Zewsząd karmi się nas romantycznymi historiami o mieście miłości. Scenariusze filmowe prześcigają się w pomysłach na rozkochanie nas w Paryżu, chyba co druga osoba ma na ścianie plakat z Wieżą Eiffla, a prawie każda kobieta marzy o zaręczynach właśnie w tym mieście. Francuz to w powszechnym mniemaniu wyelegantowany międzynarodowy amant, a Francuzka to odzwierciedlenie delikatności i zwiewności. No i te wszystkie paryskie butiki, pokazy mody i w ogóle moda na Paryż, która za cholerę nie chce minąć. Mówiąc krótko - stolica Francji, czyli jedno wielkie wykreowane marzenie.
Skoro tak to pomyślałam, że i ja zachłysnę się tą paryską magią.
A więc pojechałam, wróciłam i nie zadziałało. I to ja, wcielenie romantycznych uniesień, czytająca poezję, wierząca w miłość. aż po grób, amory i uczucie od pierwszego wejrzenia.
Jeśli mam być szczera to znikąd tak nie spieprzałam, jak z Paryża. Jeśli mówimy o romantycznej atmosferze, to bardziej romantycznie było, jak spałam na dworcu w Rumunii, a bezpiecznie - tm zupełnie zgubiłam znaczenie tego słowa.
Nie mam pojęcia, co poszło nie tak, ale nie zaiskrzyło. Nie ta atmosfera, nie te klimaty, nie moja bajka.
Zastrzegam, że nie należę do ludzi pokroju narzekających na wszystko malkontentów. Jest dokładnie odwrotnie. Już nawet zaczęłam się obawiać, że coś ze mną nie tak, zazwyczaj podoba mi się wszystko i wszędzie, ale Paryż to skutecznie wyprostował. To pierwsze miejsce w moim życiorysie, w którym miałam jakieś "ale".
A dlaczego?
Ponieważ to nie był Paryż z pocztówek i filmów, jaki mi permanentnie wtłaczano do głowy. Miasto ukształtowane przez skuteczny, silny i wszechobecny marketing, nagle okazało się rozczarowaniem moich wszelkich (i pewnie w wyniku tej doskonałej reklamy również wygórowanych) wyobrażeń o nim.
Nie chcę generalizować, ani tworzyć negatywnych stereotypów, ale to pierwsze miejsce, w którym spotkałam się z takim chamstwem, grubiaństwem i brakiem kultury. To też jedyne miasto, gdzie od przyjazdu oglądałam się nerwowo za siebie, szukając -pełna obaw- noża w plecach. Taka kiepska aura mi tam towarzyszyła.
Sytuację ratowało tylko to, że byliśmy u osoby, która mieszka tam już kilkadziesiąt lat i nie dopuściła, aby nas żywcem pożarto.
Doświadczyłam jednak różnych ekstremalnie nieprzyjemnych sytuacji, których wolałabym nie mieć w swoim życiorysie.
Zostałam zaatakowana za zrobienie zdjęcia na ulicy, na której ktoś stał i chyba stwierdził, że nią włada. Było baaardzo niemiło, a nawet powiało grozą, bo pan zupełnie nie odpowiadał obrazowi przeciętnego Francuza. Czarnoskóry butny człowiek chyba obrał sobie za cel, aby zrobić mi z d... jesień średniowiecza.
Powiadomiona o tym, stojąca niedaleko policja, nie wykazała żadnego zainteresowania i brakowało jeszcze tylko wymownego ziewnięcia z ich strony.
Podczas wsiadania do autobusu zatarasowano nam z premedytacją wejście i nie pomagały uprzejme prośby o ustąpienie, więc gdyby nie ostre natarcie, to nie zdążylibyśmy na dworzec. Ale bez bluzgów się nie obyło.
W metrze witały nas takie spojrzenia, że nasz towarzysz i przewodnik po Paryżu, od progu zakazał nam spoglądania na kogokolwiek, abyśmy nie popadli w ostateczne tarapaty.
Samo miasto też nie raz odbiegało od uroczych zdjęć znanych nam z filmów. Wystarczyło skręcić w pierwszą lepszą ulicę, aby utonąć w brudzie lub smrodzie. Albo ja chodziłam dziwnymi ulicami, albo nie jest to, nie tylko najbardziej przyjazne, ale też czyste i pachnące miasto świata.
Momentami miasto przypominało wielki cyrk, w którym ludzie potrafili mieszkać na środku ronda, na każdym rogu czyhał oszust, a śmieci wyrzucano przez okno. Całe dzielnice tonęły w brudzie i bezdomnych koczujących na materacach. I jeszcze te ceny, jakby francuska bagietka miała jakąś magiczną moc za którą trzeba zapłacić 5 krotność zwykłej ceny.
A szkoda, bo miasto jest na prawdę przepiękne architektonicznie i ma nadzwyczajne muzea. Chociaż przyznaję, że jak w kolejnym z rzędu zobaczyłam obraz Picassa, to już równie dobrze mogłabym spoglądać na obrazek pana Heńka. Wszystko w nadmiarze powszednieje, a zagęszczenie dzieł wielkich artystów na m2 jest tam wręcz przytłaczający.
Oczywiście spodziewam się, że zostanę teraz pożarta żywcem przez wszystkich pasjonatów Paryża, ale nic nie poradzę, że tak u mnie wyglądała konfrontacja bajki o tym mieście z rzeczywistością. Nie jestem jednak wołem i zdanie mogę zmienić. Niech się tylko nadarzy okazja.
Po tym pobycie musiałam pojechać na krótkie wakacje, bo po kilku dniach we Francji, czułam się jakby ktoś mi przez tydzień skakał po głowie w glanach, a moje wyczerpanie przybrało jakieś absurdalne rozmiary. Byłam wycieńczona pędem tego miasta, choć byłam tam jedyną osobą, która na ruchomych schodach stała, a nie po nich biegła. Czułam się, jak UFO:)
Nie jest jednak tak, że wszystko w Paryżu to "be". Jest tam również trochę rzeczy, które mnie urzekły. Uważam, że samo miasto jest przepiękne i idealne na plener fotograficzny, ale o tym co dobrego, to w następnym poście.
A póki co będę ciężko zdziwiona, jeśli znajdzie się chociaż jedna osoba, która podziela moje zdanie, bo jak dotąd, żadne miejsce mojej podróży, nie wywołało takiego zainteresowania i tylu ochów i achów, co właśnie stolica Francji. Jednak PR to Paryż ma świetny.
P.S. Post ze szczególnymi pozdrowieniami dla mieszkanki tego oto przybytku - Biny:)
A mnie znowu nawet do takiego Paryża nie ciągnie ... już tak mam, że nie ufam temu co przez cały świat jest pożądane, polecane i czemu towarzyszy tylko oh i ah. Za to z chęcią znalazłabym się na wspomnianym dworcu w Rumunii, bo do tego kraju ciągnie mnie bardzo i na wrzesień mam zaplanowaną wycieczkę tam właśnie :)
OdpowiedzUsuń:) ja w Paryżu miałam i strajk wszystkich muzeów (wyjątek opustoszały o dziwo D'Orsay ;) i samobójcę na wieży Eiffla, rozumiem Cię trochę i mając wizję hektarów katakumb wypełnionych szkieletami zmarłych pod całym miastem miłości...hm....
OdpowiedzUsuńJa (skrajna romantyczka) jakoś nigdy nie zachwycałam się Paryżem z filmów itp, bo sama tam jeszcze nie byłam. Co prawda jest tam kilka takich miejsc, które chciałoby się zobaczyć, tak jak np. Wieża E., która w sumie jest jednym z symboli Europy w ogóle... I jestem skłonna uwierzyć na słowo, że mogłaś odnieść takie a nie inne wrażenie. Często nasze wyobrażenia o czymś (właśnie poprzez skuteczna promocję, świetny marketing, i przecudne fotografie) w zderzeniu z rzeczywistością bywają druzgocąco inne ;[ Weźmy choćby takie RIO. Plenerowo: Bajka, ale zapewne niejeden turysta trząsł tam gaciami, bo to jedno z niebezpieczniejszych miast dla turystów, nie mówiąc już o zobaczeniu na własne oczy dzielnic biedny... Ale po to też podróżujemy, zwiedzamy, żeby przekonać się na własnej skórze, jak gdzie jest, jak to wygląda z bliska, jak się gdzieś żyje :) Grunt, że wróciłaś cało :D A jeśli chodzi o romantyczne miejsca, dla mnie niezmiennie najbardziej romantycznym miejscem jest brzeg jeziora/oceanu o zachodzie słońca :):):) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA mnie tam w ogóle nie ciągnie. Chociażby dlatego, że już któraś osoba mi mówi, że tam jest okropnie: brudno, chamsko i ludzie reagują jedynie na swój francuski, plus kilka osób zostało tam okradzionych. Więc... Nie dziękuję. Nie pojadę tam. Za to ciągnie mnie do Włoch, bo o tym kraju słyszałam same superlatywy. Chociaż również na złodziei, jeżdżących na skuterach, trzeba uważać. Ale oni to ponoć tylko w Neapolu są. Za to ludzie podobno bardzo mili i pomocni. Jak nie po angielsku, to na migi da się dogadać.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o romantyzm to lubię wiejskie lub małomiasteczkowe klimaty, czy wręcz samą dziką naturę, a nie duże miasta :)
Spedzilam w Paryzu jeden dzien dawno, dawno temu i bardzo milo wspominam parki i ogrody:) Bylam wtedy nastolatka i nie mialam funduszy na muzea, za to wloczylam sie z moim owczesnym chlopakiem po roznych zakatkach i bylo uroczo.
OdpowiedzUsuńJa za to mam okropne wspomnienia z Monaco... glownie przez to, ze mialam zapalenie pecherza i glownie zwiedzalam miejskie toalety :D
mimo wszystko jednak z checią bym zobaczyła na własne oczy:)
OdpowiedzUsuńBlog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
Byłam w Paryżu kilka razy. Jak pisałam ostatnio, nie jest w moim TOP5 miast, nie jestem zachwycona i ślepo wpatrzona, ale dużo rzeczy w nim uwielbiam. Nie uważam Paryża za miasto miłości, ale mam swoje miejsca i zakątki z niezwykłym klimatem. Co do tego, że mieszkańcy nie są zbyt przyjemni - mam podobne odczucia, to jedynie miejsce w którym nie udało mi się z nikim nawiązać kontaktu. Jest sztywno, to chyba dobre słowo. Spanie na ulicy jednak bardziej kojarzy mi się z Rzymem, chociaż tutaj też się trafiało, faktycznie. Ale jest pięknie, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńMnie tez nie ciagnie do Paryza, wlasnie przez to cale "przereklamowanie". Co do poczucia bezpieczenstwa, chyba wszystkie ogromne miasta tak maja, przyjezdzaja tam najdziwniejsi ludzie i mimo wszystko moga pozostac anonimowi. Nie moglabym mieszkac w takim miejskim "molochu"
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ,jednak nie byłam tam /przynajmniej na razie / .
OdpowiedzUsuńooojj.. a ja planuje aktualnie wycieczkę do Paryża, ale od kilku dni myśle także nad Londynem.. Z tego co tu napisałaś wynika że chyba lepiej będzie w Londynie ;)
OdpowiedzUsuńJa kocham Paryż, jego atmosferę, poranną kawę w kafejce na rogu i wszystko co wiąże się z tym wielkim miastem, ale nie zamierzam krytykować ani przekonywać tych którym nie przypadł do gustu. Są tacy, którzy kochają Egipt i jego mieszkańców, a ja za skarby świata nie chciała tam wrócić. Świat jest różnorodny, ludzie są różnorodni i mają różne gusty. Dzięki temu świat jest jaki ciekawy.
OdpowiedzUsuńPs. zdjęcia przez Ciebie zrobione wcale nie pokazują, że nie spodobało Ci się to miasto, wręcz przeciwnie, ale to już inna bajka :)
O jej.... To mnie zaskoczyłaś. Całe życie marzę o tym, żeby tam pojechać, a tu taka niespodzianka :D Pewnie będę musiała się o tym przekonać na własnej skórze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
I ja od zawsze marze i mimo wszystko chce pojechać i sama się przekonać
UsuńWciągnęłam się w Twojego bloga i dlatego dodaję go do listy obserwowanych! :)
OdpowiedzUsuńoch, dziękuję :D
OdpowiedzUsuńtak, ja na własne oczy się przekonałam, że Paryż jest niebezpieczny i brudny, a miasto z filmów i pocztówek to tak naprawdę parę głównych ulic. to jest przereklamowane, inne dzielnice są... ciekawsze. ja lubię Paryż, ale zdecydowanie nie pod tym "romantycznym względem". jak tu przyjechałam, to nie byłam nastawiona zbyt pozytywnie i pewnie to mnie uratowało - nie rozczarowałam się :)
trzeba na siebie uważać, fakt.
miło w końcu u Ciebie oglądać zdjęcia dobrze znanych mi miejsc :D
a w Paryżu sporo jest Polaków, ale takich, którzy mieszkają tu od X lat i zapominają już polskiego... brak nam tu takich krzepkich Radomian :p
UsuńParyż ma swój urok, trzeba go tylko dostrzec. Byłam tam trzykrotnie i uważam, że trzeba się do niektórych rzeczy przyzwyczaić, bo to niestety jest wpisane w sposób bycia paryżan. Jednak zobaczenie takich miejsc jak Wersal, Luwr, Wieża Eiffla czy Notre Dame są warte naszego poświęcenia i przymknięcia oka na pewne niedogodności.
OdpowiedzUsuńGdy byłam pierwszy raz w Paryżu jako studentka, to zrobiłam spore zakupy perfum na Polach Elizejskich czy ubrań w na La Défense, za to gdy byłam ostatnio, to uważam że nie stać mnie było na ich obecne ceny i nic nie kupiłam.
Pozdrawiam :)
Nie byłam w Paryżu i jakoś mnie nie ciągnie. Myślę, że jest na świecie wiele przereklamowanych miejsc, pięknych na pocztówkach i w filmach a w rzeczywistości brudnych, śmierdzących, takich z których chce się uciekać...Miałam podobne odczucia co do Wiednia. Też niby jedno z bardzo kulturalnych miejsc a boczne uliczki masakra. Ale cieszę się że mimo tego potrafiłam dostrzec jego piękno :) Chyba jednak lepiej się czuję w bardziej odludnych miejscach, tam gdzie mogę więcej obcować z naturą :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoja droga, tam gdzie tłum to i zdarzają się niemiłe sytuacje. Lepiej się za bardzo w obcym kraju "nie wychylać" :) ja staram się jak najbardziej upodobnić do miejscowych. Co do samego miasta to dla mnie jest zachwycające! Choć mieszkać tam bym nie mogła :) Pozdrowienia zostawiam!
OdpowiedzUsuńByłam w Paryżu 20 lat temu i nie odniosłam takiego wrażenia. Trochę mnie przestraszyłaś, bo jadę tam w maju . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbyłam kilka razy i jak dla mnie Paryż jest przereklamowany, ale mimo wszystko lubię go, może nie uwielbiam, ale lubię. chyba jak wszystkie miejsca na świecie
OdpowiedzUsuńWybrałabym się chętnie na taką wycieczkę, super zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Faktycznie przedstawiasz troszkę inny wizerunek Paryża niż ten kreowany w różnego rodzaju mediach.. Ale ważne są wszystkie opinie, no i każdy może mieć przecież własne zdanie!
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne - ładne zdjęcia :)
Pozdrawiam
słyszałam podobne opinie do Twoich ;)
OdpowiedzUsuńPlan podróży jest taki: na początek Ukraina - Lwów, bardzo zależy mi na zobaczeniu Bukowiny, więc z rumuńskich miast powinnam zahaczyć o Suczawę, Bistrita i koniecznie Cluj :D Powrót do Polski ze wstąpieniem do Budapesztu :P Jako że uczę się ukraińskiego i rumuńskiego, ta wycieczka będzie dla mnie dużym sprawdzianem językowym ;) Tak, to prawda Rumunia jest bardzo niedoceniona i niestety dla większości Polaków, Rumun = Cygan, a rumuński to cygański :/ Z tego co wiem od wykładowców rumuńskiego, u nich Polacy kojarzą się bardzo dobrze ale często ten obraz traci właśnie wtedy gdy dowiadują się, że dla naszego narodu są ulicznymi Cyganami - żebrakami.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej podzielam Twoja opinie o Paryzu. Pojechalismy tam w lutym, Walentyki, miasto milosci etc. Mialo byc romantycznie i pieknie! Wcale nie bylo, miasto mnie nie zachwycilo, ogolna niechec mieszkancow i nieuzywanie jezyka angielskiego tez nie pomogly. Postanowilam, ze jeszcze tam wrocimy, w lato - moze nastepnym razem sie uda? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtak jak pisałam, nie byłam super zajarana faktem, że jadę do Paryża, więc dałam mu szanse i pozwoliłam mu zrobić na sobie dobre wrażenie :D z upływem czasu wiem, że miasto wcale nie jest takie cudowne, jest mnóstwo bezdomnych (z 10x więcej niż w Warszawie), bród, smród i turyści... mimo wszystko uwielbiam Paryż za kilka miejsc, między innymi pubów :D
OdpowiedzUsuńRównież sądzę, że nie zakochałaś się, bo za bardzo napycha nam się głowę tym jakie to wspaniałe miasto. A to miasto jak każde inne: piękne w centrum, a w małych uliczkach zasyfione, tak jak piszesz. Nie byłam tam, choć bardzo bym chciała. I nie z racji romantyzmu, a po prostu chęci zwiedzenia, bo kocham podróżować, ale nie mam ku temu zbytnich możliwości póki co. Przyjaciółka za to była, podobało jej się, ale zawiodła się nieco nawet wnętrzem samej Wieży Eiffla.
OdpowiedzUsuńAch, i wiesz co? Interesuje mnie Japońska kultura. Japończycy uwielbiają Francję, ale ponoć bardzo często wracają stamtąd zaszokowani i zawiedzeni przez ogólny rasizm i chamstwo. Jednak parafrazuję teraz tylko artykuły. Jednak to by się nieco zgadzało z twoimi spostrzeżeniami.
UsuńOtagowałam cię na moim blogu ;) buźki!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja do opinii psychologów podchodzę z rezerwą od czasu kiedy jedna pani psycholog (moja koleżanka) powiedziała mi, żebym tak często nie chodziła krótkich spódniczkach, bo mogę napytać sobie biedy... Czyli okazało się, że w jej mniemaniu, to kobieta jest winna ewentualnej przemocy na tle seksualnym, bo skoro wkłada spódnice... Naprawdę byłam w szoku.
OdpowiedzUsuńRównież chciałam studiować japonistykę, ale faktycznie jest tak jak mówisz. W moim przypadku zadecydowała odległość, bo muszę studiować zaocznie i także na marzeniach się skończyło.
Dokładnie. Ale nie wiem jak Ty, planuję kurs japońskiego w przyszłości, tak dla satysfakcji. :)
OdpowiedzUsuńno proszę, a jednak nie tak pięknie ;), ja jeszcze w Paryżu nie byłam, wszystko przede mną, ciekawa jestem jak odbiorę to miasto
OdpowiedzUsuńNie pojmuję, a jednak zdjęcia zrobiłaś rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam :)
Dałaś mi nieco do myślenia, ja długo marzyłam o zobaczeniu Paryża ale zawsze coś mi stawało na przeszkodzie... Może to mnie uchroniło od podobnego rozczarowania? niejednokrotnie przekonałam się ze nie powinnam nic robic na siłę bo to si kończy dużym zawodem albo wręcz klęską. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmnie tam sie podobalo...szczegolnie romantycznych uniesien nie przezylam, chyba ze wliczymy nachalnych adoratow wszelkiej masci:)jedyne to, ze moj hotel miescil sie po zlej stronie montmartre.
OdpowiedzUsuńSą takie miejsca na świecie, do których nie wiadomo czemu chce się wracać. I nie ważne jak tam jest, po prostu czuje się to "coś", jakąś magię, która przyciąga i sprawia, że ściska nas w gardle jak wyjeżdżamy. Ja mam kilka takich miejsc i jednym z nich jest Paryż! Byłam dwa razy i chcę jeszcze! Nie było wielkiego wow i zachwytu, ale właśnie ta magia, która sprawiła, że nawet bezdomni lub śmeci mi nie przeszkadzały:)
OdpowiedzUsuńHey, tu autorka bloga o Paryżu, który odwiedziłaś jakiś czas temu (Zapiski frankofilki). Rozbawiły mnie twoje przemyślenia na temat miasta, najbardziej fragment, w którym piszesz, że cały czas miałaś wrażenie, że zaraz ktoś wbije Ci nóż w plecy :-). Pozdrawiam i wszystkim innym mówię, że Paryż nie jest taki zły :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia. Ostatnio mi się myśli o podróżach i zachwycam się wszelakimi wzmiankami o innych państwach :)
OdpowiedzUsuńah, Paryż ♥ Zawsze chciałam się przeprowadzić do Francji.
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że to własnie wynik tego, jak przedstawiają nam Paryż media. Ja także bylam neico rozczarowana. prawie 15 marzylam o odwiedzeniu tego miasta, a jak przyszło co do czego, to okazało się, że ono nie jest takim rajem na Ziemi, jak sądziłam. Tak, jak zauwazasz - na ulicach sterty śmieci (gorsze rzeczy widziałam tylko w Indiach... Brakowało mi tam też tak naprawde miejsca, w którymmożna poczuc aure wakacji, romantyzmu i tajemniczości... jedynie montmartre najbardziej zblizał się do moich oczekiwań. W gruncie rzeczy bylam jednak zawiedziona brakiem czegos w rodzaju skupionej starówki czy centrum, odciętego od samochodów i ruchu.
OdpowiedzUsuńChociaż - nie zauwazyłam, żeby było specjalnei niebezpiecznie. Nie zdarzyło mi się, żeby ktokolwiek mnie zaczepiał, albp by niemiły. Nawet w mieście udawało się złapać stopa z campingu w Lasku Bolońskim do centrum ;).
Paryż to mimo wszystko ciagle tylko miasto i nie ma co oczekiwać od niego cudów. Zpełnie nie rozumiem, czemu wmawia się wszystkim, że to najbardziej romantyczne miejsce na świecie...
Muszę się z Tobą poniekąd zgodzić, bo ja w Paryżu też się nie zakochałam. Choć nie miałam tak nieprzyjemnych sytuacji (wręcz przeciwnie... to była moja pierwsza weekendowa randka z moim były francuskim chłopakiem :D), to miasto nie powaliło mnie na kolana. Podobało mi się, ale bez szału. Może głównie dla tego, że zupełnie inaczej je sobie wyobrażałam... ten cały romantyczny PR jakoś nie rzucił mi się tam w oczy.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy jesteś bezpieczna w Warszawie, w Krakowie, Katowicach...?
OdpowiedzUsuńCzy w tych miastach niema bezdomnych? czy na przystankach autobusowych w naszym kraju nikt nie zginął?
Jeździłam w Paryżu metrem, autobusami i nikt nas nie napadł. Jechałam autobusem na lotnisko Okęcie i zostałam okradziona. Dobrze, że pieniądze miałam schowane w kilku miejscach.
Byłam kilka razy w Paryżu i pragnę tam wrócić ponownie. Ostatni pobyt w tamtym roku był trochę koszmarny ze względu na temperatury, przez pięć dni dochodziło do 44 st.C...potem schłodziło się do 40 st.C
Wracając do śmieci, czy nie przeszkadzały Ci w Wenecji, Rzymie, Neapolu?
Co mi przeszkadza podczas podróży? z każdym rokiem coraz większe tłumy.
To jest normalne, ja pragnę podróżować i podróżuję. Inni ludzie robią przecież to samo. Poznają piękny świat.
Robisz świetne zdjęcia. bardzo mi się podobają.
Masz bardzo interesujący, nietuzinkowy blog.
Serdecznie pozdrawiam:)
i to sie nazywa "syndrom paryski" ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis. Wcale Ci się nie dziwie, ze z takim niesmakiem wróciłaś - ja po trzeciej wizycie w Rzymie też tak się czułam (po pierwszych dwóch razach wracałam zachwycona ;)) - brudno, śmierdzi i drogo ;) Do Paryża lecieliśmy z nastawieniem - kolejne miasto które trzeba zobaczyć, ale z pewnością niczym nie zaskoczy. I tu niespodzianka - może przez to nastawienie Paryż oceniamy tak: http://kasai.eu/category/podroze/francja Mam nadzieje ze jeszcze tam wrócimy - ale tylko po to żeby posiedzieć na trawce, jeść serek i pić winko ;) Pozdrawiam i życzę żeby Paryż jednak pokazał się kiedyś dla Ciebie z lepszej strony :)
OdpowiedzUsuńWitam,podzielam Twoje zdanie w 100%, byłam, widziałam i doświadczyłam tego samego. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMieszkalam kilka lat w Paryzu, teraz wracam tam raz w roku. Ostatnio nawet na sylwka. I naprawde, oprocz kilku dziwnych postaci, smrodu w metrze, nie widze innych minusow. Warszawie mozna zarzucic podobne rzeczy. Dodatkowo, czesto panie w sklepach nie odpowiedza na zwykle "dzien dobry". W Paryzu, mie dosc ze odpowiedza, to jeszcze sie usmiechna..
OdpowiedzUsuńMoze jadc tam mialas wygorowane oczekiwania...myslalas o miescie z pocztowki a nie o miescie, gdzie zyja normalni (i nienormalni) ludzie...
A tak z ciekawosci...ile placilas za bagietki?
Ja w styczniu2015 ok 0,90 cts, co nie wydaje mi sie wygorowana cena;)
W Paryżu byliśmy z żoną ponad 10 lat temu i już wtedy okolice wieży Eiffela były wieczorem niebezpieczne. Z pewnością tam nie wrócimy widząc, co tam się teraz wyprawia. To jest już zupełnie inny Paryż...
OdpowiedzUsuńteż tak samo uważam, to już nie jest ten Paryż co kiedyś(byłem dwa razy) - to jest przykład Europy jaką zadufani w sobie francuzi sami sobie stworzyli. Z trudem dopatrywać się tam rodowitych francuzów, chyba,że mamy na myśli marokańczyków z francuskim obywatelstwem...wszechobecny syf, brud i smród - czy tego chcieli założyciele Unii? jeśli tak to ja dziękuję bogu,że mamy ten Pis, którego nie trawię w cholerę, ale chociaż nie dopuszcza u nas do efektu multikulti - Paryż i cała europa,a właściwie My rodowici europejczycy jestesmy po cichu wypierani przez imigrantów różnej maści - ja nie chce takiej europy,jak Paryż, dopiero po powrocie z Francji, człowiek może sobie uświadomić, jak piękna, czysta i nieskazitelna jest POLSKA, za wszelką cenę nie możemy dopuścić do tego do czego dopuścili sie francuzi, niemcy, szwedzi itd itd tak można wymieniać w nieskończoność :/ przykre to jest, ale my wybierając się w kraje arabskie musimy szanować ich kulture(np. Dubai zakaz patrzenia się w oczy kobietom pod groźbą kary więzienia) i sie dostosować, pod groźbą poważnych konsekwencji, a oni będąc u nas plują nam w twarz i w nasze zasady, ba pozwalamy na skrajne zachowania, bo to jest element ich kultury, g.... prawda - jedźcie do Paryża i sami oceńcie o czym piszę
OdpowiedzUsuń