Wciąż wierzymy, że nasze szczęście zależy od posiadania ładnego domu z ogródkiem, pełnej szafy rzeczy czy pokaźnego konta w banku. Poświęcamy życie, aby to wszystko zdobyć, a kiedy już to mamy, czujemy, że czegoś nam brakuje i sięgamy po kolejne wyznaczniki spełnienia.
Niejednokrotnie sprzedajemy własne zdrowie, czas i beztroskę za cenę realizacji marzeń o bogactwie. Biegamy w kółko niczym chomik w kołowrotku i nigdy nie widzimy końca. Coś nas uwiera, coś przeszkadza, ale spoglądamy na wszystko, co udało nam się zdobyć i myślimy, że tak ma być. Pędzimy dalej.
Wewnątrz czujemy jednak pustkę nie do wypełnienia, niepokój i narastające zagubienie. Zadłużenie nie pozwala spać, a obowiązki żyć.
Wewnątrz czujemy jednak pustkę nie do wypełnienia, niepokój i narastające zagubienie. Zadłużenie nie pozwala spać, a obowiązki żyć.
Czy jest w takim razie sposób, aby uczynić życie prostszym, spokojniejszym, zwyczajnie szczęśliwszym? Na to pytanie odpowiada Anna Mularczyk-Meyer w swojej książce "Minimalizm po polsku". Okazuje się, że to dużo prostsze, niż się wydaje.
Idea minimalizmu stała mi się bliska już dość dawno w zupełnie naturalny sposób. Po prostu pewnego dnia poczułam przesyt ilością otaczających mnie rzeczy, pozornymi znajomościami i nadmiarem rozbieganych myśli. Natura upomniała się o swoje.
Minimalizm nie dotyczy bowiem tylko sfery materialnej, jak większość myśli. To spory skrót. Jest on drogą do upraszczania życia w każdym jego wymiarze od finansów poczynając, a na relacjach międzyludzkich kończąc. Systematycznie, małymi krokami pomaga odgruzować życie ze zbędnego balastu.
Zapewne wiele osób łączy go z ubóstwem czy wyzbyciem się wszelkich dóbr. Autorka w bardzo przyjemny i łatwy sposób obala mit ascety żyjącego na ulicy bez grosza przy duszy na rzecz minimalizmu,
jako przywrócenia harmonii w życiu, powrotu do natury, pielęgnowania
związków z najbliższymi czy zapanowania nad wydatkami. Podoba mi się, że nie popada w skrajności. Nie straszy życiem w pustej celi czy chodzeniem w butach z trawy.
Ja tą książkę nazwałabym przewodnikiem do zmian w życiu, które wcale nie musi być skomplikowane, naszpikowane stresem i strachem. To drzwi do wolności od świata przesiąkniętego narastającą ilością potrzeb i szansa odpowiedzenia sobie na pytanie: czego tak na prawdę potrzebuję? Może się okazać, że odpowiedź miło Was zaskoczy. Polecam z całym przekonaniem ku bardziej świadomemu życiu.
Już na paru blogach przewijał mi się przed oczami ten tytuł. Jak będę miała okazję to chętnie przeczytam, bo minimalizm mnie ostatnio dość interesuje.
OdpowiedzUsuńMINIMALIZM to wg mnie słowo-klucz do szczęścia.
OdpowiedzUsuńPopieram panią Agnieszkę :))
UsuńKsiążka może być ciekawa. :) Ale ja już bardziej minimalistyczna nie umiem być, niż jestem obecnie :D
OdpowiedzUsuńTytuł wydaję się być interesujący. Myślę, że sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jest bardzo fajna!!!!
OdpowiedzUsuńbuziaczki kochana, miłego dnia
Lubię książki o tej tematyce. Jeśli tylko na nią trafię to na pewno ją kupię ;-)
OdpowiedzUsuńRobię to chyba już od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńKiedyś trzymałam się ludzi, rzeczy.....teraz puszczam wolno. Z wielu zakupów rezygnuję, wielu ludzi odstawiam, zwłaszcza tych którzy na mnie próbują odreagowywać swoje frustracje. I czuję.....że jest mi lżej :)
Mam dokładnie tak jak Julia... Pozdrawiam weekendowo!
UsuńToksycznym związkom mówię - NIE, a wyprzedaże unikam..
W Twoim poscie zainteresowala mnie kwestia minimalizmu w stosunkach miedzyludzkich. Nigdy nie zwracalam na to uwagi, ale rzeczywiscie duza ilosc znajomych wcale nie jest rownoznaczna z udanym zyciem towarzyskim. W Polsce mialam wielu przyjaciol i znajomych, na Cyprze mam tylko jedna przyjaciolke i szczerze mowiac nie czuje sie z tego powodu nieszczesliwa...
OdpowiedzUsuńOoo, widzę, że nieświadomie zastosowałam minimalizm w stosunkach międzyludzkich a raczej niby znajomych. Miałam troszkę wyrzuty sumienia ale chyba niepotrzebnie. ;) Książka zapowiada się ciekawie, szczególnie po twojej recenzjii.
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam cieplutko, Ola
Ciekawy pomysł, choć dla kogoś tak emocjonalnego jak ja sprawa może nie być taka prosta. Za to jestem całym sercem za odrzuceniem skrajności i odpowiedzeniu sobie na pytanie czego potrzebujemy. Ja już wiem, ale chętnie sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńJa tak żyje już od dobrych 10 lat - dawno już wyskoczyłam z tego roller coastera, który mimo, że dostarcza wrażeń, to jednak do nikąd nie prowadzi... ja tam wolę starą kolejkę wąskotorową z upatrzonym kierunkiem..:)
OdpowiedzUsuńMinimalizm w każdej dziedzinie życia się przydaje.
OdpowiedzUsuńMocny Post. Zaciekawiłaś mnie i chętnie sięgnę po tę książkę. Bardzo dużo dal mi do myślenia ten post a najbardziej początek posta. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Aż mam ochotę przeczytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńah ten minimalizm...
OdpowiedzUsuńpoczułam zaciekawienie :D
OdpowiedzUsuń