Są miejsca, bez zobaczenia których nie sposób wyjechać z danego kraju, aby nie poczuć, że się coś straciło. Stanowią one bowiem coś wyjątkowego, bez ujrzenia czego pozostaje dojmujący niedosyt, przenikliwa pustka, która ciąży i domaga się wypełnienia. Jej zaspokojenie staje się nadrzędne, ponieważ tylko tak można odzyskać równowagę. Nie straszne wówczas przeszkody, czy długie i męczące dystanse do pokonania, ponieważ to na ich końcu czeka gwarantowana satysfakcja. Na Maderze takim miejscem mogłoby być cokolwiek, dla nas zostało nim PORTO MONIZ.
Wyruszyliśmy tam ambitnie ostatniego dnia pobytu, choć wstępnie założyliśmy, że poświęcimy go na nieznane nam dotąd błogie lenistwo. Dziwnym sposobem ten tok rozumowania doprowadził nas do sytuacji, że dzień przed wylotem odbyliśmy naszą najdalszą podróż w czasie 2 tygodniowej wyprawy. Cel mieścił się w północno-zachodniej części wyspy i autobus docierał do niego na dwa sposoby. Wzdłuż wybrzeża, objeżdżając wyspę skrajem lub kierując się w głąb, przez przełęcz Encumeada i prawie w linii prostej przecinając ją na pół. Miejscowość leżała bowiem po przeciwnej stronie wyspy i podróż w 1 stronę trwała ponad 3 godziny. Autobusy jeżdżą tam bardzo rzadko, więc istnieje ryzyko, że w sytuacji spóźnienia na powrotny zostaje się uwięzionym spory kawałek od Funchalu. Z pewnością zbyt duży, aby zdążyć na poranny lot do domu.
Okazuje się, że to nie przeszkadza tabunom turystów,
którzy ściągają tu co roku ze wszystkich stron, czyniąc to miejsce
jednym z najpopularniejszych na wyspie. To co ich przyciąga to z
pewnością nie sama miejscowość, zamieszkiwana przez nieco ponad 2000
osób, która ani specjalnie urodziwa, ani tętniąca życiem, a zwykły sklep
spożywczy w liczbie, aż jeden to prawie obiekt muzealny. Wszyscy
zjeżdżają tu tylko po to, aby udać się na na nabrzeże i zakosztować tego
co podarowała sama natura - kąpieli w naturalnych basenach lawowych (Piscinas Naturais).
Lawa wulkaniczna z małym wsparciem człowieka odpowiadają za najpiękniejszy kompleks kąpielowy na Maderze, odznaczony błękitną flagą. Baseny wydrążone przez lawę, nieco zmodyfikowane ludzką ręką napełniane są przez ocean, którego fale przelewają krystalicznie czystą wodę do wyżłobień między skałami. To tworzy osobliwe kąpielisko, którego nie sposób zlekceważyć będąc na wyspie wiecznej wiosny. Latem można tu zażywać kąpieli za przyjazną dla portfela cenę 1,5 euro/1os, pod czujnym okiem ratowników.
Co prawda Porto Moniz oferuje jeszcze inne atrakcje w postaci Oceanarium, czy Muzeum Żywej Sztuki, oba na nabrzeżu, ale ciężko tu konkurować z dziełem Matki Natury tak spektakularnym, jak "Lava Pools".
Jak dojechać?
Najłatwiej dojechać samochodem lub autobusami nr 80 i 139 linii Rodoeste z Funchalu.
Koszt przejazdu w grudniu 2014 roku to 6 euro/ 1 os w 1 stronę
Czas jazdy: 3,15h - długo, ale w tym wypadku to bonus, ponieważ trasa oferuje zabójczo piękne widoki za oknem.
W czasie naszego pobytu pogoda była zmienna, ale chyba i tak nie muszę Was przekonywać, że warto?
Oj, warto, warto ;)
OdpowiedzUsuńAle tam pięknie! A ta woda przejrzysta skojarzyła mi się z Mickiewiczowską "Wodą wielką i czystą" :)
OdpowiedzUsuńNo ba, tam jest po prostu przepięknie.
OdpowiedzUsuńWow!!! Beautiful! :) :)
OdpowiedzUsuńPrzekonywać nie musisz, bo na pewno warto, tylko że mnie już nie ciągnie ta gdzie tłumy... i w tym cały sęk.
OdpowiedzUsuńJak zawsze niezwykłe zdjęcia i piękna opowieść....
OdpowiedzUsuńZrobiłaś wspaniałe zdjecia:)
OdpowiedzUsuńuściski ślę
Piękne zdjęcia. W takich basenach chętnie bym się wykąpała. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJakie piekne zdjecia wody!
OdpowiedzUsuńMnie na pewno nie musisz przekonywać, że warto, widoki po prostu powalają:)
OdpowiedzUsuńNie musisz! Jestem zauroczona:))
OdpowiedzUsuńNo na takie widoki to warto, zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, ze w tych basenikach można się kąpać, ale wy sie nie kąpaliscie? Chyba trochę za zimno było :)
Właśnie? była kąpiel w tym cudzie czy innym razem? Podróż faktycznie trochę długa, ale zgadzam się po stokroć, że warto!
UsuńPrzepiękne zdjęcia, natura potrafi wykreować prawdziwe cuda!!!! Zgadzam się z Tobą całkowicie, że bez zobaczenia niektórych miejsc wycieczka staje się niekompletna i powstaje niedosyt, ale z drugiej strony jest to też doskonały powód, aby w to dane miejsce kiedyś powrócić :-)
OdpowiedzUsuńZdjęcia naprawdę podobają mi się. Oddają w pełni, to co można tam na miejscu zobaczyć. Wiem, bo podobnie to zapamiętałem :)
OdpowiedzUsuńo pamiętam to miejsce! Super!
OdpowiedzUsuńa Ty znowu o tej Maderze :) tam jest fantastycznie! przepiękne zdjęcia, jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńZ każdym, kolejnym twoim postem nabieram przekonania, ze kiedyś odwiedzę Maderę, pomimo tego lotniska... heheh :)
OdpowiedzUsuńJuż za 2 miesiące sama zobaczęęęęęęę!!!!
OdpowiedzUsuńTo jest ten typ postu, który wywołuje u mnie mega adrenalinę, gdy tylko pomyślę, że niebawem tam będę :)
Przepiękne miejsce! Kusisz bardzo tą Maderą, tak bardzo chciałbym w końcu tam polecieć! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wygląda to super. Zazwyczaj w takich miejscach mam lekki smuteczek bo przykro mi, ze człowiek ingeruje w takie miejsca. Zdaję sobie sprawę, że głównie po to żeby zarobić, ale również wiem, żeby w jakiś tam sposób chronić to miejsce przed dzikimi turystami.
OdpowiedzUsuńMimo wszytko życie byłoby piękniejsze jakby takie miejsca można było zwiedzać "na dziko".
Pozdrawiam;)
Pamiętam, jak pytałaś ludzi na Facebooku dokąd to jechać w podróż. Wybrałaś Maderę!!! Miejsce, o którym wiele myślę od ładnych kilku lat. I wiesz co, już się czuję, jakbym siedziała w tym autobusie, chłonęła krajobrazy i w końcu Porto Moniz:)). Ja jestem jak dzieciak, dużo do szczęścia mi nie trzeba.
OdpowiedzUsuńOj... przekonywać na prawdę nie musisz...:) cudowne miejsce, wspaniałe fotki :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, aż zaczęłam sprawdzać ceny wakacji na Maderze :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite widoki!
OdpowiedzUsuńMadera - rajska wyspa, lecimy po raz 4-ty, ale bez żadnego biura podróży, tak to można za 1-szym pobytem, a później wyłącznie na własną rękę.
OdpowiedzUsuńCała Madera jest przepiękna, ale naturalne baseny lawowe to chyba moje ulubione miejsce na wyspie. Pozdrawiam Ola :)
OdpowiedzUsuńUwierzycie, że mój znajomy był tam po samochód? Uważam, że potrzebni są specjalni fachowcy do tego, aby zajmować się importem samochodów. Jeździ się w tym przypadku specjalnymi pojazdami i trzeba zachować odpowiednią ostrożność. Dla kierowców przygotowane są specjalne kursy, z których można korzystać. Wiele firm oferuje takie kursy swoim pracownikom, więc warto z nich korzystać. Jeną z najlepszych firm jest https://pracownia-test.pl/ Kierowca po takim kursie lub szkoleniu otrzymuje certyfikat, którym może posługiwać się w swojej pracy na terenie kraju i nie tylko. Skorzystalibyście z takiej możliwości?
OdpowiedzUsuń