Zaledwie 45 minut pociągiem od Paryża (francuski pociąg to nie nasze koleje, więc on na prawdę jedzie) znajduje się całkowicie inna rzeczywistość. Spokój i cisza czasami nie do zniesienia sprawiają, że ciężko uwierzyć, iż niecała godzina drogi dzieli nas od tętniącej życiem, hałaśliwej i tłocznej stolicy Francji.
Tu w Pikardii czas płynie jakby w zwolnionym tempie, przyroda koi zmęczenie, a dni mijają leniwie i szampańsko. Ot, taka sielska rzeczywistość w otoczeniu winnic i pól uprawnych, gdzie zapomina się o gonitwie świata. Jest tam cicho, dla przeciętnego mieszczucha zbyt cicho. Ale dla koneserów szampana to istne niebo. Jak okiem sięgnąć wszędzie winnice. Tak prezentuje się pokrótce Charly-sur-Marne.
Zastanawiam się, czy życie w takich miejscach jest pozbawione współczynnika stresu. Każdy mieszkaniec zna swoje miejsce w hierarchii, każdy ma jasno określone zadanie. Wyzwaniem jest tu nie uzależnić się od szampana. Poza tym to jeden fryzjer, jeden duży market, jedna poczta, za to w każdej, co ładniejszej posesji wytwórnia szampana. Łatwiej wyjść tu z domu bez pieniędzy, niż bez butelki na mocniejszy trunek. Zawsze można sąsiada, właściciela winnicy poprosić, aby nalał na zeszyt. Nawet depresję łatwiej tu zapić. Otwieram oczy, stopuję myśli i wiem. Żyłabym tak.
Urządziliśmy sobie piknik nad osławioną ze znanych względów rzeką Marną. No może piknik to za duże słowo. Szampan,
bagietki i ser. Poszliśmy po najlżejszej linii oporu, ale we Francji
ciężko o innowację, widząc w sklepie taki zestaw. Ciężko uwierzyć, że
niektórzy mają tak na co dzień.
Sama nie wiem, czy ta cisza fundowała mi relaks czy depresję. W takich miejscach ciężko nie popaść w przekonanie, że lada chwila świeże powietrze zacznie zabijać. A może to ten spokój. Wszystkiego, co dobre jest tu w nadmiarze. Tak dla odmiany po mało przyjemnym Paryżu. Każdemu kogo podobnie, jak mnie dopadnie syndrom paryski polecam francuską wieś na otrzeźwienie. Dla mnie dopiero tam zaczyna się prawdziwa Francja. A może taka, jaką kocham.
Zazdroszczę... *o* Obserwujemy ?? Czekam na odpowiedź.: )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! < 3
te winnice i okiennice :), lubię wino, ale nad szampana przedkładam cydr...ale o tym ciii ;)
OdpowiedzUsuńtam akurat nie byłam :D ale uwielbiam winnice i takie klimaty.
OdpowiedzUsuńJak tam spokojnie. Uwielbiam takowe miejsca !!! ;)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki. Chciałabym tam wylądować chociaż na jeden dzień
OdpowiedzUsuńSlicznie, we Francji bylam tylko raz - i to piec lat temu! Musze sie wybrac znowu:)
OdpowiedzUsuńOj, chwała Bogu, chwała... czy tam temu, kto fotografie wymyślił :D
OdpowiedzUsuńPiękny zakątek Francji, też bardzo lubię zabudowania małych miasteczek :)
Pozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzięki za takie cudowne widoki i zieleń i szampana :).Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakie piękne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńMhm...powiało sielanką...Małe miasteczka mają swój urok, a już te we Francji są najlepszym przykładem na to, że czasem warto zboczyć z turystycznego szlaku i wyrzucić przewodniki:). Wino jest dobre na każdą porę roku, na tegoroczną wiosnę polecam winko grzane:).Bo dobre winko nie jest złe.
OdpowiedzUsuńsielankowo...
OdpowiedzUsuńumarłam z zazdrości, tyle mam do powiedzenia. :)
OdpowiedzUsuńCudowne miasteczko! Uliczki przepiękne, co do szampana też wybrałabym najmniejszą buteleczkę, starczyło by na jeden łyk haha pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńFrancja ma wiele urokliwych miasteczek, wiosek... I jst co ogladac, zwiedzac a przy okazji mozna odpoczac! Co widac na zlaczonych fotografiach.
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Zachwycaja mnie winnice, ladne miejsce.
OdpowiedzUsuńPrawdziwa Francja <3
OdpowiedzUsuńPrzykre, że większość ludzi zna i ocenia Francję tylko po Paryżu. Tak naprawdę Paryż to jedna z mniej ciekawych atrakcji w tym urokliwym kraju.
Kilka dobrych lat temu zakochałem się w tym kraju zwiedzając całe wybrzeże M. Śródziemnego. Od Perpignan przez Montpellier, Marsylię, St.Tropez kończąc na Nicei.
Muszę, MUSZĘ tam wrócić! :)
pozdrawiam :)
Taki szampan prosto od producenta to miód w ustach:)
OdpowiedzUsuńCIEPŁOOO!! ehh jak ja tęsknię za Słońcem ... miasteczko bardzo malownicze. Prędzej taki widok zaciągnie mnie do Francji niż Paryż ;)
OdpowiedzUsuńNiech już przyjdzie to słoneczko...Oj a bąbelkami też bym nie pogardziła :) Mała buteleczka wystarczy bo to szybko w głowę wchodzi :D Piękne widoczki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wszyscy mają nadzieję, że zima kiedyś minie. Chociaż wczoraj widziałam świetny obrazek na demotywatorach "Synoptycy zapowiadają, że w maju nastąpi ocieplenie i będzie można w klapkach chodzić po śniegu. :D
OdpowiedzUsuńMiło się patrzy na letnie zdjęcia pełne słońca i zieleni. Też jestem wdzięczna temu do wynalazł aparat fotograficzny.
Pozdrawiam :)
Ja też się pocieszam wiosennymi wspominkami z Włoch, bo co nam zostało...a ten piesek wygląda na nietrzeźwego.
OdpowiedzUsuńależ tam pięknie, chciałabym pojechać :)
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś...
Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZapraszam na www.ppoolliicczzeekk.blogspot.com
Cudownie ! Zupełnie inna rzeczywistość , chciałabym tam pojechac :)
OdpowiedzUsuńaż trudno uwierzyć, że takie miejsce tak blisko Paryża.. :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia z tego roku? Pięknie i sielsko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie. :)
Jak pięknie! Twoje zdjęcie "w locie" ukazuje chyba ogrom szczęścia :) Uwielbiam zieleń i duże przestrzenie, a do tego szampan.. cóż pozostaje mi troszkę pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam!
fantastyczna relacja! aż się tam myślami przeniosłam;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za życzenia! :*
OdpowiedzUsuńPięknie :* ja również myślami chwilowo tam byłam ... razem z zieloną trawką i słoneczkiem :))
OdpowiedzUsuńAle miło poczytać takie posty i pooglądać zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńOch, jakbym chciała wrócić znów do Francji...
o losie jakie widoki ♥ zwłaszcza te winnice, a małe miasteczka mają swój niepowtarzalny urok.
OdpowiedzUsuńprowadzisz bardzo ciekawego bloga:) śliczne miejsca.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ale cudowne klimaty.............
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
świetne zdjęcia, aż zachciało mi się wakacji by wreszcie się gdzieś ruszyć:)
OdpowiedzUsuń