Marzyliście kiedykolwiek, aby znaleźć się na okładkach najbardziej poczytnych gazet? Albo, aby skrobnęli o Was choć mały artykuł i bynajmniej nie w dziale nekrologi czy kroniki kryminalne, ale taki o pozytywnym wydźwięku z Waszą radosną miną na froncie? Dosyć kusząca opcja zobaczyć jak nasza rodzina czy znajomi sięgają po gazetę z naszą postacią dumnie widniejącą na okładce. Jaka była zatem moja radość, kiedy otrzymałam od Gazetomania.pl możliwość uczynienia gwiazdą dużego formatu kogo tylko zechcę.
Propozycja wydała mi się na tyle kreatywna, oryginalna i zabawna, że z chęcią skorzystałam. Zwłaszcza, że moja druga połówka miała na dniach obchodzić przełomowe 30 urodziny. Taka okazja w sam raz nadawała się do gazet, albo chociaż do tej jednej, wyjątkowej.
W końcu przy wyczerpujących się z każdą kolejną okazją pomysłach, na horyzoncie pojawiło się coś uniwersalnego i z charakterem, co wydaje się być odpowiednie do każdego wydarzenia. Spersonalizowana gazeta daje nam szerokie pole do popisu i pozostawia dużo przestrzeni na własną inwencję. W przypływie weny twórczej mamy możliwość stworzenia własnego tekstu, o odpowiadającym nam charakterze i intencji. Przyznam jednak, że te oferowane na stronie są na prawdę genialnie opracowane i obejmują tak szeroką tematykę, że bez problemu trafią w najbardziej wyrafinowane gusta, nawet taki jak mój. Jednak gdyby ktoś dysponował jeszcze bardziej złożonymi i wykwintnymi upodobaniami, istnieje możliwość modyfikowania tekstu według własnego uznania.
W dzisiejszych czasach, kiedy mam wrażenie, ze widziano
już wszystko nie lada sztuką jest umiejętność zaskoczenia. Ileż to razy
otrzymujemy nietrafiony, powtarzający się lub przewidywalny prezent,
który nie budzi w nas najmniejszych emocji, ponieważ to wszystko już
było. Ale jedno jest pewne. Nie każdy był na pierwszych stronach gazet. Dlatego z czystym sumieniem polecam, jako nietuzinkowy podarek nie tylko na 30 urodziny, ale też jako upominek na mikołajki, imieniny, rocznicę ślubu,
dla kolegi, szefa czy żony. Powodów aby trafić do gazety jest milion. Artykuł
może być utrzymany w żartobliwym lub zupełnie poważnym tonie i moim zdaniem
idealnie nadaje się bez względu na to na ile znamy daną osobę, czy jest
nam bliska czy wręcz przeciwnie i chcemy wybrnąć z danej sytuacji nie
popełniając "faux pas".
Samo stworzenie własnego egzemplarza gazety jest dziecinnie proste i zajmuje zaledwie krótką chwilę, a przyznam, że właśnie złożoności tematu niepotrzebnie się obawiałam.
Cała sztuka sprowadza się do kilku prostych kroków:
1) zdecydowania się na jeden z dostępnych tekstów lub utworzenie własnego ( o ile mamy na tyle determinacji),
2) dodania fotografii bohatera artykułu,
3) wyboru wzoru gazety ( dostępna wersja plotkarska lub sportowa)
4) stworzenie strony tylnej w podobny j. w. sposób, co daje możliwość zamieszczenia dwóch różnych artykułów w jednym egzemplarzu gazety - front i tył lub tylko front( tył opcjonalnie)
5) wybranie ramki oraz ilości sztuk.
Ja zdecydowałam się na 2 egzemplarze, jeden w wersji papierowej, drugi oprawiony w złotą drewnianą ramę, o wymownym tytule: "Wyjątkowy dzień, wyjątkowy człowiek"(front) i "Potomek Drakuli mieszka w Polsce" (tył). Wiadomo, że wersja papierowa może nie przetrwać własnej poczytności, przechodząc z rąk do rąk wszystkich zainteresowanych. Wówczas mamy wariant w wersji lux, oprawiony i zabezpieczony przed potencjalnym zniszczeniem.
Ja zdecydowałam się na 2 egzemplarze, jeden w wersji papierowej, drugi oprawiony w złotą drewnianą ramę, o wymownym tytule: "Wyjątkowy dzień, wyjątkowy człowiek"(front) i "Potomek Drakuli mieszka w Polsce" (tył). Wiadomo, że wersja papierowa może nie przetrwać własnej poczytności, przechodząc z rąk do rąk wszystkich zainteresowanych. Wówczas mamy wariant w wersji lux, oprawiony i zabezpieczony przed potencjalnym zniszczeniem.
Jeśli chodzi o samą transakcję - zamówienie przyszło następnego dnia, doskonale zapakowane, więc przyznam, że taka solidność i dbałość o klienta to dla mnie wciąż przyjemne zaskoczenie.
Gazetę (wersję nieoprawioną) przeszmuglowałam w bagażu do Bratysławy, aby w dzień urodzin uraczyć Jubilata aktualnymi nowinkami z prasy. A przyznam, że czekanie na ten dzień było dla mnie nie mniejszym wyzwaniem niż ukrycie gazety w nienaruszonym stanie w walizce, do której oboje się pakowaliśmy. Mój wewnętrzny Św. Mikołaj i pragnienie obdarowywania to cechy o sile tsunami, więc wierzcie mi na słowo, że czekałam na ten dzień, niczym dziecko na pierwszą gwiazdkę.
W myślach przerobiłam milion scenariuszy tej chwili, ostatecznie padło na poranne niezobowiązujące wręczenie egzemplarza przy śniadaniu. Ten moment był tak zabawny, że na pewno zasłużył na artykuł. Chwilowa konsternacja lotem błyskawicy zamieniła się w niekontrolowany wielominutowy wybuch śmiechu o sile rażenia bomby atomowej. Moment absolutnie bezcenny, za wszystkie inne zapłacisz kartą MasterCard. A czego chcieć więcej niż autentycznie uradowanej twarzy obdarowanego?
( w końcu my z Polski, nie będziemy pić kawy), można było w spokoju poczytać poranna prasę. Oczywiście za natrętne błyskanie lampą aparatu, zebrałam opiernicz od rozjuszonego Słowaka, ale to już w moim przypadku nudne realia, więc i tu nie było wyjątków od reguły. Jedni przyciągają pieniądze, ja agresorów toczących pianę z ust, niezależnie od tego czy robię jedno zdjęcie czy 100 i czy fotografuję niebo czy zatłoczoną ulicę. Zawsze na końcu fotografii czyha jatka.
I co myślicie o takiej alternatywie dla tradycyjnych prezentów?
Ja mysle, ze wino na sniadanie to idealny prezent :D:D:D
OdpowiedzUsuńTo było już długo po śniadaniu, ale dałabym sobie rękę obciąć, że to napiszesz;)
UsuńCholera, musze popracowac nad imidzem ;)
UsuńPostaraj się, będę cierpliwie czekała.:)
UsuńDaj mi 40 lat na spowaznienie ;)
UsuńPolski śliachcic wody, a tym bardziej kawy na śniadanie nie pije;P
OdpowiedzUsuńPrawidlowo ;)
Usuńhehe, fajna sprawa!:) ja juz kilka razy byłam w gazecie i wszystkie egzemplarze mam u siebie w archiwum;)
OdpowiedzUsuńTen wpis i butelka sektu natchnely mnie, zeby sie przyznac, ze tez bylam w gazecie. Jak palilam Marzanne!
UsuńA ja byłam w telewizji, kto da więcej? :P
Usuńps. fakt ten umknął mojej uwagi, dowiedziałam się kilka dni po od znajomego znajomego
Gazetka super sprawa, podobnie jak wino i ciacho na śniadanie, ach jak słodko jest grzeszyć. Drakula jak wiadomo nigdy nie pijał wina, ale jego potomkowie i owszem.
A obywatel oburzony nie rozumiał najwidoczniej, że ma do czynienia z celebrytą z pierwszych stron gazet i flesz jest niezbędny. Burak jakiś.
Bardzo oryginalny pomysł. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńMój Tomek w grudniu ma urodziny. Skorzystam. ^^
OdpowiedzUsuńszefowi zrobiliśmy podobną niespodziankę:)
OdpowiedzUsuńWOW! jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego prezentu! nigdy o czymś takim nie słyszałam :) chyba tez skorzystam na urodziny męża - co prawda do maja daleko, ale będę pamiętać ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Haah! dobre :) Nie miałam pojęcia o czymś takim. Świetny pomsył, myślę, że kiedyś też go wykorzystam!
OdpowiedzUsuńale czad, haha :)
OdpowiedzUsuńJest to miła niespodzianka, jeżeli ktoś lubi czytać hahaha
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! A nawet nie chcę myśleć jak ty to ukryłaś we wspólnej walizce ;)
OdpowiedzUsuńMega fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńRewelacja :)
OdpowiedzUsuńSuper pomysl!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Śmieszne :) A na pewno oryginalne!
OdpowiedzUsuńSpisałaś się na medal, pomysł niesamowity, a co z tym potomkiem, o co chodzi? Co do przedmówców to przebiję wszystkich, bo byłam w TV i w gazecie i to nie raz (choć nie kryję, że była to edycja dość lokalna więc mam dalsze szczeble do zdobycia). Serdecznie pozdrawiam Was oboje!
OdpowiedzUsuńGenialne :))
OdpowiedzUsuńHahah super prezent! :D
OdpowiedzUsuńWow, świetny prezent :))
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł, sama bym na niego nie wpadła :)
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona takim pomysłem na prezent!
OdpowiedzUsuńHehe, tożto bardziej zautomatyzowane podejście do starych, sprawdzonych wyklejanek gazet!
OdpowiedzUsuńTak czy siak, pomysł świetny.
Uwielbiam takie prezenty! Co za świetny pomysł. W przypadku mojej drugiej połowy to by nie zadziałało (bo on nie lubi takich rzeczy), ale jakby ktoś mi chciał zrobić taki prezent, to jak najbardziej :)))
OdpowiedzUsuńJa robiłam tylko kubki i kalendarze ze zdjęciami (dla babć i dziadków :)))
Superrr !:)
OdpowiedzUsuńJaki genialny pomysł! Pozwól, że zmałpuję! U mnie właśnie sezon rocznic, urodzin, imienin się zaczął.... i będzie trwał z pół roku :)
OdpowiedzUsuń