Bałakława to jedno z tych miejsc na Krymie, które funduje bajkową rzeczywistość. Udaliśmy się tam na jednodniową wycieczkę, a efekt był taki, że zostaliśmy już do końca pobytu. Zaczarowała nas ta mała nadmorska miejscowość w baśniowej scenerii, której historia sięga starożytności i o której pisał już sam Homer w Odysei.
Widok na miasto nad zatoką, otoczone pięknymi górami i Morzem Czarnym, nad którym górują ruiny twierdzy genueńskiej, potrafi przyprawić o szybsze bicie serca. Ja poczułam tam niesamowitą wolność.Właśnie dla takich chwil warto żyć.
Jednak zanim bajka stała się rzeczywistością, nie było tak kolorowo. Za czasów ZSRR miasto zniknęło z mapy i oficjalnie przestało istnieć. Wszystko to za sprawą stworzenia tam tajnej bazy okrętów podwodnych. Schron, który tam powstał miał być ponoć odporny nawet na atak nuklearny. Jeszcze do lat 90- tych miasto było zamknięte dla turystów i pilnie strzeżone, gdyż do tego czasu stacjonowały tam radzieckie okręty podwodne.
Na szczęście te czasy za nami i mamy możliwość cieszyć oczy tym, co Bałakława ma nam do zaoferowania.
Plaże w miasteczku nie są jakieś imponujące, ale bez problemu można drogą wodną (wszelkie stateczki i łódeczki) lub lądową (ścieżką wiodąca przez góry, z widokami od których może się zakręcić w głowie) dotrzeć do pięknych plaż usytuowanych w zatoczkach u podnóża gór. My skorzystaliśmy z obu opcji, płynąc łodzią w 1 stronę, a uprawiając wspinaczkę w drugą i zdecydowanie wybieram spacer po górach.
Plaże w miasteczku nie są jakieś imponujące, ale bez problemu można drogą wodną (wszelkie stateczki i łódeczki) lub lądową (ścieżką wiodąca przez góry, z widokami od których może się zakręcić w głowie) dotrzeć do pięknych plaż usytuowanych w zatoczkach u podnóża gór. My skorzystaliśmy z obu opcji, płynąc łodzią w 1 stronę, a uprawiając wspinaczkę w drugą i zdecydowanie wybieram spacer po górach.
Beczka śmierci.
Nie mniejszą ciekawostką od samej Bałakławy okazało się nasze zakwaterowanie. Za poleceniem znajomych Ukraińców trafiliśmy na ogródki działkowe, skryte za blokami mieszkalnymi i choć ta idea budziła nasze wątpliwości to potwierdziło się, że warto słuchać tubylców. Na miejscu zastaliśmy uroczy domek o europejskich standardach, z gościnnymi właścicielami, którzy na koniec pobytu uraczyli nas fascynującą rozmową przy nalewce z róży własnej roboty. To takie bezcenne chwile, które nadają podróży dodatkowego smaku.
Mój obłęd na punkcie jedzenia nie opuścił mnie również na Krymie. Tak długo szukałam szczęścia na talerzu, aż znalazłam. Smak, który wodził mnie za kubki smakowe przez resztę pobytu to sałatka z bakłażana, fety i wątróbki. Odnalazłam ją w miejscu w którym prędzej spodziewałabym się dyskoteki i wątpliwej jakości drinka, niż wariacji z szefem kuchni w tle. Tymczasem okazuje się, że restauracja na statku w klimacie lat 80-tych potrafi nieźle namieszać. I to pozytywnie.
A pozostając w temacie hitów wyjazdu nie mogę nie wspomnieć o toaletach. Te w formie dziury w ziemi są wciąż popularne na Ukrainie, ku mojemu zadowoleniu, ponieważ przedkładam je nad standardowe z muszlą klozetową. Moim zdaniem są o wiele bardziej higieniczne. Tutaj jednak publiczna toaleta przebiła wszystko, co do tej pory miałam okazję odwiedzić. Tym razem był to nie tyle boks z dziurą, co boks z dziurą bez drzwi, mieszczący się na wprost umywalki. To najłatwiejszy znany mi sposób, aby poznać bliżej kogoś, kto może nie mieć na to ochoty. Jeżeli spodziewacie się, że takie doświadczenia są bezpłatne to Was rozczaruję. Przy drzwiach czuwa Pani, która bez cienia uśmiechu na ustach kasuje za takie pomysły. Za wygódkę w centrum Moi Drodzy trzeba płacić. Zwłaszcza jeżeli rozciąga się stamtąd widok na baszty genueńskiej twierdzy Czembało.
Przepiękne miasteczko, raj normalnie :) Bardzo lubię takie klimaty, troszkę mroczne, z historią ale piękne, mnóstwo przepięknej natury, steczki...oj by się pojechało tam :) Co do historii miejsca to mi się jak czytałam zaraz skojarzyła dawna radziecka baza wojskowa w Bornym Sulinowie, też bardzo klimatyczne miejsce. Same bunkry, wyrzutnia rakiet itp. Zazdroszczę takich wspomnień i mam nadzieję, że kiedyś tam dotrę :) Co do wydawania kasy na wyjazdach to faktycznie jakoś tak łatwiej w obcej walucie, ale zawsze sobie muszę powtarzać-Aga nie przeliczaj na nasze!! i od razu lepiej idzie :D Buziaki :*:*
OdpowiedzUsuń"Stateczki" miało być :D
UsuńWiem co to znaczy z tym przeliczaniem. Trochę mi zajęło zrozumienie, że nie ma sensu wszystkiego liczyć w złotówkach:)
UsuńMaje klimaty! Cudne miasto! :) Port piękny! Ehhhh rozmarzyłam się!
OdpowiedzUsuńMoje też:)
OdpowiedzUsuńznalazłam swój raj! cudne widoki! zazdroszczę niesamowicie tych wszystkich podróży... :)
OdpowiedzUsuńTo cieszę się,że się podoba. Warto znać takie miejsca:)
UsuńByłam na Krymie dość dawno temu bo w latach 80- tych, na wycieczce z "Logosturu" wrażenia z podróży pociągiem identyczne,(tragedia w trzech aktach) ale później było o niebo lepiej bo pływaliśmy po Morzu Czarnym statkiem wprost niesamowicie luksusowym (szczerze mówiąc, byłam w szoku). Do tego zwiedziliśmy Odessę, Jałtę, Batumi i Suchumi. Bardzo dobrze to wspominam, mimo wszystko. A Bałakławę kojarzę z bitwą podczas Wojny Krymskiej i filmem "Szarża lekkiej brygady". Niebawem napiszę do Ciebie na maila w sprawie włosków.
OdpowiedzUsuńJa niestety do tych miejsc nie miałam okazji zawitać, ale licz,że jeszcze to nadrobię:) Dziękuję. Czekam na maila:)
UsuńPięknie, ale kot jest najlepszy. Ja ten wyraz pyszczka nazywam "szatanka".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobre :))))
UsuńI Krym potrafi zaskakiwać, piękne miejsce.
OdpowiedzUsuńZapraszam na Candy :)
Krym to chyba wyłącznie zaskakuje:)
Usuńten port wygląda prawie jak w Chorwacji! tylko zabudowa i roślinność troszkę inna :) fajnie na tym Krymie... haha kot mnie rozbroił, uwielbiam oglądać zdjęcia kotów w internecie (jakkolwiek źle to zabrzmiało) i mi przypomina pewnego pieszczocha znanego jako Grumpy Cat... http://now-here-this.timeout.com/wp-content/uploads/2012/10/Tard2.jpeg
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Ja za kotami akurat nie przepadam, ale ten mnie urzekł od pierwszego wejrzenia tym swoim wyglądem i miną a'la pocałuj mnie w d...:)
UsuńCudowne miejsce..:)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki :)
OdpowiedzUsuńJa wciąż nie przestaję o tym marzyć:)
OdpowiedzUsuńWszystkim dziękuję za miłe komentarze:)
OdpowiedzUsuńAle tam cudnie! Że tez nie zdążyłam schudnąć i nie wskoczyłam Ci do torby podróżnej...psia kość :(
OdpowiedzUsuńChętnie bym Cię zabrała, abyś zobaczyła te cuda na własne oczy:)
UsuńŚliczne te fotki, a kot rzeczywiście wygląda jak Garfield.
OdpowiedzUsuńPrawda?!:) No kot z bajki.
Usuńjejcia, jak pięknie!
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wzajemne obserwowanie? :)
Buziaki!
Witam!
UsuńJuż Ci odpisałam w komentarzu na Twoim blogu:)Pozdrawiam
No zaostrzasz mój apetyt na Ukrainę coraz bardziej. pięknie tam, tak malowniczo...
OdpowiedzUsuńOby skutecznie:)
Usuńhahaha jaki kot ;D piękne zdjęcia♥
OdpowiedzUsuńBakłażan z fetą - tak!! ale do wątróbki nie przekonałabyś mnie, nawet jakbym jadła mięso :P
OdpowiedzUsuńA co do niskich cen i możliwości poczucia się swobodniej w restauracach czy sklepach - polecam z całą odpowiedzialnością Macedonię. Ja byłam zacwycona tym, że wreszcie nie muszę trzymać się za kieszen :)
Teraz to mnie przekonałaś, bo ja w podróżowaniu zwracam sporą uwagę na jedzenie. Ach, Macedonio nadchodzę:)
UsuńMacedonia, choć mało popularna, ma trochę do zaoferowania :) MOże nie az taki nadmiar zabytków, jak Włochy czy Hiszpania chocby z tego względu, ze jest naprawdę malutka), ale warto ją odwiedzić. Jeśli chodzi o ceny to mogę ci polecic wpisy na moim blogu - w etykietkach znajdziesz wszystkie notatki odnośnie Macedonii, w tym dokładną charakterystykę tego co i za ile mozna zjeść w knajpie. Ja bylam zachwycona,bo chociaż mam oszczędną naturę i moje autostopowe podroże nie przekraczają nigdy 800 zł, tam moglam sobie pozwolić na wiele i wreszcie się nie przejmować. :)
OdpowiedzUsuńTak, tak czytam Ciebie i zazdroszczę,że udaje Ci się tak tanio podróżować!
UsuńPiękne zdjęcia i miejsce!!
OdpowiedzUsuńDla mnie to jedno z najwspanialszych miejsc w jakich byłem! Nie wspominając już nawet o tym, że przez jakieś sto lat stacjonował tam legion rzymski (a jestem wielkim fanem starożytnego Rzymu). Bałakława to miejsce po prostu niezwykłe!!!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym miejscu dzięki twoim zdjęciom, niezwykle klimatyczne i magiczne miejsce! Od dziś to moje nowe marzenie aby móc tam pojechać.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Miło mi,że udało się zachęcić:) Pozdrowienia
UsuńŚliczne fotografie, widoki bardzo ładne, ale najładniejszy to jest Kot^^ :)
OdpowiedzUsuńKot rządzi:) Dziękuję.
Usuńprzepiękne miejsce, wśród zdjęć też mam sowich faworytów, a protoplasta Garfielda, wypisz wymaluj, mam nadzieję, że kawałek pizzy otrzymał ;)
OdpowiedzUsuńOddaliśmy mu wszystko, nawet siebie:)
UsuńTu też miałaś bajkowe widoki :)
OdpowiedzUsuńWidoki piękne :>
OdpowiedzUsuńobserwuję .
Tak, Krym jest bajeczny!
OdpowiedzUsuńAle boskie widoki! ;O
OdpowiedzUsuńwidoki przecudowne!!! :)) chciałoby się oj chciałoby!
OdpowiedzUsuńPięknie tam jest! :) Niestety nie byłam... I jaki cudowny kot! :)
OdpowiedzUsuńwlasnie taka ukraine bym chciala zobaczyc :)
OdpowiedzUsuń