Pęd życia w mieście sprawia, że moje zasoby spokoju i cierpliwości wyczerpują się zastraszającym tempie. Pewnie już dawno wywieźliby mnie w
kaftanie, gdyby nie to, że nikt tutaj nie ma na nic czasu. Wrocław mnie pożera, wysysa energię, bierze w niewolę, torturuje i wypluwa. Weekend w mieście to w moim mniemaniu, jakieś fatalne nieporozumienie. Jeżeli tylko mogę wybierać, biegnę w stronę łąki.
Chciałam pakować walizki, nie wiedziałam jak długo i daleko będę musiała jechać, aby odnaleźć upragnioną harmonię. Wystarczyło 50 km od domu. Napotkałam swój Eden zaledwie1h drogi od Wrocławia, w Rudzie Sułowskiej. Pośród Stawów Milickich, w największym Parku Krajobrazowym w Polsce 2 tygodnie temu ruszyło Centrum Edukacyjno - Turystyczne NATURUM - od teraz przyczółek mojego świętego spokoju.
Obiekt to istna idylla. Ten spójny z naturą kompleks, wkomponowany w otoczenie niezwykłego rezerwatu obejmuje 4 gwiazdkowy Hotel, Gospodę 8 Ryb oraz duży teren z łowiskiem, zwierzyńcem, Muzeum Tradycji Rybactwa Stawów Milickich i Doliny Baryczy i edukacyjnym placem zabaw dla dzieci. Jeżeli to brzmi dobrze, to rzeczywistość jest jeszcze bardziej imponująca.
Kompleks utrzymany jest w ekologicznym stylu, w wystroju dominuje drewno i biel, a w menu kuchnia regionalna, czyli przede wszystkim ryby. Świeżo złowione, z tradycyjnym produktem regionalnym - Karpiem Milickim na honorowym miejscu. Tutaj udowadniają, że karp nie tylko od święta, a pieniądze podatników niekoniecznie na marne. Centrum w całości wybudowano z funduszy publicznych. Przy takich efektach, aż chce się uiszczać daniny.
Kompleks utrzymany jest w ekologicznym stylu, w wystroju dominuje drewno i biel, a w menu kuchnia regionalna, czyli przede wszystkim ryby. Świeżo złowione, z tradycyjnym produktem regionalnym - Karpiem Milickim na honorowym miejscu. Tutaj udowadniają, że karp nie tylko od święta, a pieniądze podatników niekoniecznie na marne. Centrum w całości wybudowano z funduszy publicznych. Przy takich efektach, aż chce się uiszczać daniny.
W rozmowie z managerem NATURUM - Panem Marcinem Czyszkiem dowiedziałam się, że centrum zatriumfowało odnosząc sukces, który przerósł możliwości obiektu, nieprzygotowanego na przyjęcie tylu gości. Właśnie to spektakularne powodzenie okazało się zarazem porażką, którą manager upatruje w tym, że nie sprostano nadmiernej popularności. Zaraz po otwarciu licznie przybyli goście, na pierwsze zamówienia zmuszeni byli czekać nawet 2h, podczas gdy w czasie naszej wizyty trwało to przeciętnie kilka minut. Taka cena sukcesu.
Manager zaimponował mi szczerością i ogólnym podejściem do sprawy, utwierdzając w przekonaniu, że ta sytuacja nie wpłynie na całokształt idei, której motywem przewodnim jest utrzymanie kompleksu jako ostoi spokoju i relaksu, a nie tworzenie kolejnego komercyjnego molochu nastawionego na zysk.
Manager zaimponował mi szczerością i ogólnym podejściem do sprawy, utwierdzając w przekonaniu, że ta sytuacja nie wpłynie na całokształt idei, której motywem przewodnim jest utrzymanie kompleksu jako ostoi spokoju i relaksu, a nie tworzenie kolejnego komercyjnego molochu nastawionego na zysk.
Pobyt w Centrum to doświadczenie zmysłowe i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jedną z wielu atrakcji jest ścieżka zmysłów, czyli strefa, w której poznajemy florę i faunę Baryczy. Otwiera się przed nami bliski świat dolnośląskiej przyrody. Możemy stąpać po różnych rodzajach podłożach, poznawać dotykiem owoce lasu, rodzaje drewna czy igliwia, a nawet posłuchać, jak brzmi drzewo. Prawdopodobnie jest to koncepcja zaprojektowana z myślą o dzieciach, ale biorąc pod uwagę, jak dobrze się tam bawiłam to wyłącznie przypuszczenie.
Bogata oferta kompleksu obejmuje wypożyczenie rowerów, z czego niezwłocznie skorzystaliśmy, spędzając za 10zł/ 1os. cudowne 3h w siodełku, zaciekle pedałując pomiędzy łąkami, wsiami oraz nawiązując bliskie relacje z okolicznymi zwierzakami. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że i Wy napotkacie tam wyjątkowego rudego czworonoga, o formie maratończyka i przyjacielskiej postawie wobec rowerzystów. Dobrze się nim opiekujcie podczas Waszej wspólnej drogi.
NATURUM oferuje atrakcje nie tylko dla amatorów dwóch kółek. To przede wszystkim gratka dla wędkarzy, którzy w stawach kompleksu mogą oddać się swojemu ulubionemu zajęciu ze 100% gwarancją sukcesu. Jedynym warunkiem jest zakupienie złowionej ryby, ale to chyba przyjemność sama w sobie móc po powrocie do domu przyrządzić własną zdobycz.
Niesamowitą alternatywą na spędzenie czasu jest uczestnictwo w fotosafari, czyli wycieczka bryczką z przewodnikiem po rezerwacie ornitologicznym Stawów Milickich. Uczestnicy otrzymują lornetki i mogą podczas specjalnych postojów podziwiać całe ptactwo, jakie zamieszkuje Dolinę Baryczy. A jest go, aż 300 gatunków! My zostawiliśmy sobie tą atrakcję na kolejny raz, ale bez wątpienia nastąpi on bardzo szybko.
Miejscem, o którym nie sposób nie wspomnieć jest zwierzyniec. Zamieszkują go m.in konie, osły, owce czy kozy. Te ostatnie podobno mają wyjątkowo podróżniczą naturę i lubią się wymykać. Posuwają się w tym względzie do naprawdę zaawansowanych technik ucieczki, jak np. podkopy pod płotem. Ich urok jest nieodparty.
Bez dozy przesady stwierdzam, że jest to jedno z najbardziej niezwykłych i sympatycznych miejsc, z jakimi było mi dane obcować. Nie narażając się na nudę można tam spędzić dzień, weekend, tydzień, a pewnie i całe życie. Miejsce jest namaszczone relaksem, ale i jakąś fascynującą tajemnicą. To idealne połączenie wypoczynku, dobrej zabawy, aktywności i edukacji. Od samego kontaktu z przyrodą jaśnieje w głowie, a w sercu zakwita spokój.
Wystarczy usiąść na drewnianym tarasie, oszukującym umysł nadmorskim charakterem i zapatrzyć się w niebo. Kiedy nad głowami ujrzycie szybujące bociany zrozumiecie, o czym mówię. Koniecznie dopiszcie to miejsce na listę tych zaczarowanych.
NATURUM oferuje atrakcje nie tylko dla amatorów dwóch kółek. To przede wszystkim gratka dla wędkarzy, którzy w stawach kompleksu mogą oddać się swojemu ulubionemu zajęciu ze 100% gwarancją sukcesu. Jedynym warunkiem jest zakupienie złowionej ryby, ale to chyba przyjemność sama w sobie móc po powrocie do domu przyrządzić własną zdobycz.
Niesamowitą alternatywą na spędzenie czasu jest uczestnictwo w fotosafari, czyli wycieczka bryczką z przewodnikiem po rezerwacie ornitologicznym Stawów Milickich. Uczestnicy otrzymują lornetki i mogą podczas specjalnych postojów podziwiać całe ptactwo, jakie zamieszkuje Dolinę Baryczy. A jest go, aż 300 gatunków! My zostawiliśmy sobie tą atrakcję na kolejny raz, ale bez wątpienia nastąpi on bardzo szybko.
Miejscem, o którym nie sposób nie wspomnieć jest zwierzyniec. Zamieszkują go m.in konie, osły, owce czy kozy. Te ostatnie podobno mają wyjątkowo podróżniczą naturę i lubią się wymykać. Posuwają się w tym względzie do naprawdę zaawansowanych technik ucieczki, jak np. podkopy pod płotem. Ich urok jest nieodparty.
Bez dozy przesady stwierdzam, że jest to jedno z najbardziej niezwykłych i sympatycznych miejsc, z jakimi było mi dane obcować. Nie narażając się na nudę można tam spędzić dzień, weekend, tydzień, a pewnie i całe życie. Miejsce jest namaszczone relaksem, ale i jakąś fascynującą tajemnicą. To idealne połączenie wypoczynku, dobrej zabawy, aktywności i edukacji. Od samego kontaktu z przyrodą jaśnieje w głowie, a w sercu zakwita spokój.
Wystarczy usiąść na drewnianym tarasie, oszukującym umysł nadmorskim charakterem i zapatrzyć się w niebo. Kiedy nad głowami ujrzycie szybujące bociany zrozumiecie, o czym mówię. Koniecznie dopiszcie to miejsce na listę tych zaczarowanych.
Piękne miejsce :) Od razu widać, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Dla nas niestety ze względu na odległość z pewnością "nie tylko na weekend", a struś po prostu mistrzowski :)
OdpowiedzUsuńMiejsce dobre na odpoczynek, chyba w ten sposób je odbieram czyli całkiem nieźle ;)
OdpowiedzUsuńjuż za 1,5 tygodnia rozpoczynam urlop, mam nadzieję że spędzę go w równie fantastycznych miejscach i uwiecznię je na zdjęciach tak jak Ty to robisz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie nowej miejscówki, przetestujemy też
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to miejsce to petarda! Pojęcie stresu nie ma tam racji bytu.
OdpowiedzUsuńWstęp trochę z niepotrzebną egzaltacją... Ale fajnie, że doceniasz takie miejsca. Rybki z Milicza najlepsze :)
OdpowiedzUsuńjuz bym tam leciala, co za cudo, koniecznie tam musze kiedys dojechac....i pokazac moim dzieciom zagranicznym, duma mnie rozpiera!
OdpowiedzUsuńChcesz ciszy, lasów, łanów, widoków? Jedź do Wolimierza, wszystko tam znajdziesz poza wodą, ale i jej szukać daleko nie trzeba, dziesięć minut samochodem i jesteś w Leśnej.
OdpowiedzUsuńWłaśnie stamtąd wróciłam, polecam i pozdrawiam :)
Witaj.
OdpowiedzUsuńDziekuję Ci za ten wpis.
Lubie rejony Stawów Milickich, ale nie miałam pojecia o tym, że tyle się tam dzieje obecnie.
Bardzo mi się podoba to co pokazujesz i myślę, że już w najbliższy weekend pojadę naocznie sprawdzić jak sie rzeczy mają.
Też nie lubie miasta latem i też uciekam z Wrocławia kiedy tylko mam chwilę czasu.
Dzięki Tobie wiem o nowej mozliwości weekendowego wypadu.
Mam nadzieję, że i dla mnie to miejsce stanie się miejscem magicznym;-)
Cieplutko pozdrawiam.
ooo, a jednak Dolny Śląsk :) faktycznie magicznie tam.. muszę się wybrać na rowery :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie miejsce odpowiednie na uleczenie się ze zgiełku dużego miasta....:)
OdpowiedzUsuńDobre miejsce na ucieczkę, świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńSpokojna elegancja i piękno natury. W takim miejscu rzeczywiście można odpocząć.
OdpowiedzUsuńNo i wpisałam na listę podróży po naszym pięknym kraju. Cudowne miejsce i cudne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńAnonim czepia się ezgaltacji, a według mnie pięknie piszesz o swoich uczuciach i odczuciach...
Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
Dodaję do listy. Studiuję we Wrocławiu i z chęcią wyrwałabym się tak na niejeden weekend. Przepiękne zdjęcia. Emanuje spokój, którego często mi brakuję w mieście. Dzięki za tą inspirację!
OdpowiedzUsuńAle klimat ! Idealne na weekendowy chilloucik <3
OdpowiedzUsuńCieszy mnie niezmiernie, ze takie perły można odkryć w naszym kraju :) najfajniej byłoby tam wyjechać, wyłączyć telefony, zostawić w domu komputery i się totalnie zrelaksować :)
OdpowiedzUsuńW takim miejscu mogłabym teraz być! Ciekawie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. W ogóle nie wpisują się w tradycyjne wyobrażenie o Dolnym Śląsku:-)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia! Pojechałabym na weekend ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Słyszałem o stawach malickich, ale nie sądziłem, że są one tak piękne - widać, że teraz dobrze zagospodarowany - ktoś się dobrze tym opiekuje. Świetne zdjęcia z wycieczki!
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńładnie tam i wszystko wydaje się być dopracowane co do ostatniego detalu!
OdpowiedzUsuńbajeczne zdjęcia i cudne niebo
OdpowiedzUsuńPokazałaś to miejsce jako ostoję przyrody. Chciałbym tam trafić na taki moment bez tłumów. Ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPolecam i dziękuję serdecznie za odwiedziny.
UsuńWspaniałe miejsce na odpoczynek :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.Uwielbiam Dolny Śląsk ♥ :DDD
OdpowiedzUsuńAle tam ładnie! Relaks gwarantowany :) Pozdrowienia zostawiam :)
OdpowiedzUsuńczytałam o tym miejscu na naszych portalach, bardzo mi się podoba i wizualnie i sama idea ożywienia okolicy stawów milickich, po Twoim wpisie sprawdziłam jeszcze na stronie i jestem bardzo zachęcona ;)
OdpowiedzUsuńZnam to miejsce:) Można się tam naprawdę zresetować:)
OdpowiedzUsuńOkolice Milicza są przepiękne, a szczególnie te stawy... cudo! Bardzo mi się spodobał Twój blog, więc go obserwuję! Może tak wspólna obserwacja? Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)
OdpowiedzUsuńAkurat za tydzień jadę z tatą w tamte okolice! Już wiem, że mi się spodoba, i żałuję, że narzeczony i ja nie jesteśmy zmotoryzowani, bo pewnie bez samochodu trudno tam dotrzeć? I jeszcze pytanie, może głupie, ale: czy na teren tego kompleksu można wejść z psem? Widzę na zdjęciach bardzo ładnego czworonoga, ale... ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMożna wchodzić z psami. Wiele tych, które widziałam upodobało sobie chłodzenie się w stawach:)
UsuńPiękne miejsce :) Dobrze że są jeszcze takie miejsca gdzie można odpocząć :)
OdpowiedzUsuńPierwsze zdjęcia jakby były z jakiegoś filmowego kadru - wspaniałe! Bardzo przyjemnie tam jest - nawet nie wiemy ile takich ciekawych miejsc jest do zobaczenia w Polsce!
OdpowiedzUsuńAle piesiak :)
OdpowiedzUsuńŚwietna relacja i świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńW tamtym roku także byłem na wakacjach w Dolinie Baryczy, ale noclegi miałem w domku letniskowym w Gruszeczce
http://domgruszeczka.pl/
Wybieramy się tam na kilka dni z dziećmi, nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuń