22 wrz 2015

Genua - co, gdzie, za ile w stolicy Ligurii?


Dzisiaj zapraszam na kilka informacji praktycznych o Genui. Obiecywałam je rok temu i oto są. Lotem błyskawicy dostarczam Wam wieści z ziemi włoskiej do Polski. Cieszę się, że zdążyłam, zanim ludzie osiedlili się na księżycu. 

Stolica Ligurii budzi wiele skrajnych emocji u przyjezdnych, ale z pewnością nie pozostawia nikogo obojętnym. Jest wyrazista, brutalnie piękna, dzika i emanuje siłą przyciągania, która z jednej strony budzi obawy, ale z drugiej nie pozwala oderwać oczu. 

Mnie zahipnotyzowała i zniewoliła, bo nie przestaję o niej myśleć, choć ta zupełnie nie wpisuje się w kanon idealnych, włoskich wakacyjnych miejscowości. Tu równie łatwo o podejrzane, portowe typy, które niczym karaluchy przemykają w ciasnych uliczkach, co o typowy krajobraz luksusowego kurortu. Woda ma tu tyle odcieni ile dni tygodnia, a położenie miasta czyni go idealną bazą wypadową po Ligurii. Miasto sprzeczności, tak nieidealne, że aż doskonałe, okryte cieniem wąskich uliczek i blisko osadzonych budynków. Genua, gdyby była celebrytą należałaby do tych wyrazistych, których albo się kocha, albo nienawidzi, ale których nazwiska z pewnością się nie zapomina. 
 


1. Noclegi  
Z tym było nieco zachodu. Sierpień i szukanie noclegu na ostatnią chwilę nie idą w parze, chociaż ostatecznie bardzo nam się poszczęściło. Nieprzespane noce spędzone na długich godzinach poszukiwań przyniosły wymierne korzyści. Pierwszy raz skorzystaliśmy z oferty airbnb i efekt przerósł nasze wyobrażenia. Wynajęte lokum okazało się rewelacyjnym, dość dużym mieszkaniem o artystycznym  charakterze, w pełni wyposażonym i usytuowanym w zabytkowej kamienicy, w ścisłym centrum starego miasta, jakieś 3 minuty pieszo od głównego placu Piazza De Ferrari ( ten z charakterystyczną fontanną). Właścicielki nie widzieliśmy na oczy, klucze otrzymaliśmy od jej koleżanki, która z racji, że nie mówiła po angielsku spędziła z nami raptem 5 minut, po czym ku naszej ogromnej uciesze ulotniła się zostawiając nam mieszkanie do dyspozycji. Cena za 10 dni w środku sezonu wyniosła nas około 1600zł, więc uważam to za biznes życia. Niestety na dzień dzisiejszy widzę, że oferta już nie figuruje na portalu, jednak polecam szukać przez wspomnianą stronę, ponieważ moim zdaniem możliwość autentycznego mieszkania po włosku bije na głowę wszelkie hotele. My nocowaliśmy u tej Pani: https://www.airbnb.pl/users/show/16092128. Być może wynajmuje mieszkanie tylko latem, tak więc jeżeli ktoś się wybiera to warto się przyczaić, a nuż powróci.

2. Jedzenie 
Tylko okazjonalnie żywiliśmy się na mieście. Stosuję odżywianie o niskim indeksie glikemicznym, więc w tej kwestii nie mam lekko, zwłaszcza we Włoszech - królestwie pizzy. Na szczęście w mieszkaniu była dobrze wyposażona kuchnia, blisko market, a włoskie produkty takie kuszące, że gotowanie było tu realną atrakcją. Dzięki temu mogliśmy poszaleć ze śniadaniami, kolacjami, a nawet obiadami na drogę, ponieważ do domu wracaliśmy późnym wieczorem. Wiadomo, że Włosi mają kapitalne sałaty, ryby czy szynki, ale naszym hitem okazał się czarny ryż. Właśnie w Genui zaczęliśmy jeść go nałogowo i ten zwyczaj towarzyszy nam do dziś. Kolejną dobrą wiadomością okazały się focaccerie, które poza pizzą, czy ciabattą sprzedawały FARINĘ czy też FARINATĘ na wagę - placek z mąki z ciecierzycy, który przypomina coś, co robię na co dzień w domu i stanowi podstawę mojego żywienia. Jest to idealny zamiennik pieczywa, więc warte zapamiętania dla wszystkich bezglutenowców. Można wybrać opcję z dodatkami np. cebulą czy kaparami lub bez. Cena około 12,5€/1kg - porcja około 3€.
Dla fanów słodkości polecam lodziarnię na starówce Profumo di Rosa, Via Cairoli 13A/R(  w pobliżu placu Piazza De  Ferrari), z domowymi lodami z owoców sezonowych o najoryginalniejszych smakach, również w wersji dla alergików, czyli bez laktozy, glutenu, a kilka nawet bez cukru ( dosładzane fruktozą). 

Po zakupy specjalistycznej żywności warto wybrać się do  Eataly w Porto Antico. To włoska sieć sklepo-restauracji, oferująca zdrową i wyselekcjonowaną żywność. Do środka wjeżdża się windą prawie bezpośrednio z ulicy. Sklep zajmuje całe piętro. Pod oknami stoją stoliki restauracyjne i choć ceny wcale nie należą do najniższych to ciężko o wolne miejsce. Za pizzę zapłaciliśmy 10euro (  ale wrzuciliśmy to w koszty kolacji rocznicowej - kto bogatemu zabroni?;), choć nie przerażajcie się, to była nasza najdroższa kolacja. W innym miejscu można zjeść nawet za połowę tej ceny W Eataly jest jednak tak wyjątkowy klimat, że pozbawia wyboru. Nie radzę więc iść tam o pustym żołądku.
Jedząc "na mieście" po 18 warto szukać apertivo czyli happy hours, o którym pisałam tutaj, przy okazji postu o Mediolanie.

3. Komunikacja
Po bliskiej okolicy poruszaliśmy się wyłącznie pieszo. Raz z ciekawości przejechaliśmy się kolejką linową w najwyższe partie miasta oraz metrem (bilet 100 minut € 1,60). Poza tym po okolicy przemieszczaliśmy się pociągiem, ponieważ to niezwykle obszerna miejscowość. Z pociągami jednak było tak, że raz były, a raz nie, a nawet jak się pojawiły to niekoniecznie jechały, więc warto uzbroić się w dużą dawkę wyrozumiałości i cierpliwości.
Ceny i rozkłady na stronie: http://www.trenitalia.com/
Połączenie Mediolan - Genua 26€ /2os.

4. Atrakcje  
Zależy kto czego szuka. Te uznawane przez przewodniki to na pewno Aquarium (koszt około 20 euro za osobę), Stare miasto, replika pirackiego statku z filmu R. Polańskiego " Piraci", Dom K. Kolumba i katedra S. Lorenzo. To skrajnie oszczędna wersja i na pewno bym się nią nie sugerowała. Tak jak wspominałam czytając o Genui przed wyjazdem odniosłam wrażenie, że czeka mnie jedno wielkie wstrząsające rozczarowanie. Jakie było moje zdumienie, kiedy zaczęłam na własne oczy odkrywać miejscowość. Miasto zaskakiwało mnie z minuty na minutę, ogrom zabytków był nie do obejścia, kolejne dzielnice przyciągały pomijanymi w przewodnikach perełkami. Miasto w centrum miało swój portowy klimat, zaś w dalszych partiach zamieniało się w zupełnie odmienny krajobraz. Wąskie uliczki, wiekowe budowle pochowane po najciaśniejszych kątach, ożywające wieczorami place i knajpki,  deptaki z palmami, ogrody i punkty widokowe. Bajka o portowym charakterze. Jeżeli chcecie więcej informacji na ten temat, zajrzyjcie tutaj.


5. Bezpieczeństwo
Choć wieczorami wiele uliczek Starego Miasta budzi wątpliwości, my nie mieliśmy żadnych przykrych doświadczeń. Pomimo, że zabrakło nam instynktu samozachowawczego i zapuszczaliśmy się w najdziwniejsze i najciemniejsze zakamarki, obyło się bez przykrych niespodzianek. Choć teraz stwierdzam, że w wielu miejscach moglibyśmy - wcale nie chcąc - zniknąć bez śladu to w czasie pobytu radość z wyjazdu podarowała nam tak relaksujące zaćmienie mózgu, że nie zaprzątaliśmy sobie tym głowy. W okolicy naszego mieszkania były ulice, gdzie "stacjonowały" prostytutki, ale nigdy nie zachowywały się nieprzyzwoicie. O dziwo nawet podejrzane portowe typki, ani tłumnie zgromadzona i imprezująca młodzież nie zatrzymały na nas dłużej spojrzenia. Nie wiem czy nie powinnam się obrazić?


6. Gdzie na "melanż"? 
Ulubione miejsce Włochów do zabawy to nie tylko kluby, ale i ulice. W Genui były to schody pod kościołami i większymi instytucjami typu muzea, gdzie wieczorami tłumy biesiadników, przy pełnej akceptacji policji rozsiadały się z alkoholem. Panowała tam nieskrępowana wolność picia. W odmętach nocy, pod policyjnym nadzorem mogli bez obaw oddawać się wszelakim uciechom.  Poza tym życie nocne skupiało się w porcie, w tamtejszych klubach i barach. Tam już jednak kręciło się więcej typów spod ciemnej gwiazdy, więc to opcja dla spragnionych wrażeń. Warto zapamiętać, że najłatwiej nocą trafić na imprezę udając się do kościoła.

Czy jest coś czego jeszcze chcielibyście się dowiedzieć, a czego nie ma ani w tym, ani w poprzednich postach( tutaj)?

21 komentarzy:

  1. o Eataly słyszałam niedawno, chętnie odwiedzę jeśli spotkam (jadę w październiku do Włoch). W Genui też jadłam najsmaczniejszą focaccię i lody. Miałam też świetnego przewodnika - mieszkającą na miejscu panią architekt, która wiedziała co pokazać i ciekawie opowiadała o budynkach. No i dzięki niej z noclegiem nie miałam problemu.
    Patrzę na te zdjęcia i tęsknię :)
    ale październik blisko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cenowo chyba nawet w normie. No właśnie sierpień to przecież sezon, ceny dość wysokie a i obłożenie pewnie nie małe więc cena za Twój pobyt naprawdę dobra, moim zdaniem. Jeśli ktoś często porusza się komunikacją miejską to wówczas może lepiej kupić jakiś bilet dobowy czy kilku dniowy. Ale to oczywiście wedle uznania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miasto z portowym klimatem, takie lubie najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawe co to czarny ryż? barwiony sepią?

    OdpowiedzUsuń
  5. :) Pięknie, mieszkaniem mnie zaintrygowałaś, więc kto wie, co przyniesie przyszłość. Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  6. jak zwykle piękne zdjęcia ;) zazdroszczę :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze świetny wpis!!
    ściskam i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ceny takie nawet unormowane, choc znajomi byli terz we wrześniu w okolicach Wenecji i mówili, że dość drogo, najbardziej warzywa i owoce...
    A powiedz mi, Ty jesteś takim bezglutenowcem z wyboru??? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezglutenowcem tak, ale już chyba od tego odchodzę. A bezcukrowcem z przymusu, który przerobiłam na wybór.

      Usuń
  9. Liguria jest cudowna! Ciepło mi się robi, gdy myślę o tamtych rejonach Włoch :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super zdjęcia i wspaniałe atrakcje - bardzo mi sie podoba to budownictwo w tamtych rejonach :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniałe widoki i wspaniała architektura!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudnie, niestety tam nie dojechałam:( Ale co się odwlecze....Piękne te fasady budynków.
    Włochy nie są tanie, ale tego warte!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wróciły wspomnienia z wakacyjnego pobytu we Włoszech :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Akurat Genuę zwiedziliśmy w tym roku, więc te informację już nam się nie przydadzą, ale fajnie, że je podajesz. To cenna pomoc dla indywidualnych turystów.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawy wpis. Właśnie lecę za miesiąc pierwszy raz do Włoch i jestem ciekawa, co mnie czeka:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dobrze wyrestaurowana zabudowa wygląda świetnie. Muszę kiedyś tam się wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  17. Z Ligurią związane są piękne wspomnienia! Ogólnie wielką sympatią pałam do całego tego kraju! Cudownie jest tak sobie spacerować i pstrykać fotki!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...