Walory Parku Narodowego Cinque Terre poza tysiącami turystów, którzy co roku przybywają tu, aby choć na chwilę dosięgnąć miejsca marzeń doceniło również UNESCO, biorąc krainę pod swoją pieczę.
Jak zwiedzić Cinque Terre za darmo?
Od razu zaznaczam, że intencje mieliśmy czyste, a wyszło jak wyszło. Chaos i zamęt zadziałał na naszą korzyść. Do Cinque Terre wyruszyliśmy z Genui. Droga pociągiem zajęła nam ponad 1,5h, jednak nieopatrznie przejechaliśmy naszą stację docelową, której wraz z innymi pasażerami zupełnie nie rozpoznaliśmy. Pociąg zatrzymał się w ciemnym, nieoznakowanym tunelu i nikt nie odważył się wysiąść. Cała nadmorska trasa kolejowa wiedzie przez wydrążone w skałach tunele, więc wysiadka dla części pasażerów z tylnych wagonów często kończy się w mroku skał. Tym sposobem zupełnie niezamierzenie dojechaliśmy, aż do La Spezii.
Na miejscu naiwnie wyruszyliśmy zakupić karty. Odsyłano nas z punktu do punktu, a kiedy wreszcie trafiliśmy do właściwego, ujrzeliśmy tak długą kolejkę, że skapitulowaliśmy. Dlaczego? Powód wcale nie był tak oczywisty, jak się pewnie spodziewacie.
Wbrew popularności regionu pociągi jeżdżą tam zatrważająco rzadko. Przegapienie jednego to przynajmniej godzina straty, o ile w ogóle pojawi się o czasie, co się nam właściwie nie przytrafiało. Wspominałam już, że prawie każdy nasz pociąg był sporo opóźniony? Polecam zatem abyście i Wy spóźniali się na włoskie dworce, macie 95% szans, że i tak zdążycie na odjazd. Mając to wszystko na uwadze choćby godzina straty to bardzo dużo, kiedy do dyspozycji ma się tylko 1 dzień, a w zamiarze zwiedzenie 5 miasteczek.
W związku z powyższym postanowiliśmy skorzystać z panującego chaosu, przejechać do Riomaggiore "zającem" i tam zakupić kartę, nie tracąc cennych minut. Plan był dobry do czasu. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że karty na opcję, która nas interesowała są niedostępne, zaś szlak którym mieliśmy wyruszyć jest nieczynny ze względu na obsunięcie się skał. Co było robić?
Widząc to oblężenie doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu tracić topniejących euro. Odcinki między miejscowościami zajmowały raptem około 3-4minuty jazdy, zaś w środku panował taki ścisk, że konduktor i tak nie zdążyłby się przedrzeć. Szlak, na którym najbardziej nam zależało od Manaroli do Cornigli, uznawany również za najpiękniejszy i najciekawszy był bezpłatny, a kurczący się czas uświadomił nam, że już i tak nie zdążymy przejść nic ponad niego. Jeżeli chcieliśmy zobaczyć wszystkie 5 miejscowości, w grę wchodził jedynie pociąg. I tak zostało.
Obyło się bez płacenia, a za zaoszczędzoną sumę wpałaszowaliśmy wspaniałą kolację w przytulnej knajpce w Monterosso. Oczywiście nie namawiam do tego typu zwiedzania, ale jeżeli komuś się nie przelewa to warto wiedzieć, że da się i bez grosza przy duszy.
Obyło się bez płacenia, a za zaoszczędzoną sumę wpałaszowaliśmy wspaniałą kolację w przytulnej knajpce w Monterosso. Oczywiście nie namawiam do tego typu zwiedzania, ale jeżeli komuś się nie przelewa to warto wiedzieć, że da się i bez grosza przy duszy.
Miasteczka
Riomaggiore to ostatnia miejscowość na trasie, a pierwsza od strony la Spezii i ta od której zaczynaliśmy zwiedzanie. To stąd do Manaroli wiedzie słynna Ścieżka Miłości ( pełna kłódek wieszanych przez zakochanych) obecnie zamknięta ze względu na zniszczenia dokonane przez skały. Od stacji kolejowej do centrum miasteczka idzie się dość stromym podejściem, które następnie zamienia się w drogę w dół, dochodzącą do kolorowych domków na wysokich urwiskach. To wg mnie najlepsze miejsce na zakupy pamiątkowych, lokalnych produktów ze względu na bogatą ofertę, choć identyczne sprzedawano w każdym miasteczku.
Manarola - wtłoczona pomiędzy 2 skały. Do niej dociera (nieczynna) Droga Miłości. Może i dobrze, że była zamknięta, bo wstęp na nią to 5euro za około 25minut drogi. Tymczasem zaoszczędzony czas mogliśmy przeznaczyć na wejście w górskie winnice i najpiękniejszy szlak, jaki widziały moje oczy.
Manarola - wtłoczona pomiędzy 2 skały. Do niej dociera (nieczynna) Droga Miłości. Może i dobrze, że była zamknięta, bo wstęp na nią to 5euro za około 25minut drogi. Tymczasem zaoszczędzony czas mogliśmy przeznaczyć na wejście w górskie winnice i najpiękniejszy szlak, jaki widziały moje oczy.
Corniglia - dotarliśmy do niej ponad 3 godzinnym ( w wyniku wydłużonej trasy) szlakiem z Manaroli. Nazywam go podniebnym, ponieważ ścieżka niknie w chmurach, pomiędzy drzewkami oliwnymi, krzewami winorośli i jeżyn. Przeżycie mistyczne. Samo miasteczko położone jest na szczycie wysokiego klifu, około 100 m n.p.m. i prowadzi do niego 377 kamiennych schodków. Mieliśmy szczęście, że zeszliśmy tam z gór, zamiast wspinać się z położonej w dole stacji kolejowej, jak pozostali. Ich oczy i pulsujące twarze błagały o litość.
Vernazza - bardzo malownicza miejscowość z centralnym punktem - placem w porcie. Bardzo żałowałam, że nie mogłam zabawić tam dłużej. Wyjątkowo urokliwe i chyba najbardziej zróżnicowane miasteczko. Posiada niezwykłą plażę, do której przechodzi się przez skalną grotę oraz zamkową wieżę Belforte, z której roztacza się widok na okolicę. Wstęp do wieży 1,5euro.
Monterosso - najstarsze, a wg wielu najmniej atrakcyjne i najbardziej komercyjne miasteczko ze wszystkich w Cinque Terre, choć wciąż pozostaje dla mnie tajemnicą dlaczego. Na mnie zrobiło ogromne wrażenie. Podzielone jest na 2 części: średniowieczną i nowoczesną. Dotarliśmy tam pod wieczór, udzielił nam się nastrojowy klimat, aura była kojąca i spokojna po całym dniu gonitwy. Od razu ruszyliśmy na starówkę. Przywitało nas średniowieczne miasteczko, o doskonale zachowanym charakterze, z ciasnymi uliczkami, murami, zamkiem, pięknymi kościołami i niezwykłą kaplicą Śmierci i Modlitwy. Większość turystów przybywa tu na plażę, my ze względu na późną porę wybraliśmy centrum. Trafiliśmy do cudownej knajpki, gdzie raczyliśmy się pizzą i winem, daliśmy się ponieść włoskiej zabawie. Jak dla mnie to wręcz jedno z piękniejszych miejsc w Cinque Terre.
Na pewno wielu z Was już było w Cinque Terre, bo ciężko o nim nie usłyszeć wybierając się do Włoch. Wątpię czy komukolwiek się tam nie podobało. A Ci co jeszcze nie dotarli, niech dadzą znać czy ich zachęciłam.
O mój boże!!! jak tam pięknie, te kolorowe domki, ta zieleń soczysta, to turkusowe morze... cudownie, kiedyś tam pojadę! wyglądasz ślicznie Kochana! :) buziole ...
OdpowiedzUsuńp.s. zapomniałabym... zdjęcia też ślicznie!
Przepieknie, przecudnie, przewsapniale i w ogóle prze-
OdpowiedzUsuńJesli kiedykolwiek będę we Włoszech - będę musiała tam dotrzeć - bez 2 zdań! :)))
Te kolorowe domki są bajeczne. Region przecudnej urody. Dopisuję do swojej listy miejsc do odwiedzenia. :)
OdpowiedzUsuńBardzo tam ładnie. Zabudowa przypomina mi trochę Como, ale tylko trochę.
OdpowiedzUsuńCzy zachęciłaś? Wciąż mam szcękę na podlodze! Muszę tam pojechać! Korzystając z Twoich wskazówek postaram się poza sezonem :))
OdpowiedzUsuńPrzepiękny, bajkowy region, często pojawia się na blogach i zawsze zachwyca ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Śliczny, nowy nagłówek :)
Nie wiem co powiedzieć...Włochy są przecudowne! Doświadczyłem tego klimatu podczas pobytu w Imperii, która przypomina te miasteczka u wybrzeży morza :) Polecam, bo miejsce naprawdę magiczne!
OdpowiedzUsuńhttp://podrozemm.blogspot.com/2014/02/imperia.html
Zachęciłaś i to bardzo. Kiedyś widziałem zdjęcia tych miasteczek, ale bez opisu, nie wiedziałem nawet gdzie się znajdują. Całkiem niedawno na jednym z blogów była większa relacja. Teraz cieszę się na Twoje posty, bo pozwoli mi to lepiej przygotować się do odwiedzenia tych okolic.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, pozdrawiam.
A co moj komentarz zjadlo??
OdpowiedzUsuńKasiu najwidoczniej, bo nic tu nie ma.
UsuńOk, wstalam z chorobska, wiec bedzie teraz ;)
UsuńJuz wiem, czemu Cie tak moj post o Monterosso podkurzyl ;) Wiesz, cala reszta wycieczki pokochala to miejsce, a ja serce zostawilam w Riomaggiore, wiec juz nie moglam go znowu oddac ;) No i moj dzien zdecydowanie tez to nie byl, wiec zeszlo sie wszystko razem ;) Ale faktem jest, ze chetnie bym sie w te strony jeszcze udala.
przepięknie, magicznie, romantycznie! i nowy nagłówek także och i ach :) *zboczenie dostrzega nawet hotel(?) Helvetia*
OdpowiedzUsuńok, ZACHĘCIŁAŚ! Pozdrawiam :))
We Włoszech nie byłam jeszcze ( no dobra, raz, przejazdem dawno temu ale to się nie liczy ) co absolutnie mnie nie powstrzymuje przed uważaniem Cinque Terre za najpiękniejszy rejon Włoch. Żywię do niego miłość wielką, wirtualną póki co, i żywię też nadzieję, że kiedyś o uroku tych pięciu miast przekonam się na własne oczy. I dziękuję, że jechaliście na gapę. Fajnie wiedzieć, że nie tylko ja :).
OdpowiedzUsuńDla mnie najpiękniejsze było położone w tej okolicy miasteczko Porto Venere z kościółkiem na skraju przepaści nad samym morzem. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam wrócę. Przepiękne zdjęcie, miło powspominać ten region:).
OdpowiedzUsuńZapraszam!
OdpowiedzUsuńNo i już jestem zakochana. Cudne miejsce, cudne zdjęcia! Włochy mam na celowniku już od 2 lat, a na razie miło jest poczytać wpisy takie jak Twój :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwidoki są przepiękne, trzeba przyznać, zwłaszcza te panoramiczne na miasto
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym zwiedzić Włochy... to moje marzenie!
OdpowiedzUsuńpiękne zdjecia kochana!
ściskam
Marzy mi się odwiedzenie tych okolic od dawien dawna ! :)
OdpowiedzUsuńAle malownicze miejsca. Trochę wstyd się przyznać, ale nie słyszałam o nim wcześniej. Wochy jakoś mnie nie kręcą, ale chyba, właśnie zmieniłam zdanie. Miejsca i miasteczka tego typu są niesamowicie urokliwe i na pewno warte odwiedzenia :)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze miejcse, zawsze sie zastanawialam gdzie te domki na zboczu :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, aż chce się tam wracać! mamy co wspominać! Ja przeszłam tylko szlak z Monterosso do Vernazzy i chciałam jeszcze słynną Drogę Miłości, ale zamknięta z powodu powodzi w 2011 ;( Jakaś bzdura totalna :(
OdpowiedzUsuńIle u Ciebie pięknych zdjęć! Cudowne widoki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękne i malownicze zdjęcie. Ma swój urok! ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam klimat włoski miast, zdjęcia są cudowne :)
OdpowiedzUsuńKochana ty to dopiero masz taki dorobek że tylko pozazdrościć! Uwielbiam Włochy za te ich uliczki i kolory i jeśli tylko nadarzy się okazja na pewno wybiorę się do Cinque terre. Tak sobie myśle że fajnie się tam zwiedza ale mieszkanie tam to już na pewno nie szczyt marzeń :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zawsze zapraszam :)
Ana z suenosavida.blogspot.com
Toż to tam jak w raju!
OdpowiedzUsuńOczywiście, że zachęciłaś! Przepięknie tam! :))
OdpowiedzUsuńPrzepięknie :) przygoda z kolejką też niezła :) dziękuję
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej krainie, choć we Włoszech byłam. Widać, że nawet tak małe państwo może kryć mnóstwo tejemnic. A te kamienne domki i winnice na zboczach, gdzie wzrok biegnie po horyzont...przepięknie. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPrzepieknie:) Ach pomarzyc sobie moge;) Pamietam jak w Rzymie szukalismy naszego pociagu... ani peronu ani pociagu nie moglismy znalezc;)
OdpowiedzUsuńLinia kolejowa, która leci wybrzeżem - raz niemal plażami a raz tunelami jest niezapomniana. Ale równie niezapomniane sa piesze wycieczki ponad miejscowości - z gróy dopiero widać całą przestrzeń skalistego wybrzeża. Pozdrawiamy z Włoch! :)
OdpowiedzUsuń