturą,
kiedy moje stopy wchodziły w bliższą relację z wodą i piaskiem lub w rezerwacie przyrody, kiedy nurzałam się w turkusowej toni oceanu. W
miastach jednak gubiło się gdzieś pomiędzy "jak tu pięknie", a "wciąż czekam na efekt "wow".
W stolicy euforia przybrała umiarkowany poziom i już ciężko było o skrzydła entuzjazmu. Miasto, choć z grubsza ma wszystko czego można się domagać, całokształtem nas nie porwało.
Od przyjazdu nie mogłam opędzić się od wrażenia, że stolica Portugalii to miejsce z niewykorzystanym potencjałem. Zniszczone budynki domagające się renowacji, ulice dość gęsto usiane psimi kupami, podejrzane dzielnice o wątpliwie przyjaznych mieszkańcach i główny plac miasta okupowany przez handlarzy narkotyków z grubsza psuły mi ogólny odbiór.
Niechaj Was to jednak nie zwiedzie. Do Lizbony jechać warto. Sama wróciłabym tam z niekłamaną przyjemnością, jednakże już z innym nastawieniem. Potraktowałabym ją z pewną dozą troski i wyrozumiałości. Przypomina ona bardziej biednego, ale poczciwego studenta, niż wytworną damę i choć to niewielka wada to gdybym miała decydować, swoje serce oddałabym nie tyle stolicy, co jej okolicom.
Czci jednak Lizbonie odbierać nie zamierzam. Jest piękna, intrygująca i tak barwna, jak się tego spodziewałam. Być może to ja nie przepadam za większymi miastami, nawet jeżeli kameralna atmosfera maskuje ten stan. Dlatego w następnym poście zapraszam Was na wspólne zwiedzanie i kilka słów o tym, dlaczego tak wiele osób zakochuje się w stolicy Portugalii.
"Efektu wow" doświadczyłam czytając Twoją relację. :)
OdpowiedzUsuńJa jednak liczę na efekt "wow" i tak po cichu marzę, że wybiorę się do Lizbony za rok.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji, biorąc pod uwagę, że byłby t wyjazd tygodniowy, Twoim zdaniem warto połączyć Lizbonę z czymś jeszcze czy tydzień w mieście jest ok. Dodam, że jestem typem raczej intensywnie zwiedzającym niż wylegującym się na słońcu. ;)
Ja byłam prawie tydzień i też należę do tych bardzo aktywnych, więc zdecydowanie polecam Sintrę w pobliżu Lizbony, nawet na dłużej niż 1 dzień. Pisałam o niej tutaj: http://lifegoodmorning.blogspot.com/2015/07/sintra-kraina-zamkow-i-paacow-czyli-co.html
UsuńMy odwiedziliśmy jeszcze popularny wśród Lizbończyków kurort Cascais.
Lizbona ma cudowne okolice, więc miałam problem z decyzją na co poświęcić więcej czasu. Ale myślę, że warto pójść w miasto i przeznaczyć czas na stolicę, nie tylko tą centralną część, ale i te mniej uczęszczane. Jest tam co robić.
Dzięki! A za polecenie Sintry - dzięki podwójne! Już na zdjęciach wygląda fantastycznie. Właśnie urabiam męża i mam nadzieję, że w przyszłym roku się tam wybierzemy.
UsuńA o Carcais będziesz pisała?
W sumie szkoda, że liczyłaś na więcej a tu tak sobie. Niestety, ale tak to jest, gdy naczytamy się pewnie nie w jednym miejscu ochów i achów, a jak sami zweryfikujemy to widzimy to inaczej. Z Twojej relacji mimo wszystko Lizbona podoba mi się i to całkiem całkiem :)
OdpowiedzUsuńLizbona ma coś w sobie, ale ja również miałam wrażenie, że potencjału nie wykorzystuje, a do chociażby Funchal na Maderze jej daleko - chociaż trudno w sumie te miejsca porównywać... Lizbona mimo wszystko podobała mi się bardziej niż np. Barcelona, aczkolwiek ogólnie mnie szczególnie nie zachwyciła - może dlatego, że to zwyczajnie nie moje klimaty... ;)
OdpowiedzUsuńPortugalię chciałabym zobaczyć w bliskiej przyszłości. Nigdy jeszcze tam nie byłam i nawet z Twojego opisu zaciekawiło mnie odwiedzenie Lizbony :)
OdpowiedzUsuńA my bedziemy tej naszej Lizbony bronic jak niepodleglosci! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciezko w ogole porownywac jakakolwiek inna czesc Portugalii (poza Porto) do Lizbony. A juz szczegolnie zabawnie to brzmi, kiedy doklada sie do tego Madere. Troszke, jakby ktos powiedzial "nie podobal mi sie Krakow, bo bylem w Tatrach". Lizbona ma swoj klimat i poza miesiacami letnimi jest absolutnie cudowna. Masz racje co do okolic Lizbony - dla nas sa nawet piekniejsze niz miasto samo w sobie. Guincho, Praia Adraga, Azenhas de Mar, Ericeira, a na poludniu Cabo Espichel, Arrabida. Wszystko w odleglosci 1 godziny jazdy. My tez nie przepadamy za duzymi miastami, ale Lizbona nas osobiscie urzekla. Szczegolnie biorac pod uwage ile tu jest to "lazenia", "chodzenia" i "odkrywania" w okolicy.
Pozdrawiamy serdecznie :)!
P.S. Czemu sie nie odezwalas jak bylas w Lizbonie, oprowadzilibysmy i polecilibysmy kilka fajnych miejsc!
Kasia i Marek z bloga aguadecoco.pl
A ja o Lizbonie wciaz marze i wydaje mi sie byc idealna.Ciekawe jakie mna beda targac uczucia, kiedy w koncu do niej dotre ;).
OdpowiedzUsuńWszystko mi się podoba :) zazdroszczę wyjazdu!
OdpowiedzUsuńByłam tu 8 dni i czuję niedosyt! Na pewno tam wrócę :)
OdpowiedzUsuńech, tak to czasem jest z miejscami, które innym się podobają:)
OdpowiedzUsuńale ja i tak napiszę, że na zdjęciach prezentuje się bardzo ładnie!
Podobnie miałem z 'kolorowymi' domkami w Barcelonie, wszystko ładnie pięknie a w rzeczywistości się dosyć zawiodłem. Naoglądałem się przepięknych zdjęć i już wyobraźnia zaczęła działać - jak tam pięknie!. Pięknie było, ale zdjęcia odbiegały od rzeczywistości i nie było to czego oczekiwałem. Wracając do Lizbony to zbieram się tam już długi czas i jakoś nie mogę dotrzeć, zawsze coś. Jednak się nie poddaje i na pewno tam będę i przekonam się na własnej skórze :). P.s Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCzytając Wasze blogi, to aż chce się żyć i odwiedzić te wszystkie miejsca. Kolejny punkt na mapie - Lizbona. Świetnie! Wspaniałe miasto!! Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)
OdpowiedzUsuńPrzeczuwalam, ze Lizbona Ci sie nie spodoba :)
OdpowiedzUsuńTak?! A to dlaczego?:) Ona mi się podobała i to bardzo, jednak nie aż tak, jak się spodziewałam.
UsuńWlasnie dlatego, ze wydawalo mi sie ze mozesz sie zawiesc :)
UsuńŚwietne zdjęcia, mnie to chyba wystracza... coraz częściej mam uczucie, że miasta, to na jeden, góra dwa dni... zdecydowanie prowincja, bezludne miejsce pociągają mnie najbardziej :*
OdpowiedzUsuńściskam ciepło
Ja się kiedyś wybiorę do tej Portugalii, czuję, że to są moje klimaty. Rok temu było bardzo blisko, ale wygrały znowu Włochy, ku rozpaczy mojej Córki;)
OdpowiedzUsuńTo wszystko ma niezwykły urok :) nie jestem fanka architektury, ale podoba mi się klimat tego miasta :)
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię doskonale. Ustawiasz poprzeczkę wysoko i potem widzisz nie miejsce ze snów i marzeń, a zwyczajnie ładne miasto. Przeżyłam to w Paryżu. Wielkie rozczarowanie, bo nie było klimatu z książek i filmów. Następnym razem jednak wrócę tam mądrzejsza i ucieknę od miejsc turystycznych,a nuż coś znajdę?
OdpowiedzUsuńLizbonę za rok planuję, tak na 4 dni :) Miasto na zdjęciach wygląda cudnie, ale czasem po prostu nie iskrzy, to nie to miejsce na ziemi.
Na zdjęciach wygląda dobrze ;) zazdroszczę <3
OdpowiedzUsuńZabawne, ze to juz kolejny w ostatnich dniach 'lizbonski wpis'. Miasto melancholikow z lekkim upodobaniem do zmeczonych twarzy miasta bez retuszu. Fakt, ze prosi sie az o remonty i inwestycje, ale moze urok miasta wlasnie lezy gdzies miedzy Tagiem a siedmioma wzgorzami uliczek zapomnienia.
OdpowiedzUsuńAle jednak architektura jest o wiele barwniejsza niż w Polsce. :)
OdpowiedzUsuńSama byłam w Portugalii i w tym roku też planuje tam wakacje - nie wiem dlaczego u nas najwięcej się mówi: Włoch, Francja jak Portugalia jest tak piękna - fakt mamy tam dalej jednakże warto spotkać tą ich kulturę i wspaniałe jedzenie!
OdpowiedzUsuńDzięki za ten reportaż, już wiem gdzie się wybiorę w przyszłe wakacje, jeśli uda mi się odłożyć odpowiednie fundusze! Bardzo mi się spodobał ten kraj po Twoim opisie i zaraz szukam więcej info w necie, wikipedii
OdpowiedzUsuńwygląda cudownie!!! Marzenie... :-)
OdpowiedzUsuńweronikarudnicka.pl
Czuję niedosyt, chętnie spędziłabym więcej czasu w Lizbonie. mój pobyt tam był zbyt krótki, choć dużo zobaczyłam. Bardzo mi się to miasto podobało. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Portugalia jest tak daleko...:/
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia - masz racje miasto kontrastów - podobają mi się te akcenty czerwone, które można spotkać w każdej uliczce!
Z Twoich zdjęć wynika, że warto tam pojechać! A Maderą narobiłaś mi już wcześniej gigantycznego apetytu na Portugalię. :))
OdpowiedzUsuńPrzepiękne i jednocześnie urokliwe miasto :) Zakochałam się...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko chciałabym Ją zobaczyć. Fotki piękne i bardzo różnorodne ujęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
ciekawa fotorelacja - gratulujemy ;)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do naszego sklepu internetowego z modną biżuterią i odzieżą
www.steezy.pl - strona naszego sklepu KLIK
https://www.facebook.com/steezyfashionshop - strona naszego fanpage KLIK
Pozdrawiamy i przesyłamy dla wszystkich czytelników
KOD RABATOWY: lato
WAŻNY NA CAŁY ASORTYMENT (10 % zniżki)
Lubię Lizbonę
OdpowiedzUsuń